[ Pobierz całość w formacie PDF ]
imieniu. Pan Peder został ukarany, a groby w lesie odnalezione.
W ostatniej chwili chciał przeszkodzić temu, co dawniej było jego największym pragnieniem,
a mianowicie, aby trzy groby z lasu zostały przeniesione do poświęconej ziemi. W ostatniej
chwili zapragnął zostać z Christą. W końcu jednak pojął, jak nierealistyczne było jego
marzenie o ukochanej. Teraz i on, i jego rodzeństwo znajdą spokój na cmentarzu.
Proboszcz był wstrząśnięty. Ręce mu dygotały.
- Ja... muszę już teraz iść - wymamrotał. - Możecie zacząć kopać.
I odszedł do wsi.
Christa też nie mogła tu dłużej zostać. Nie była w stanie patrzeć na białe kości, które kiedyś
były jej Linde-Lou.
- Chciałabym pójść do komorniczej zagrody - powiedziała cicho.
- Pójdziemy z tobą - zaproponowała Benedikte, a Andre potwierdził skinieniem głowy.
- Będę wam bardzo wdzięczna - szepnęła.
Pokazała im drogę przez las.
180
- A więc on był synem Ulvara? - zapytała Christa zgnębiona.
- Tak.
- Ulvar był moim dziadkiem. W takim razie Linde-Lou był bratem mojej matki.
- Tak właśnie jest. Imre wykrył, że w tym roku, kiedy Ulvar trafił do więzienia, miał bardzo
krótką przygodę z pewną dziewczyną, która tam pracowała. Została wkrótce zwolniona, a w
roku 1879 urodziła chłopca, któremu dała na imię Louis. Pózniej wyszła za mąż i
zamieszkała w Zamulonym Jeziorze. Urodziła jeszcze dwoje dzieci, które w niedługim
czasie oboje z mężem osierocili. Cała odpowiedzialność za dzieci spadła na Linde-Lou, a on
wywiązał się z tego obowiązku bardzo dobrze. A potem wydarzyła się ta straszna tragedia!
- W 1879, powiadasz? A kiedy wydarzyła się tragedia?
- Imre mówi, że 1897 roku.
- W takim razie Linde-Lou miał zaledwie osiemnaście lat, gdy umarł. A mnie mówił, że
dwadzieścia jeden.
Pewnie sam dobrze nie wiedział.
Znowu otarła łzy i starała się opanować.
- Nigdy nie zrozumiem tego, co on powiedział, że istnieją dwa powody, dla których nie
będziemy mogli być razem. Byłam do tego stopnia naiwna, że sądziłam, iż to chodzi o
różnicę społeczną, jaka nas dzieli. Ten drugi powód to moim zdaniem było morderstwo,
jakiego się dopuścił. Bo myślałam, że to on zabił starego Nygaarda.
A przecież tego nie zrobił, zresztą nigdy mi tego nie mówił. Powiedział tylko, że sytuacja była
taka: Albo on mnie, albo ja jego . Te dwa powody to pewnie fakt, że byliśmy tak blisko
spokrewnieni, no i że on już dawno nie żyje. O Boże, Benedikte, jak ja się z tego otrząsnę?
- Wszystko się ułoży, Christo, zobaczysz. Ta wyświechtana fraza, że czas leczy rany, wcale
nie jest taka głupia.
Nagle las się skończył i ich oczom ukazała się zagroda. Christa zatrzymała się gwałtownie.
Ogarnęły ją mdłości.
- Dobry Boże - szepnęła. - Przecież byliśmy tu razem,
Linde-Lou i ja. On pracował w polu, siedzieliśmy na schodach i dom wydawał się taki...
zadbany! Nie, nie zniosę więcej!
- No już, już - szeptała Benedikte. - Uspokój się!
181
Sama jednak była jakoś nieprzyjemnie poruszona.
Przed nimi leżał prawie całkiem zarośnięty trawą dziedziniec. Pośrodku znajdowały się mury
drewnianego domu, który musiał się zawalić już dawno temu. Po budynkach gospodarczych
prawie w ogóle nie zostało śladu.
- O Linde-Lou - szeptała Christa. - Więc to wszystko była tylko iluzja?
- Nie, nie wszystko - odpowiedziała jej Benedikte. - To, co przeżyłaś, z pewnością było
prawdą. Pamiętaj, że pochodzisz z Ludzi Lodu. A zresztą to też nie jest całkiem tak. Ty masz
inne zdolności niż ja, bo przecież pochodzisz także z rodu czarnego anioła i Demonów
Nocy. Linde-Lou też był wnukiem czarnego anioła. Wnuk samego Lucyfera!
- To dlatego mogliśmy się widzieć nawzajem?
- Pewnie tak.
Wolno podeszli do domu. Christa spostrzegła coś w stosie poczerniałych belek.
- Spójrzcie! - zawołała z rozpaczą. - Tam jest moje śniadanie, które mu dałam! Wziął je ode
mnie i wszedł z nim do domu. A teraz leży tam.
- Czy mam to przynieść? - zapytał Andre.
- Nie, nie! Po co? Chleb pewnie spleśniał, a wszystko się zepsuło.
Znowu zalała ją fala mdłości.
- Chodzmy stąd - powiedziała krótko. - Chcę wracać do domu!
Odwróciła się jeszcze tylko jeden jedyny raz.
- %7łegnaj, Linde-Lou - szepnęła. - Byłeś moim marzeniem. Pozostaniesz największą
przygodą mojego życia. Nigdy nie będziemy mogli się połączyć i właśnie dlatego nasza
miłość pozostanie nieśmiertelna.
182
ROZDZIAA XV
Christa przeprowadziła się do Lipowej Alei.
Spędziła tam trzy lata, zanim zmusiła się, by wrócić i spróbować sprzedać stary dom.
W ciągu tych trzech lat przeżyła wiele, ale były to przeżycia spokojne, typowe dla osoby w
jej wieku. Dzięki Sanderowi Brinkowi otrzymała pracę w bibliotece w Oslo - niezbyt
imponujące zadanie, Christa po prostu sortowała książki, układała je na półkach i sprzątała
stoliki czytelników. Ale czuła się tam dobrze.
I nigdy nie była taka szczęśliwa jak w latach, gdy mieszkała u swoich krewnych. Oni także
cieszyli się, że rodzina jest nareszcie w komplecie. Christa ostrzygła też włosy! Zrobiła to z
wielką przyjemnością!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]