[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rubelków, otrzymane od papy...
Czasami smucą mię te wszystkie widoki, a czasem słucham z apatią, co mówią.
Panna Maria na przykład  zna wszyst-
174
DZIENNIKI, TOMIK XI
kie klacze i ogiery z imienia i nazwiska we wszystkich stajniach gwiazd naszego
sportu. Czasami, gdy rezonuje o jakiejś Pepi... patrzę na nią z wyłupionymi
oczyma. Cóż to znowu za typ?...
Takie to są korepetytor skie utrapienia. Ach, gdybyż kiedy przestać być
korepetytorem... Kiedy to nastąpi?
22 II (wtorek).*
Warszawa drga dziś śmiechem, fika nogami, pije i objada się, jezdzi, rozbija
się... Czemuż bym ja?...
Ponieważ Staś z rodzicami poszedł do teatru, wdziewam więc palto i idę do
Soplicy. Pod samą już Chmielną spotykam X. Idziem na ulicę Grzybowską nr 41.
Aadny kwiat! Praga, Grzybowską i Mokotów!... Jest nauczycielką. Stamtąd idę
przez Ciepłą i Pańską  na Sienną do Leona. Nie zastaję go. Idę do Nowińskiego.
Otwiera mi drzwi jego ukochana. Uchyla ich cokolwiek i szepce:
 Czy to siódma?... ślicznie...
Na argument ten nie mogę znalezć argumentu  ryczę więc basowo:
 Czy zastałem pana N.?
 Obiecał przyjść o siódmej... zapewne bęcaie zaraz.
Idę więc dalej. Zydlera nie zastaję. Po drodze spotykam faceta jakiegoś z
młodziusieńką faceteczką. Idę za nimi i słucham:
 Panie Bronisławie, niech mi pan powie, co to znaczy  szopka". Ciągle,
podsłuchując rozmowy Kazia z kolegami, słyszę ten wyraz.
 To proszę pani... hm...
Wytłomacz jej dobrze, panie Bronisławie.
Zachodzę do Soplicy. Zpi, bo głowa go z głodu boli. Nafty nie ma, chleba nie ma,
herbaty nie ma  nic. Zliczne ostatki! Prześliczne ostatki  ale gdy są
pieniądze, to się codziennie bywa u Janowskiego * na herbatce po 50 kop.
WARSZAWA, 1887
175
12 w nocy.
Powyższe słowa pisałem u Soplicy. Pózniej powlokłem się na Podwal do Jasia Z.
Chodzę sobie dziś po wszystkich kominkach. Tych zastałem nareszcie. Tam zwykle
bywa cyniczna gawędka, fotografijki potworne, sprawozdania z bytności u Zośki,
Jankla Zwiecy, 44-ki, 7-emki, Tomaso-wej etc.
Gdy sam ze sobą jestem długo i nie wpadam w to życie ł gwarę  to wyszlachetniam
się jakoś trochę i gdy pózniej wpadnę w taką rozmowę  czuję niesmak.
Zresztą majaczy mi przed oczyma ładniuchna X. Otaczam ją sympatią może dlatego,
że jest nauczycielką, że biega tak szybko, zamyślona, z jednego końca miasta na
drugi  a może dlatego, że ma te dziewicze włosy i  spadające kalosze.
Słyszałem czy czytałem gdzieś zdanie, że kobiety ubierają się i stroją
przeważnie dla kobiet, dla współzawodnictwa. Tymczasem arystokracja dzisiejsza
zna się na takich rzeczach. Młodzieniec arystokratycznego pomiotu musi wiedzieć,
jak się nazywa stanik świeżo sprowadzony z Paryża, kokarda przypięta
gdziekolwiek  inaczej będzie musiał siedzieć w salonie z zamkniętymi ustami,
gdyż o jedynym temacie nie będzie mógł mówić wyczerpująco.
Wywiódłbym te papugi na plac kazni i oddał głodnym tłumom, mordującej się w
zapasach ze śmiercią, hańbą, zbrodnią czerni, by je rozćwiertowała, w pasy
rozdarła.
Rozumiem, dlaczego wybuchła rewolucja w roku 1789. Musiała wybuchnąć, bo
patrzący w gwiazdy idei, w ideały dobra, zasługi, uczciwej służby nędzarz i
zmuszony widzieć modę w tej wysokiej sferze  doznaje porywu wilczego
szaleństwa, nienawiści bez granic. Cóż łączy tych łamiących sobie głowy nad
wymyśleniem nowych potraw, nowych sukien, nowych ekscytatorów stępiałych uczuć,
zdławionych onanizmem pożądań nawet  z walką nędzarzy? Czy ci i tamci mają choć
176
DZIENNIKI, TOMIK XI
jeden punkt styczny, czy łączy ich nawet polskość? Nie. Więc  tłumić się
trzeba, bo z tych poglądów  niedaleko do Marksa.
23 II (środa).
Otóż i Popielec nareszcie!
Dzień przecudny. Jakiś nieśmiały i potulny podmuch wiosny przyleciał do
Warszawy, zajrzał w zamarznięte okna, wskoczył na dachy kamienic, wsunął się pod
futerka pięknych pań, załaskotał im koło serc, rozśmieszył wszystkich, wołając
przeciągłym głosem: ja z pól, z łąk, z lasów!... I śmieją się z niego ładne
panienki, śmieją czerwonymi usteczkami, oczami krynicznymi i białym noskiem.
Wiedzą, że kuglarz musi uciec niedługo, za parę godzin, gdy od mrozu dostanie po
uszach. A teraz wesoło wszystkim. Nawet wróblom, co skacząc na sąsiednim dachu,
susząc na słońcu przemokłe od odwilży swoje algierki i otwierając dzioby 
wołają: ciepło, ciepło, ciepło...
Tylko temu żebrakowi z Saskiego Ogrodu, co siedzi codziennie na trzeciej ławce
od sadzawki i ma oczy białe jakieś z głodu czy zimna  nie wesoło i nie ciepło.
...Byliśmy i jesteśmy  wyznajemy to otwarcie  społeczeństwem na wskroś
szlacheckim. I to jest przyczyną, że dotąd ideały narodowe nasze tak mało
udzielają miejsca interesom ludu, że chłop jest traktowany  zgodnie z
tradycjami szlacheckimi  w najlepszym razie jako martwa bryła, z której tylko
szlachetnymi rękoma jaśniewielrnożnych coś kiedyś może się da wyrobić.
...Atoli rachuba ta zawiodła, bo on za narzędzie użyć się nie dał. Nie był on na
tyle pozbawiony rozsądku i pamięci, by miał ufać tym, od których przez tyle
wieków cierpiał; wyrobiona wiekami nieufność rozwiać się nie dała przez
kwieciste, sentymentalne, już podczas walki tworzone odezwy powstańcze.
...Lud  warstwy pracujące narodu  to większość liczebna. Jeśli więc  zgodnie
z etyką społeczną  celem działalności winno być takie osiągnięcie form bytu,
przy których suma szczęścia byłaby możliwie naj-
ROZGASPARONOWANA WARSZAWA  RYS. FRANCISZEK KOSTRZEWSKI
ii., 1.
WARSZAWA, 1887
177
większą, to drogą ku temu jest popieranie interesów ludowych przed wszelkimi
innymi już dlatego jedynie, że lud większość liczebną stanowi. Taki program 
ludowy  kastowym nie jest. Nie idzie tu o wywyższenie jednej warstwy nad
innymi. Przeciwnie  nawet interes warstw wyższych, lepiej pojęty, do tego
samego prowadziłby celu. Bo jakież może być szczęście jednostek, których
dobrobyt materialny na wyzyskiwaniu ludu ma być oparty? Czy mogą być szczęśliwe,
jeśli są zewsząd otoczone nędzą, występkiem, ciemnotą, jeśli im grozi wybuch
zemsty ludowej?
...dla Polaków, więcej niż dla kogokolwiek zbawiennym być może zdemokratyzowanie
ideału i programu narodowego, bo narodowość nasza jedynie dziś na ludzie oprzeć
się może.
Gubernia mohylewska i Witebska tak szybko pozbywają się cech polskości, a Zląsk
ł Mazowsze prawie w oczach naszych odradzają się. Tam kilkudziesięcioletnia
rusyfikacja zabiła narodowość polską, a tu kilka wieków germanizacji nie
uczyniły kraju niemieckim  dlatego, bo tam polską była i jest szlachta tylko, a
na Zląsku i Mazurach polskim jest lud prosty, który język swój i narodowość
zachowuje uparcie i silnie, wśród najmniej pomyślnych okoliczności.
 Przegląd Społeczny" (Szk. Progr.) *
12 w nocy.
Niemiecki i niemiecki. Gmerzę się w gramatykach, uczę słówek najrozmaitszych...
Jutro znowu lekcja. A dziś...  Paulina"  Rynek Starego Miasta nr 19. Okno
wychodzi na Piwną. Karol powiada, że nie szwaczka, że całował ją kiedyś tam. Czy
się z nią poznam? Chciałbym...
24 II (czwartek).
Wróciłem do swego pokoju z obiadu niezwykle zły. Ponieważ ci plutodulowie *
wyczerpali już temata frakowe i stani-kowe  milczą więc teraz. Nie ma już o
czym mówić... Siedziałem pogrążony w pesymistyczne rozmysły i obłoki
papierosowego dymu, gdy oto otwierają się drzwi i wchodzi barania kozacka
czapka, a za nią spłaszczony-nos, prowadząc za sobą całego naszego... delegata. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl