[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śmierć była natychmiastowa.
Motywem zabójstwa nie mógł być rabunek - jak zgodnie twierdzi służba, nie brakuje
żadnego
z wartościowych przedmiotów. Nagły i tajemniczy zgon tak popularnego człowieka głęboko
poruszył jego licznych przyjaciół".
- I co o tym sądzisz, mój drogi? - spytał Sherlock, skończywszy lekturę.
- Zaskakujący zbieg
okoliczności.
- Zbieg okoliczności? Nie żartuj z łaski swojej. Jeden z trzech ludzi, których wymieniłem
jako przypuszczalnych sprawców interesującego nas przestępstwa, zostaje zabity tuż po
jego popełnieniu - a ty twierdzisz, że to przypadek?
Prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności jest nieskończenie małe. Nie, mój drogi, te
dwa wydarzenia muszą być ze sobą związane, a naszym zadaniem jest wyjaśnić ten związek.
- Ale teraz policja zapewne już wie o wszystkim.
- A to dlaczego? Wiedzą, co zastali na Godolphin Street, natomiast nie wiedzą i nie
powinni wiedzieć o Whitehall Terrace. Fakt, że sprawy te mają coś wspólnego, jest znany
tylko nam. Zresztą jest jedna rzecz, która i tak zwróciła moją uwagę na Lucasa, to
mianowicie, że jego mieszkanie jest o parę kroków od domu Hope'a, podczas gdy pozostali
dwaj podejrzani mieszkają w West End. Jemu też było najłatwiej nawiązać kontakt i
otrzymać wiadomość z domu okradzionego. Drobiazg, ale w przypadku, gdy wydarzenia
nastąpiły niemal w tym samym czasie, jest to drobiazg dość istotny. Hola! A co my tu mamy?!
Ostatnie zdanie wywołane było pojawieniem się pani Hudson i biletem wizytowym, który mu
wręczyła.
- Proszę wprowadzić panią Hope, jeśli oczywiście zdecyduje się tu wejść - powiedział.
Chwilę pózniej w naszym pokoju zjawiła się jedna z najbardziej uroczych kobiet Londynu.
Wielokrotnie słyszałem o urodzie najmłodszej córki Księcia Belminster, ale żaden opis czy
fotografia nie przygotowały mnie na widok tak delikatnych rysów i doskonałych proporcji
twarzy - a przecież
uroda była ostatnią rzeczą, o której myślała ta istota owego poranka. Bladość cery, wyraz
oczu, pot na czole i zaciśnięte kurczowo wargi aż nadto wyraznie świadczyły o zmartwieniu i
trwodze naszego gościa od pierwszej chwili, gdy stanęła w drzwiach.
- Czy był tu mój mąż, panie Holmes?
- Tak, madame. Niedawno zresztą wyszedł.
- Zaklinam pana, by mu nic nie wspominał o mojej tu obecności!
Sherlock na te słowa skłonił się chłodno i wskazał jej krzesło.
- Stawia mnie pani w trudnej sytuacji. Proszę usiąść i wyjaśnić swoją sprawę, ale obawiam
się, że nie mogę obiecać niczego, jak to się mówi w ciemno.
Przeszła przez pokój siadając plecami do okna. Sprawiała iście królewskie wrażenie:
smukła, pełna wdzięku i godności.
- Panie Holmes - zaczęła, splatając nerwowo dłonie. - Będę z panem szczera w nadziei, że
odpłaci mi pan tym samym.
Pomiędzy mną a mężem, od początku naszego związku, panuje pełne zaufanie. Nie dotyczy to
tylko jednej sprawy - polityki.
Nigdy nie rozmawia ze mną na ten temat, toteż jedyną rzeczą, którą wiem, jest to, że
ostatniej nocy zdarzyło się w naszym domu coś okropnego, coś, co ma związek właśnie z
polityką. Zginął jakiś dokument, ale ponieważ ma on związek z pracą mojego męża, nie mogłam
dowiedzieć się
o nim niczego konkretnego. Tymczasem muszę koniecznie dokładnie rozumieć całą sprawę.
Jest pan poza politykami jedyną osobą, która zna prawdę i dlatego błagam pana, żeby
powiedział mi, co się dokładnie wydarzyło i jakie są tego konsekwencje. Proszę nie milczeć z
uwagi na interesy
swojego klienta; zaręczam, że gdyby potrafił to dostrzec i zaufać mi także w tej dziedzinie,
mógłby na tym tylko skorzystać. Co to był za dokument, który skradziono?
- Niestety, madame, pytanie pani muszę pozostawić bez odpowiedzi.
Jęknęła i ukryła twarz w dłoniach.
- Proszę zrozumieć: jeśli mąż pani uważa za stosowne nie wtajemniczać jej w te sprawy,
ja, znający te dane pod przysięgą tajemnicy, tym bardziej nie mam prawa ich pani wyjawiać.
To nie mnie, lecz jego powinna pani spytać.
- Pytałam. Przychodzę do pana, ponieważ pozostał pan moją jedyną nadzieją. Ale bez
zdradzenia jakiejkolwiek tajemnicy może mi pan chyba odpowiedzieć przynajmniej na jedno
dręczące mnie pytanie?
- Mianowicie?
- Czy kariera polityczna męża może ucierpieć przez ten wypadek?
- Cóż... jeśli nie zakończy się on pomyślnie, jest to bardziej niż prawdopodobne.
- Ach! Jeszcze jedno, panie Holmes. Z tego, co powiedział mi mąż, zszokowany zniknięciem
tego dokumentu, rozumiem, że jego utrata grozi poważnymi konsekwencjami nie tylko dla
niego, ale przede wszystkim dla wielu innych osób, a nawet dla całych państw.
- Jeśli tak twierdzi, nie będę zaprzeczał.
- Jakiego rodzaju konsekwencjami?
- Ponownie nie mogę udzielić pani odpowiedzi.
- W takim razie nie będę zabierała panu więcej czasu. Nie mogę mieć do pana żalu, że nie
zechciał pan odpowiedzieć na moje pytanie, tak jak pan ze swej strony, jestem tego pewna,
nie potępi mnie za chęć dzielenia trosk męża, nawet wbrew jego woli. Jeszcze raz proszę, by
nie mówił mu pan o mojej wizycie - skłoniła się z godnością i wyszła.
- Płeć piękna, Watsonie, to twoja specjalność - uśmiechnął się Holmes, gdy szelest spódnic
umilkł za drzwiami. - Czego naprawdę chciała owa dama?
- Cóż, to co powiedziała jest dość zrozumiałe, a troska całkowicie naturalna.
- Hm. Biorąc pod uwagę jej wygląd i zachowanie, tłumiony strach oraz natarczywość
w pytaniach i porównując to z pochodzeniem... Pamiętaj, mój drogi, że w jej środowisku od
najmłodszych lat okazywanie uczuć nie jest zbyt dobrze widziane.
- Nie ulega wątpliwości, że była nadzwyczaj poruszona.
- Według mnie zbyt silnie, jak na problemy męża. Pamiętać też należy jej dziwną uwagę, że
w interesie męża leży, by ona wiedziała wszystko. Co chciała przez to powiedzieć? A czy
zwróciłeś uwagę, gdzie usiadła?
Przy oknie, by mieć światło za plecami i byśMy nie mogli odczytać dokładnie wyrazu jej
twarzy.
- Owszem, wybrała to krzesło mając bliżej dwa inne.
- Z drugiej strony, zachowania kobiet bywają dziwne...
Pamiętasz panienkę z Margate, którą podejrzewałem z podobnych powodów? Okazało się, że
powodem silnego zdenerwowania był fakt, że nie zdążyła się upudrować! I jak tu opierać się
na logicznym rozumowaniu? Do zobaczenia, mój drogi.
- Dokąd idziesz?
- Na Godolphin Street, pogawędzić z kolegami z policji.
Nasz problem wiąże się z osobą Eduardo Lucasa, choć przyznaję, że jeszcze nie bardzo
wiem jak.
Teoretyzowanie bez znajomości faktów jest jednym z
podstawowych błędów w pracy detektywa, więc nie będę go popełniał. Bądz na posterunku
i przyjmuj nowych gości, gdyby się pojawili. Jeśli zdołam, wrócę na lunch.
Cały ten dzień jak i następny, Holmes był w nastroju, który jego znajomi określali jako
poważny, lub jako ponury.
Wiele czasu spędzał poza domem, palił prawie bez przerwy, pogrywał na skrzypcach,
spożywał posiłki o najdziwniejszych porach i jedynie z rzadka odpowiadał na pytania. Było dla
mnie oczywiste, że ze sprawą zaginionego dokumentu, coś jest nie tak, choć sam o tym nie
mówił.
Z gazet dowiedziałem się szczegółów śledztwa, tam też przeczytałem najpierw o
aresztowaniu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl