[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dara niechętnie wróciła do odgrywanej przez siebie
roli. Ridge z ciekawością obserwował, jak wzruszona
dziewczyna zmienia siÄ™ w uczestniczkÄ™ i animatorkÄ™
kampanii wyborczej.
- Nie można im w pełni ufać, ale cieszę się, że Har-
rison Montgomery nadal prowadzi.
- Czy senator planuje jakieÅ› zmiany w programie
wyborczym na krótko przed terminem elekcji?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Chciałam państwu
przypomnieć... - PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ…, gdy kolejny dzienni­
karz uniósÅ‚ rÄ™kÄ™, chcÄ…c zadać pytanie. - ChciaÅ‚am przy­
pomnieć, że jestem tu prywatnie, a dzisiejszy wieczór
nie ma nic wspólnego z wyborami i niech tak zostanie.
Bohaterami wieczoru są nasi młodzi aktorzy oraz ich
opiekunka, pani Sylvia Turner, która z chęcią odpowie
na pytania dotyczące działalności charytatywnej -
stwierdziÅ‚a z naciskiem Dara. UÅ›miechnęła siÄ™ promien­
nie do dziennikarzy. - Nie zapomnijcie państwo złożyć
daru na szlachetny cel. Potrzebujemy hojnego wsparcia.
- Ostatnia uwaga wzbudziła przyjazny śmiech wśród
przedstawicieli prasy. Dara oddaÅ‚a mikrofon organiza­
torce imprezy i odwróciła się do Ridge'a.
- Idziemy? - rzucił szeptem.
- Tak - odparła Dara. Wyciągnął do niej rękę. Po
chwili wahania podała mu dłoń. To był zwykły ludzki
gest. Miała wrażenie, że spływa na nią siła, którą przed
chwilą utraciła pod wpływem nagłego wzruszenia.
Wkrótce siedzieli już w limuzynie. Ridge namówił
Darę, by pokrzepiła się kieliszkiem czerwonego wina.
Sprawiała wrażenie zupełnie wyczerpanej.
- Czemu zgodziłaś się uczestniczyć w tej imprezie?
- Dara wzdrygnęła się, słysząc karcący ton swego
ochroniarza.
- Wiesz, na co choruje moja matka. Wydaje mi siÄ™
oczywiste, że muszę popierać takie akcje dobroczynne.
- To nie jest takie proste. - Ridge wolno pokręcił
głową i dodał: - Jesteś wytrącona z równowagi. Moim
zdaniem ta kampania wyborcza ogromnie ciÄ™ wyczerpu­
je. Rzadko odpoczywasz. Wkrótce całkiem opadniesz
z sił. Szafujesz nimi bez opamiętania.
- MiaÅ‚am nadziejÄ™, że to siÄ™ nie rzuca w oczy. - Da­
ra przyznała rację swemu ochroniarzowi. Przymknęła
oczy.
- Przypadkowy obserwator zapewne tego nie zauwa­
ży, ale przede mną nic się nie ukryje. Nieustannie cię
obserwuję. Nie trzeba wielkiego sprytu, by się domyślić,
że gonisz resztkami sił. - Ridge westchął. - Mimo to nie
odmawiasz żadnej przysÅ‚ugi. Ludzie ze sztabu wybor­
czego bez skrupułów cię wykorzystują.
- Nie mogÄ™ siÄ™ oszczÄ™dzać. W ubiegÅ‚ym roku obie­
całam... - Dara przerwała niespodziewanie i rozpłakała
się jak mała dziewczynka. Po chwili wykrztusiła przez
łzy: - No widzisz? Zepsułam ci wieczór. Chciałeś się
rozerwać.
Ridge w milczeniu objął ją ramieniem i podał czystą
białą chusteczkę.
- Musiałabyś zrobić coś znacznie gorszego, żebym
uznał ten wieczór za stracony - oznajmił po chwili.
Dara pÅ‚akaÅ‚a coraz żaÅ‚oÅ›niej. Ridge przytuliÅ‚ jÄ… moc­
no. Ukryła twarz na jego piersi.
Serce jej się krajało na myśl, że szuka pociechy
u mężczyzny, który pomaga jej tylko z obowiązku. U-
znała, że słabość nie przystoi kobiecie takiej jak ona.
Odsunęła się i spojrzała Ridge'owi prosto w oczy.
- Przestań być taki opiekuńczy - szepnęła urażona.
- Przez ciebie czujÄ™ siÄ™ jeszcze gorzej.
Ridge był zbity z tropu. Skrzywił się i zmrużył oczy.
- Czasami wydaje mi się, że lepiej pozostać zimnym
draniem. Teraz mam takie wrażenie. Dobra, chcesz znać
prawdę? Niepotrzebnie poszłaś na dzisiejszą imprezę.
Zwiata i tak nie zbawisz. Powinnaś odmówić. Na domiar
zÅ‚ego pobrudziÅ‚aÅ› mi chusteczkÄ™ - perorowaÅ‚ zakÅ‚opota­
ny i naburmuszony Ridge, pocierajÄ…c dÅ‚oniÄ… kark. Za­
milkł na chwilę, a potem dodał z irytacją: - Niech to
wszyscy diabli! ObraziÅ‚em ciÄ™ przed chwilÄ…. Zachowa­
Å‚em siÄ™ niczym ostatni Å‚obuz. Wiesz co? CzujÄ™ siÄ™ jak
facet, który uderzył bezbronne stworzenie.
Dara nie miała pojęcia, co sądzić o tym wyznaniu. Jak
urzeczona wpatrywała się w twarz siedzącego obok niej
mężczyzny. Ridge ujął jej dłoń.
- Muszę ci coś wyznać. Ten wiersz bardzo mnie
wzruszył. Mam nad tobą jedynie tę przewagę, że potrafię
bez trudu zapanować nad sobą i ukryć swoje uczucia.
- Nie sądziłam, że ochroniarze bywają tak wrażliwi.
To dla mnie niespodzianka, że troszczą się również
o stan emocjonalny swoich klientów.
Oczy Ridge'e wyrażaÅ‚y sprzeczne uczucia: niepew­
ność i obawę, czułość i namiętność.
- Mało kto dba o takie sprawy - odparł, spoglądając
ponuro na Darę. Bez namysłu przytulił zaskoczoną
dziewczynę. - Ktoś musiał ci w końcu uświadomić, że
zbyt ciężko pracujesz.
ROZDZIAA SIÓDMY
Dara znieruchomiała, ale się nie odsunęła.
- Znów jesteś wobec mnie opiekuńczy i miły -
mruknęła.
Ridge z trudem oparł się pokusie; chciał wsunąć palce
w jedwabiste, ciemne włosy. Mocniej przytulił Darę.
- Już dobrze. Trudno mi udawać drania dłużej niż
przez kilka minut. Nie będę ci więcej dokuczać.
Dara byÅ‚a zbyt wyczerpana, by siÄ™ z nim spierać. Pół­
mrok panujący we wnętrzu limuzyny otulił ich niczym
miękki koc. Silnik mruczał jak zadowolony kot.
- Boję się - wyznała cichutko Dara.
- Nie ma powodu do obaw. Przy mnie jesteÅ› bezpie­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl