[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczęście pomyślnie wycinaliśmy jeszcze większe.
Mhm zgodziła się Callie.
Przez chwilę wszystko wyglądało normalnie. Przynajmniej tak sądził
lekarz. Jednak gdy spróbował poło\yć dłonie na ramionach Callie, dziewczyna
zesztywniała.
Nie dotykaj mnie!
Trey natychmiast opuścił ręce.
Chciałem tylko powiedzieć, i\ twoje oświadczenie na temat dziewictwa
traktuję z całą powagą.
Callie zamierzała powiedzieć coś uszczypliwego na temat słownictwa,
jakiego u\ył, by skomentować jej wyznanie, ale się powstrzymała. Zachęcony
jej milczeniem Trey ciągnął dalej:
Uświadomiłem sobie, \e ostatniej nocy nie u\ywałem \adnego
zabezpieczenia. Tym razem w jego głosie słychać było wyrazny niepokój.
Sądziłem, i\ skoro nic nie mówiłaś na ten temat, sama o wszystko zadbałaś. śe
bierzesz pigułki czy coś w tym rodzaju.
Wybacz, ale ostatniej nocy nie myślałam o tym. Nie przyszło mi to do
głowy a\ do tej chwili. Widzisz, jaka jestem... nieobyta w sprawach... seksu.
Nie musiałaś. Wszystko, co stało się wczoraj i dzisiaj, to moja wina
jęknął Trey. Dwa razy nie pomyślałem, nim coś zrobiłem. Dwa razy! To
niewybaczalna impulsywność. Powa\na skaza charakteru.
Callie westchnęła. Sama była na niego zła, czuła się zraniona, ale lekarz
wyglądał na tak oszołomionego odkryciem własnej niedoskonałości i braku
opanowania, \e a\ mu współczuła.
Czuła nawet podwójne współczucie. Doktor Weldon nale\ał do ludzi,
którzy nie popełniali błędów, a teraz odkrył, \e pobłądził dwa razy. Przygnębiło
go to tak okropnie, i\ uznał swoje postępowanie za dowód rozpadu osobowości.
Biedny Trey, pomyślała z ironią. Czy ktoś udziela perfekcjonistom pierwszej
pomocy w takich sytuacjach? Nie mogła patrzeć, jak on się męczy.
Słuchaj, my oboje... zaczęła.
Nie usprawiedliwiaj mnie przerwał jej Trey. Jesteś w tych sprawach
niedoświadczona, więc to ja powinienem zatroszczyć się o zabezpieczenie, a nie
zrobiłem tego. Mogę cię tylko zapewnić, i\ nic nie grozi twemu zdrowiu, bo
zawsze byłem bardzo ostro\ny. Istnieje jednak inne ryzyko: zajścia w cią\ę.
Trey z trudem wypowiedział to słowo.
Nie musisz się obawiać. Dziś albo jutro powinnam dostać okres
powiedziała szybko Callie.
Zdziwiła się, \e nawet się nie zarumieniła, czyniąc takie wyznanie.
Jeszcze dwa dni temu myśl o poruszaniu podobnych tematów z Treyem
wywołałaby u niej gęsią skórkę, ale dziś ju\ nie.
No có\, pewnie trzeba obwinić o wszystko moje hormony rzekła
Callie. I wtedy mo\na by powiedzieć, \e to ja cię zgwałciłam.
Mało zabawne! Zaczynasz mówić jak...
Proletariuszka podpowiedziała Callie. W końcu wywodzę się z
ni\szej klasy ni\ ty. Podobnie jak większość ludzi. Wszystkie te ekskluzywne
organizacje przeznaczone dla ludzi twego pokroju nie byłyby takie
ekskluzywne, gdyby większa część populacji mogła się w nich znalezć.
Nie próbuj mieszać do tego ró\nic klasowych. Jeśli jesteś w cią\y...
Nie jestem.
Ale jeśli jesteś ciągnął oczywiście postąpię, jak nale\y.
Rozumiem. A co zrobisz?
Przestań. Dobrze wiesz, \e jeśli spodziewasz się dziecka, o\enię się z
tobą. Przez całe \ycie zachowywałem się odpowiedzialnie i nadal jestem to
winien rodzinie Weldonów. Nie zamierzam niczego zmieniać, chocia\...
Myśl o poślubieniu mnie przyprawia cię o mdłości? dokończyła
Callie.
Nie wmawiaj mi niczego uciął. Gdybyś pozwoliła dokończyć,
usłyszałabyś, \e nie planowałem mał\eństwa przed czterdziestką. Z nikim,
Callie.
Przed czterdziestką? zdumiała się. Moi rodzice mają po czterdzieści
sześć lat, a ich wszystkie dzieci są dorosłe, twój potomek zaś, gdy dojdziesz do
tego wieku, będzie szedł do szkoły, A mo\e wcale nie chcesz mieć dzieci?
zadała pytanie takim tonem, jakby upewniała się, czy nie zamierza stosować
narkozy podczas operacji.
Owszem, chcę mieć jedno albo dwoje dzieci, lecz nie wcześniej, ni\
zaplanowałem. Trey zmarszczył brwi.
To znaczy w jakim wieku? Pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat?
Czterdziestka to dobry wiek na zawarcie mał\eństwa. Mój brat te\
wtedy się o\enił, a teraz mają z \oną dwuletniego synka, Winstona III. To
wspaniałe dziecko. Win, jak zawsze, zrobił wszystko jak nale\y.
Więc ty te\ musisz. Przecie\ nie złamiesz rodzinnych zwyczajów
rzekła, uświadamiając sobie dopiero teraz, i\ tradycja rodu Weldonów to potęga
i \e ona sama nigdy nie zostanie uznana za godną przyłączenia się do tego
klanu. Mo\esz mi wierzyć albo nie, lecz ja równie\ zawsze zachowywałam się
odpowiedzialnie z wyjątkiem momentów, w których... spotykałam się z tobą.
Dwa razy! Być mo\e powinnam ci być wdzięczna za... szlachetną propozycję
mał\eństwa, ale nie... Niewa\ne, co się stanie, nie będę karać się, wychodząc za
człowieka, który czyni to z poczucia obowiązku.
Callie sięgnęła ręką do wyłącznika i zapaliła światło.
Zobaczymy się za godzinę na sali operacyjnej rzekła, szybko
otworzyła drzwi i wyszła na korytarz, którym teraz przechodziło sporo osób,
lecz wszyscy byli tak zajęci rozmowami, \e mało kto zwrócił na nią uwagę.
Mogła przebiec kilka kroków, mając pewność, i\ doktor Weldon nie
pójdzie w jej ślady, bo mu nie wypada. Przez chwilę pomyślała o jezdzie na
barana przez szpitalne pasa\e, lecz szybko odepchnęła od siebie ten obrazek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]