[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Robię z siebie straszną wariatkę pomyślała panna Marple. Nie zdarzyło nam się
nic gorszego niż ukąszenia owadów zapewniła ją Evelyn.
Wie pani, a biedny major Palgrave został kiedyś ukąszony przez węża& Panna
Marple błyskawicznie wymyśliła tę historyjkę.
NaprawdÄ™?
Nigdy pani o tym nie opowiadał?
Być może. Nie pamiętam.
Chyba znała go pani bardzo dobrze.
Majora? Nie, prawie wcale.
Zawsze miał tyle interesujących historii do opowiedzenia.
Okropny, stary nudziarz odezwał się pan Rafiel. Na dodatek głupiec. %7łyłby nadal,
gdyby odpowiednio dbał o siebie.
Ależ proszę pana! zaprotestowała pani Walters.
Wiem, co mówię. Jeśli człowiek odpowiednio troszczy się o swoje zdrowie, zawsze
dobrze się czuje. Spójrz na mnie. Lekarze spisali mnie na straty kilka lat temu. W porządku ,
powiedziałem. Ustaliłem więc własne zasady dbania o zdrowie i stosuję się do nich. No i
proszę: żyję.
Powiódł wokół dumnym wzrokiem. Rzeczywiście jego obecność w tym miejscu wydawała
się czymś niewłaściwym.
Biedny major miał nadciśnienie zauważyła Esther Walters.
Nonsens rzekł pan Rafiel.
Ależ tak powiedziała Evelyn Hillingdon z zaskakującą pewnością siebie.
Skąd pani wie? zapytał Rafiel. Mówił pani o tym?
Nie, ktoś inny o tym wspominał.
Zawsze miał taką purpurową twarz panna Marple przyłączyła się do większości.
To nic nie znaczy oświadczył Rafiel. W każdym razie nie miał wysokiego
ciśnienia. Wiem, bo sam mi o tym powiedział.
Jak to, powiedział panu? spytała Esther Walters. Sądzę, że nie można chyba
definitywnie wykluczyć u siebie jakiegoś schorzenia.
Można. Kiedyś, gdy wychylał szklaneczkę tego swojego ponczu i pochłaniał duże ilości
jedzenia, powiedziałem mu, że powinien przestrzegać diety i nie pić tyle, bo w jego wieku
27
trzeba się liczyć z nadciśnieniem. On odpowiedział, że nie musi na nic uważać, ponieważ, jak
na swoje lata, ma doskonałe ciśnienie.
Ale zdaje się, że brał na to leki panna Marple po raz kolejny wtrąciła się do
rozmowy. Tabletki, które nazywają się normatens, czy jakoś tak.
Moim zdaniem powiedziała Evelyn nie chciał się przyznać, że coś mu dolega.
Myślę, że należał do takich ludzi, którzy boją się chorób i dlatego wypierają się swoich
przypadłości.
Jak na Evelyn Hillingdon, była to bardzo długa wypowiedz. Panna Marple spojrzała w
zamyśleniu na ciemnowłosą kobietę.
Problem w tym rzekł pan Rafiel tonem nie znoszącym sprzeciwu że wszyscy
uwielbiają mówić o cudzych dolegliwościach. Uważają, że każdy człowiek po pięćdziesiątce
umrze wkrótce z powodu nadciśnienia, choroby wieńcowej czy czegoś podobnego. Bzdura!
Jeśli człowiek mówi, że nic mu nie dolega, to ja mu wierzę. Sam najlepiej zna swój stan
zdrowia. Która godzina? Za piętnaście dwunasta? Już dawno powinienem być po kąpieli.
Esther, dlaczego mi o tym nie przypomniałaś?
Pani Walters nie sprostowała. Podniosła się i zręcznie pomogła wstać panu Rafielowi.
Kiedy szli plażą, ona ostrożnie go podtrzymywaÅ‚a. Razem weszli do wody. Señora de
Caspearo otworzyła oczy i zamruczała:
Jaki wstrętny starzec! Wszyscy oni są tacy brzydcy! Powinno się ich uśmiercać w
wieku czterdziestu, albo lepiej trzydziestu pięciu lat. Mam rację?
Usłyszeli chrzęst kroków Edwarda Hillingdona i Gregory ego Dysona.
Cześć Evelyn, jaka dzisiaj woda?
Taka jak zawsze.
Aha, bez zmian. Gdzie jest Lucky?
Nie wiem odrzekła Evelyn.
Panna Marple po raz kolejny spojrzała w zamyśleniu na leżącą, ciemnowłosą kobietę.
A teraz zabawię się w wieloryba powiedział Gregory, zrzucił jaskrawą, wzorzystą
koszulę i popędził przez plażę. Wymachując ramionami, sapiąc głośno i parskając, wpadł do
wody i popłynął szybkim kraulem. Edward Hillingdon usiadł na piasku obok żony i zapytał:
Masz ochotę jeszcze raz się wykąpać? Uśmiechnęła się i założyła czepek. Weszli do
morza w znacznie mniej widowiskowy sposób.
Señora de Caspearo znów otworzyÅ‚a oczy.
Na początku myślałam, że to ich miesiąc miodowy. On jest dla niej taki czarujący. Ale
podobno są już osiem czy dziewięć lat po ślubie. To niewiarygodne, prawda?
Ciekawe, gdzie jest pani Dyson? spytała panna Marple.
Ta Lucky? Jest z innym mężczyzną.
NaprawdÄ™ tak pani sÄ…dzi?
Na pewno odrzekÅ‚a señora de Caspearo Taki typ kobiety. Tylko że ona nie jest
już zbyt młoda. Mąż nie pozostaje jej dłużny. Zdradza ją na prawo i lewo. Wiem, co mówię.
No, tak powiedziała panna Marple. Na pewno pani wie.
Señora de Caspearo rzuciÅ‚a jej zdziwione spojrzenie. Najwyrazniej nie spodziewaÅ‚a siÄ™
takiego komentarza z jej strony. Ale panna Marple przyglądała się morskim falom z
niewinnym wyrazem twarzy.
*
Proszę pani, czy mogę z panią porozmawiać?
Oczywiście odrzekła Molly Kendal. Siedziała za biurkiem w swoim biurze.
28
Victoria Johnson, ciemna wysoka dziewczyna w śnieżnobiałym uniformie, weszła do
środka i zamknęła za sobą drzwi w jakiś znaczący, tajemniczy sposób.
Chciałabym pani o czymś powiedzieć.
Tak, słucham? Czy coś się stało?
Tego nie wiem. Nic jestem pewna. Chodzi o tego starszego pana, który nie żyje. O tego
pana majora, który umarł we śnie.
Tak, tak. SÅ‚ucham?
W jego pokoju była buteleczka tabletek. Doktor pytał mnie o nie.
Tak?
Pan doktor powiedział: Zobaczmy, co major miał w swojej apteczce i tak zrobił.
Znalazł na półce w łazience proszek do czyszczenia zębów, leki na niestrawność, aspirynę,
leki z kory szakłaku i wreszcie buteleczkę tych tabletek o nazwie norma& normatens.
Tak? powtórzyła Molly.
Pan doktor popatrzył na buteleczkę i pokiwał z zadowoleniem głową. Ale potem sama
zaczęłam o tym rozmyślać i& Tych tabletek wcześniej tam nie było. Nigdy ich nie widziałam
w jego łazience. Inne rzeczy tak: proszek do zębów, aspirynę, wodę kolońską i tak dalej&
Ale tych tabletek, tego normatensu, nigdy wcześniej nie zauważyłam.
A wiec myślisz, że& Molly była zdezorientowana.
Nie wiem, co myśleć odparła Victoria. Wiem tylko, że coś jest nie w porządku.
Stwierdziłam, że lepiej pani o tym powiem. Może powinna pani porozmawiać z panem
doktorem. Może coś się za tym kryje. Ktoś na przykład podrzucił te tabletki, żeby pan major
je połknął i umarł.
Och, to raczej niemożliwe powiedziała Molly. Victoria potrząsnęła ciemną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]