[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlatego upierała się, by nazywano ją tylko inicjałami, które brzmiały w jej uszach
poważnie i konkretnie, i były zupełnym przeciwieństwem imienia dobrego dla
panienek. Może nawet wydawały się nieco enigmatyczne. Z czasem nauczyła się
makijażu, nabrała wyjątkowo ponętnych kształtów i codziennie o piątej rano ćwiczyła
przez co najmniej godzinę. Jeśli chciała, potrafiła wyglądać zabójczo. Wiedziała też,
że gdy wkładała obcisłą czerwoną dżersejową sukienkę bez pleców, kupioną w
sklepie Banana Republic, zawsze przyciągała pełne zachwytu męskie spojrzenia. W
pracy natomiast starała się nie afiszować ze swoją kobiecością. FBI nadal
stanowiło raczej męski klub i była przekonana, że faceci potraktują ją o wiele
poważniej, jeśli nie będzie pobudzać ich libido.
Tak jak mężczyzna, który właśnie siedział naprzeciw niej. Nazywał się Bruce
Ardsley i był analitykiem zapisów wideo w Wydziale Analizy
Kryminalistycznej Fotografii i Nagrań Audio-Wideo. Główne laboratorium
FBI znajdowało się w Waszyngtonie, w budynku Hoovera, ale niedawno
utworzono tu komórkę analizy w związku z natłokiem zadań Biura po
atakach z 11 września.
Ardsley nosił grube szkła w oprawkach stylizowanych na okulary lotnicze,
miał przetłuszczone włosy i długie bokobrody, które mogły
uchodzić za szczyt mody w szalonych latach siedemdziesiątych. Był znany z
tego, że przystawiał się do wszystkich agentek i pracownic administracji. Z
Connolly dał sobie spokój już dawno temu i dziś ich stosunki układały się
całkiem dobrze.
Jego pokoik w suterenie nowego budynku agencji, nie większy od szary
ściennej, był zagracony monitorami, zestawami do montażu cyfrowego i
komputerami, upchanymi na stalowych półkach. Na ścianie wisiał wymięty
plakat przedstawiający człowieka wbiegającego po stopniach stadionu. Nad
jego niewyrazną sylwetką był napis WYTRWAAOZ. U stóp biegacza
widniały słowa:  Nie wystarczy jeden OGROMNY krok. Trzeba wielu
MAAYCH kroczków".
Connolly podała Ardsleyowi dwie płytki.
 Na tej z napisem "Dulles" jest nagranie z lotniska Dulles -powiedziała.
 Sprytne. Uśmiechnęła się.
 Na drugiej są zdjęcia z Warszawy.
Padło zgodnie z obietnicą przysłał jej fotografie kompanów Agima Rugovy.
Jednym z nich był Dragan Stefanović, człowiek, który zdaniem Padły mógł być
napastnikiem usiłującym zastrzelić na lotnisku Harolda Middletona. Stefanović służył
w oddziale dowodzonym przez Rugovę, co oznaczało, że jest co najmniej
zbrodniarzem wojennym. Po wojnie, jak mówił Padło, został najemnikiem i zaczął się
ukrywać.
 Mam nadzieję, że w dużej rozdzielczości.
 Wątpię  odrzekła.
 W takim razie zrobię, co się da  powiedział Ardsley.  Na nasze szczęście na
Dulles zamontowali nowy sieciowy system monitorujący. Parę lat temu władze
lotniska wpompowały w to kupę pieniędzy. Kupili drogie kamery IP Nextiva S2600e z
przetwornikiem Wide Dynamie Rangę i zaimplementowanym oprogramowaniem
analitycznym.
 Przetłumacz  poprosiła Connolly.  To znaczy, że programy rozpoznawania
twarzy są dalej do bani i zdjęcia są dalej nieostre, ale przynajmniej mamy lepsze
samopoczucie, bo ładujemy mnóstwo kasy w walkę z terroryzmem.
 Na nasze szczęście& właściwie dlaczego? Wskazał na rząd monitorów na
stalowych półkach.
 Kiedy Biuro zorientowało się, jaki tandetny jest ten system rozpoznawania
twarzy, musiało wyłożyć więcej pieniędzy na zabawki dla takich gości jak ja.
Pamiętasz Super Bowl?
Jęknęła. W 2001 roku FBI założyło ogromny system monitorujący na stadionie w
Tampie, gdzie rozgrywano finałowy mecz Super Bowl, aby rejestrować twarze
wszystkich widzów przechodzących przez bramkę i porównywać je z fotografiami
znanych terrorystów. Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich dostała szału 
było to przed 11 września, kiedy ludzie słuchali jeszcze Unii  ale i tak cały plan
zakończył się spektakularna, porażką. FBI zgarnęło jedynie kilku koników.
 Chcesz mi powiedzieć, że technika nie poszła do przodu?
 Och, poszła  odparł Ardsley.  Troszeczkę. Zadzwonił jej telefon. Przeprosiła i
wyszła na korytarz.
 Connolly.
 Cześć, M.T., tu Tanya Jackson z technicznego,
 Szybko  stwierdziła.  Masz coś?
Dzwoniła do wydziału technicznego FBI, prosząc o zlokalizowanie telefonu
komórkowego Middletona, aby się dowiedzieć, gdzie się w tym momencie znajduje.
Wiedziała, że większość nowoczesnych komórek jest wyposażona w GPS, który
pozwala ustalić ich położenie z dokładnością do stu metrów, pod warunkiem że
aparat jest włączony i wysyła sygnał.
 No, niezupełnie  powiedziała Jackson.  Jest mały problem proceduralny.
 Proceduralny& ?
 Słuchaj, M.T.  ciągnęła przepraszającym tonem Jackson.  Wiesz, że nie wolno
już nam namierzać użytkowników komórek bez nakazu sądowego.
 Och, naprawdę?  zdziwiła się niewinnie Connolly. Oczywiście świetnie znała
nowe przepisy. Teraz należało zdobyć nakaz sądowy, aby zmusić operatora sieci
komórkowej do ujawnienia lokalizacji jednego z obsługiwanych przez niego
telefonów. Natomiast żeby zdobyć nakaz sądowy, należało dowieść, że popełniono
albo właśnie popełnia się przestępstwo.
Ale Jackson przedtem wyświadczała jej podobne przysługi. Lokalizowała komórki
bez wymaganych papierków. Dlaczego tak nagle zaczęła się przejmować
subtelnościami prawa?
 Tanya, co się dzieje?  spytała. Po drugiej stronie zapadła cisza.
 Naciskają na ciebie, tak?  domyśliła się Connolly. Po kolejnej chwili ciszy
Jackson powiedziała: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl