[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypadkowo zaglądali tu oficerowie smokowców, rozkaz zaś Carvatha
zabraniał wstępu do niej zwykłym żołdakom. Ogólnie znaną tajemnicą był
też fakt, iż często odwiedzali to miejsce szpiedzy Carvatha, choć
zajmowali się najczęściej sprawami, które powinny uchodzić bystrej
uwadze mieszkańców miasta. Właśnie ze względu na swych tajnych
agentów Carvath przyznał oberży status  wolnego" zakładu.
Tyorl obserwował Hauka znad krawędzi kufla. Hauk był właśnie takim
typem, jakich Finn najchętniej rekrutował jako zwiadowców do Kompanii
Koszmaru - młody, śmiały, wróg smokowców, szczególnie zaciekle
nienawidzący Verminaarda. Każdemu człowiekowi czy elfowi w oddziale
smokowcy zabili przyjaciela lub krewniaka. W przypadku Hauka zrównali
z ziemią jego rodzinną wioskę i zabili mu ojca - ostatniego z żyjących
członków jego rodu. Tyorl, choć jego własna rodzina była bezpieczna w
Qualinoście, stracił przyjaciół i ojczyznę. Tych dwóch, Hank i Tyorl, było
przykładem ludzi Finna.
Oddział Firma przemierzał ziemie pomiędzy wschodnimi granicami
Qualinesti a Górami Kharolis, gdzie wszyscy jego członkowie sycili
zemstę, niszcząc pojedyncze patrole smokowców. Finn postanowił
wykorzystać status gospody Tenny'ego i posłał Hauka i Tyorla, by
dowiedzieli się wszystkiego, czego dowiedzieć się można o działaniach
patroli smokowców w najbliższej okolicy.
Dziś Tyorl usłyszał coś, co potwierdzało plotki o przemieszczeniu
oddziałów u podnóża Gór Kharolis. Smoczy Władca zamierzał przesunąć
nie tylko oddziały, ale i bazę zaopatrzenia. Nadal rozwścieczony utratą
ośmiuset niewolników i szukający sposobu uleczenia swej zranionej dumy,
Verminaard postanowił przenieść działania wojenne na południe i wschód.
Chciał zająć Thorbardin i zamierzał dokonać tego przed nadejściem zimy.
Przywódca wolnych zwiadowców i ochotników będzie sarkał, kiedy
dowie się o planach Verminaarda, największe utyskiwanie skieruje zaś,
oczywiście, pod adresem Thorbardinu. Finn nieustannie burzył się na
krasnoludy, które - choć, na szczęście, pozwalały myszkować
zwiadowcom na pograniczu Thorbardinu - nie przystępowały do wojny.
Utyskiwania nie powstrzymywały jednak Finna od dokładania
nieustannych wysiłków, by w miarę swych skromnych sił  urozmaicać"
żywot wojownikom Smoczego Władcy.
Obowiązki przede wszystkim. Hauk położył miecz na stole obok swego
sztyletu z rękojeścią z rogu. Zwiatło padające z obszernego kominka
ślizgało się wzdłuż złotej rękojeści miecza i połyskiwało na zdobiących ją
pięciu szafirach. Blask płomieni oświetlał fasety klejnotów i cienką,
purpurową smugę zbroczą, która wydawała się sercem klingi. Czterech
siedzących przy sąsiednim stole mężczyzn, do tej pory pijących piwo i
bawiących się sztyletami, nagle umilkło.
No, tak, pomyślał elf, kłopoty. Pozostało mu tylko żywić nadzieję, że
uda im się wydostać i dotrzeć do Firma w jednym kawałku. Tyorl wygiął
wargi, licząc na to, iż dość udatnie naśladuje to, co w opowieściach
bardów zwie się przewrotnym uśmieszkiem.
- Piękny to miecz... - zaczął najroślejszy z sąsiadów. Potarł pięścią nie
goloną od tygodnia szczękę i podniósł kufel, salutując głownią. Piwo
przelało się przez krawędz kufla i pociekło wzdłuż ręki nieznajomego.
Poznając w nim jednego z miejscowych, Hauk łypnął okiem na oręż i
pochylił głowę na bok, jakby dopiero w tej chwili właśnie dotarło do
niego, że miecz w istocie jest całkiem niezły. Skinął więc głową i
uśmiechnął się szeroko i przyjaznie. - Owszem. Godny, według ciebie,
zakładu, Kiv?
Kiv popatrzył na kompanów. Każdy z nich kiwnął głową i utopił nos w
kuflu. Każdy miał spojrzenie człowieka, który za wszelką cenę usiłuje
sprawić wrażenie, że rzecz, o której mowa, wcale go nie interesuje - choć
w istocie interesuje go ponad wszystko. Te szafiry były warte fortunę! Kiv
spojrzał pytająco na Tyorla.
- To jego miecz. - Elf wzruszył ramionami. - Myślę, że może się
zakładać, o co chce, gdzie zechce i z kim zechce...
Kiv uśmiechnął się szeroko i wytarł mokrą od piwa łapę w nogawkę
sztywnych niemal od brudu skórzanych portek.
- A więc tak! - zwrócił się do Hauka. - Dobra, szczeniaku, ja wybieram
cel. Jeśli chybisz albo zrezygnujesz, miecz jest mój. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl