[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mają tutaj również oddział kardiologiczny. Bo jak mi się wydaje, mam
kłopoty nie tylko z głową, lecz także z sercem!
Kolacja była zaskakująco obfita. Składała się z wielu gatunków
mięsa z jarzynami i sałatką owocową. Na koniec była kawa z
41
RS
mlekiem. Gdy już prawie kończyła jeść, do pokoju wpadł O'Malley,
uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Nie uwierzysz, domina! - wykrzyknął. - Jest wielki i niebieski.
Ma ogromnie dużo miejsca dla mnie i tak samo dużo dla naszej lady.
Pojechałem tym automobilem do willi i pokazałem go Isabelle. Wie
już, że przeszła na emeryturę i czuje się z tym doskonale. A więc
tylko dwukółka może mieć pretensje, ale kto przejmowałby się starym
gruchotem. Oni mają gościa w willi. Pani chyba wie?
- Gościa? Och, Boże, zupełnie zapomniałam. Chodzi zapewne o
starszego pana Holsona? - spytała Faith, wyraznie zaniepokojona.
Zdała sobie dopiero teraz sprawę, że ów gość spędzi wieczór
sam na sam z lady Sunny, jedynie w asyście szesnastu pokojówek i
dużej liczby męskiej służby. No i siedmiu kotów oraz trzech
obronnych psów. Przypomniała sobie teraz, co na ten temat wyczytała
we wręczonej jej teczce z materiałami instruktażowymi. Wielkimi
literami było tam napisane: Miej baczenie na starszych, dobrze
prezentujących się mężczyzn, z których większość chciałaby się
podzielić zawartością obficie wypchanego portfela naszej lady". Jeśli
więc starszy pan Holson przypomina choć trochę swego syna, to jest
dostatecznie przystojny, i trzeba natychmiast podnieść wielki alarm.
- O'Malley - stanowczym głosem powiedziała Faith - muszę
zaraz jechać do Rose Cottage. Sprowadz mi samochód.
- Tak jest, domina - odparł bez wahania, jakby jej dyspozycja nie
budziła w nim żadnego zdziwienia.
Niestety, po pięciu minutach pojawiła się pielęgniarka, która
zaczęła wypowiadać swoje zastrzeżenia, a po dwudziestu minutach
42
RS
wpadł do pokoju dyżurny lekarz, wyraznie zdecydowany, żeby
zmienić jej postanowienie.
- To jest po prostu niemożliwe - mówił już po raz piąty.
- Pani potrzebny jest całkowity spokój.
- Taki sam spokój jak tutaj, mogę mieć w Rose Cottage -
zdecydowanie odpowiedziała Faith. - Tutaj na dyżurze macie w tej
chwili trzy osoby. Tam takich osób jest osiem i wszystkie są
doskonale wyszkolone.
- Jeśli będzie pani trząść głową, tak jak teraz, to może ona pani
po prostu odpaść - zagroził doktor.
- Niczym mnie pan nie zastraszy. Wiem jedno: muszę jechać.
- Nie mogę na to pozwolić i to jest moja ostateczna decyzja.
- Czy był pan już kiedyś sądzony za niewłaściwe leczenie? . -
zapytała Faith podchwytliwie.
- Nic takiego nie będzie mi pani mogła udowodnić. Jestem
ostrożnym, konserwatywnym lekarzem.
- Niech pan przyjmie do wiadomości, doktorze, że w willi na
etatach jest sześciu prawników. I jestem przekonana, że gdyby chcieli,
mogliby udowodnić, że ziemia jest płaska. A może woli pan, żebym
zatelefonowała do lady Sunny?
- To jest nieuczciwe zagranie!
- Ale skuteczne! Czy chce pan ryzykować?
- Nie. Nie zamierzam - odparł, ciężko wzdychając. - Mam na
utrzymaniu żonę i dzieci. A więc niech pani jedzie do domu. Napiszę
w dziennym raporcie: Wypisana na własne żądanie". Proszę nie
kręcić głową i zachować spokój. Proszę się nie podniecać. Chciałbym,
żeby pani dożyła do dwudziestu pięciu lat.
43
RS
- Och, już to zrobiłam - zapewniła go słodziutkim głosem. -
Może pan komuś poleci, aby odprowadził mnie do drzwi.
Doktor wzruszył ramionami w prawdziwie galijski sposób,
chociaż była to najbardziej brytyjska ze wszystkich wysp.
- Nie rozumiem, o co pani chodzi. No cóż, proszę jechać.
- Ja też nie rozumiem - mruknęła pod nosem Faith. - Ale
wyczuwam, jako dobrze wyuczony prawnik, że w Rose Cottage
pachnie jakimś niebezpieczeństwem.
44
RS
ROZDZIAA TRZECI
- Jak się to cacko pani podoba, panno Faith? - O'Malley rzucił
pytanie z przedniego siedzenia limuzyny, długiej jak trzy złączone ze
sobą samochody. - Jak rozumiem, ten odcień niebieskiego koloru nie
jest najlepszy, ale sprzedawca powiedział, że w ciągu doby może go
przemalować na każdy inny.
- Auto jest ładne - powiedziała z lekkim wahaniem - i jest
wielkie. Dlaczego takie duże?
- Takiego życzyłaby sobie na pewno lady Sunny - odparł, lekko
przyhamowując wóz. - Ona chce mieć wszystko jak największe.
- Tak. tak, oczywiście - zgodziła się Faith, napinając mięśnie
nadgarstka. Od chwili kiedy ruszyli sprzed szpitala, trzymała się
kurczowo uchwytu przy drzwiach limuzyny. Skąd się to brało, nie
wiedziała. Czy auto było zbyt wielkie, czy też szofer, w jej pojęciu,
niezbyt godny zaufania, nie potrafiła sobie wytłumaczyć. Jedno było
pewne, że wszyscy na wyspie St Kitts jezdzili po niewłaściwej stronie
drogi. - Oczywiście, tak bywa, że co największe to najlepsze -
zgodziła się z argumentacją lady Sunny. - A ile to auto kosztowało?
- Ile kosztowało? - powtórzył jak echo O'Malley i obrócił do niej
twarz, w pełni zaskoczony. - Nigdy by mi do głowy nie przyszło pytać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]