[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Portier zniknął, a po paru chwilach okno otworzyło się ze skrzypieniem i pojawiła się w nim jego
twarz.
- Proszę mi pomóc - powiedział Andy. - Jestem na wpół ugotowany. - Ujął rękę portiera i wspiął się
na górę. Westybul był pogrążony w półmroku i chłodzie, miła odmiana po nagrzanej, zalanej słońcem
betonowej fosie. Andy wytarł twarz chustką. - Czy moglibyśmy tu gdzieś porozmawiać? Tak, żeby
dało się usiąść.
- Jest pokój strażników. Proszę za mną, sir.
Siedziało tu już dwóch mężczyzn. Ledwo weszli, ten w mundurze służbowym skoczył na równe nogi,
drugim był Tab.
- Idz, zajmij się drzwiami, Newton - rozkazał portier. - Pomożesz mu, prawda Tab?
Tab spojrzał na detektywa.
- Jasne, Chanie - powiedział strażnik i też wyszedł.
- Mamy tu wodę - powiedział portier - Nalać panu szklankę?
- Bezwarunkowo - wydyszał Andy padając na krzesło. Wziął plastikowy pucharek i od razu wypił
połowę, resztę zawartości sączył powoli. Na wprost niego było zakurzone okno z widokiem na
westybul. Nie przypominał sobie, by zauważył je z drugiej strony. - Fałszywe lustro?
- Tak. Dla ochrony mieszkańców. Z drugiej strony rzeczywiście jest lustro.
- Zauważył pan, gdy byłem w fosie?
- Tak, sir. Wyglądało na to, że stał pan dokładnie przy tym oknie, które zostało wyłamane.
- Właśnie. Zszedłem do fosy z drugiej strony, od alejki, przeszedłem pod mur i wspiąłem się na
półkę. Gdyby to było w nocy, to czy sądzi pan, że ktokolwiek by mnie spostrzegł?
- Cóż...
- Po prostu, tak czy nie? Nie próbuję przyłapać pana na niedbalstwie, chcę tylko wiedzieć.
- Zarząd budynku zabrał się już za poprawienie bezpieczeństwa, robią coś z systemem alarmowym.
Nie, nie sądzę, żeby został pan zauważony w nocy, sir.
- Tak też myślałem. Pan zatem dopuszcza możliwość, że morderca mógł wedrzeć się tamtędy do
budynku? Chanie spoglądał wokoło jakby szukając pomocy. Małe świńskie oczka były przymknięte.
- Przypuszczam... - przyznał w końcu - że zabójca mógł wejść przez to okno.
- Dobrze zatem. Ta piwnica jest naprawdę dobra do takiego celu. Okno jest nisko, system alarmowy
uszkodzony. Ten, kto to zrobił, mógł sobie je celowo oznaczyć. Serce mogło być znakiem
rozpoznawczym umożliwiającym odnalezienie z zewnątrz tego jedynego okna. A z tego wynika, że
musiał najpierw znalezć się w budynku, że miał okazję sprawdzić teren.
- Może - rzucił Chanie uśmiechając się niewyraznie. - A może zrobił ten znak pózniej, by
zasugerować panu, że to była robota przeprowadzona z zewnątrz.
- Widzę, że myśli pan, Charlie - przytaknął Andy. - Lecz równie dobrze mogło być tak, jak ja mówię i
muszę przyjąć to na razie za pewnik. Chcę otrzymać listę wszystkich obecnie zatrudnionych, z
wyróżnieniem nowo przyjętych, dalej, wszystkich zwolnionych w ostatnich paru latach oraz listę
obecnych i byłych mieszkańców. Kto to może mieć?
- Zarządca budynku, sir. Ma biuro na górze. Mam pokazać drogę?
- Za chwilę - najpierw poproszę o jeszcze jedną szklankę wody.
Andy stanął naprzeciw wewnętrznych drzwi mieszkania O'Briena udając, że jest bardzo zajęty listą z
nazwiskami, którą dostał od zarządcy budynku. Wiedząc, że Shirl może spoglądać na niego przez
wewnętrzną telewizję próbował wyglądać na pochłoniętego pracą. Gdy wychodził rano, spała, więc
nie mieli okazji porozmawiać. Wieczorem zresztą też niewiele rozmawiali. Nie, nie był zakłopotany,
po prostu cała ta historia nadal wydawała mu się po części nierealna. Ona należała do świata tej
rezydencji, on w żadnym przypadku. Jeśli będzie udawała, że nic się nie stało albo nie wspomni o
tym ani słowem, to czy mógłby...? Uważał, że absolutnie nie. Dość długo nie otwierała, może nie
było jej w domu? Nie, strażnik Tab siedział na dole, a zatem musiała być w budynku. A może coś
było nie tak? Może zabójca wrócił? Głupi pomysł. Głośno załomotał w drzwi.
- Spokojnie, tylko ich nie wyważ - powiedziała otwierając. - Odkurzałam i nie słyszałam dzwonka.
Włosy miała schowane pod turbanem, była boso, w jasnoniebieskich szortach i takiej halce.
Wyglądała wspaniale.
- Przepraszam, nie wiedziałem - powiedział poważnie.
- Nie szkodzi. Nie patrz na mnie tak smutno - zaśmiała się i szybko pocałowała go w usta. Zanim
zdążył zareagować odwróciła się i odeszła w kierunku salonu. Szorty były bardzo kuse i ukazywały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]