[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego przełożony, Kriminalrat Huber. Rok temu Huber został powieszony, a Bielert
znów się pojawił i zajął jego miejsce.
Dr Beckmann bezwiednie dotknął swej szyi. Patrzył jak zahipnotyzowany na
czerwony gozdzik, zdobiący klapę marynarki Paula Bielerta. Uniósł wzrok aż do
przenikliwego oka szefa Gestapo.
Nagle zrobiło mu się zimno. Czemu ta demoniczna osobistość tu była? To nie
mogło być z powodu tej starej sprawy. Od dawna została złożona ad acta.
Oskarżyciel z wysiłkiem próbował odzyskać odwagę. Był tutaj, w sali pruskiej
sprawiedliwości, a nie w jakiejś mordowni Gestapo. A on, dr Beckmann, był
doktorem prawa, prokuratorem, byłym profesorem uniwersytetu. Nie bał się
Gestapo. A poza tym gówno, czemu miałby się bać? Znów przeszły go ciarki.
GESTAPO! Ten tam siedzący z tyłu nie był nikim więcej niż bandytą bez
wykształcenia, chłopcem, który wynurzył się z rynsztoka, nędznym Kriminalratem.
Z punktu widzenia hierarchii stojącym o wiele niżej niż on, Oberkriegsgerichtsrat
Hans Beckmann, doktor praw.
Postanowił wziąć byka za rogi. Z aroganckim uśmieszkiem zwrócił wzrok na
Paula Bielerta. Ujrzał twarz bladą, oko lodowate, małe usta. Jego uśmiech powoli
zwiądł. Odwrócił się tyłem do Paula Bielerta, ale czuł jego spojrzenie na plecach.
Odczuwał przemożną chęć wybiegnięcia z sali, wskoczenia do łódki i
powiosłowania jak wariat do Anglii, jedynego miejsca, gdzie byłby mniej więcej
bezpieczny od Paula Bielerta.
Nagle zdał sobie sprawę, że trybunał czeka na jego przemówienie końcowe,
nim uda się na naradę. Podskoczył i zawołał jak człowiek rozpaczliwie pragnący
podkreślić swój niezłomny patriotyzm.
- Domagam się, by Sąd skazał oskarżonego na ścięcie toporem, zgodnie z
artykułem 197b i artykułem 9 Ib Wojskowego Kodeksu Karnego.
Dr Beckmann bezwładnie padł na swój fotel. Sąd oddalił się do niebieskiego
pokoju, gdzie na stole zawsze stały świeże kwiaty. Funkcjonariusz trybunału
postawił tam karafkę czerwonego wina.
Dr Jeckstadt odsunął karafkę na bok i zażądał piwa. Dortmundera specjalnie
warzonego i w beczce pod ciśnieniem. Wszyscy poszli po litrowe kufle do mesy
oficerskiej. Chłodne, pieniste piwo. Stuknęli się, pili wielkimi łykami, otarli pianę z
ust i wydali zadowolone Ach . Niektórzy zażądali kiełbasek. Kazano je przynieść.
Małe, szare kiełbaski, które wszyscy trzej równocześnie zanurzyli w słoiku
musztardy.
- Jestem zdania, by się zastosować do wniosku oskarżyciela - powiedział dr
Jeckstadt z ustami pełnymi kiełbasy zmieszanej z piwem.
- To właśnie miałem powiedzieć - wymamrotał Kriegsgerichtsrat Plenge
między dwoma haustami piwa. - Znakomite piwo - kontynuował. - Na całym
świecie nie ma piwa lepszego niż w Niemczech.
- To także jeden z powodów, dla których prowadzimy wojnę - wyjaśnił dr
Jeckstadt. - Cała Ziemia nauczy siępić dobre, niemieckie piwo.
Najmłodszy z sędziów, Kriegsgerichtsrat Ring, w niejasny sposób próbował
ułagodzić swych dwóch kolegów.
- Myślę, że powinniśmy skazać go na rozstrzelanie zgodnie z artykułem 19c.
Dekapitacja jest nieestetyczna. Zawsze zle się po niej czuję, a oskarżony zawsze
dobrze się wcześniej zachowywał. Uwolnijmy go od ścięcia ze względu na jego
odznaczenia.
- Te blaszki się nie liczą - odpowiedział grubiańsko przewodniczący. -
Oskarżony to podejrzana osobistość. Knuł zdradę główną, poniżał reputację Fuhrera
w opinii publicznej, rozpowszechniając obrazliwe żarty.
- A właściwie, co to były za żarty? - spytał zainteresowany Kriegsgerichtsrat
Plenge, bawiąc się rączką swego kufla.
Dr Jeckstadt przezornie spojrzał na drzwi prowadzące do sali sądowej. Z
wielką ostrożnością, jakby chodziło o potężny materiał wybuchowy, podał
dokumenty swym asesorom.
Ring zaśmiał się pierwszy. Po nim Plenge. Zmiech był zarazliwy. Zmieli się
wszyscy trzej. Osunęli się na stół, wstrząsani serdecznym śmiechem. Ring walił się
po pośladkach. Plenge przewrócił piwo. A potem nagle znów byli poważni. Ich
brutalny śmiech urwał się, jak nożem uciął, a oburzony dr Jeckstadt zawołał: -
Panowie, bardzo nas rozśmieszyło to, że pan Plenge przewrócił piwo.
Zdrowy śmiech na dobre wychodzi. Przewodniczący uderzył dłonią
wybuchowy dokument.
- Ale pod żadnym pozorem nie możemy tolerować tego rodzaju szkodliwych
żartów. Jest to propaganda pochodząca od wroga, którego mamy obowiązek
zwalczać. Przyjmujemy wniosek końcowy oskarżenia, domagający się jak
najsurowszej kary. Trzeba, by stało się to przykładem. Mamy obowiązek być
twardymi. Aagodność ogłupia naród.
Wielkimi, pełnymi zakrętasów literami napisał: - Dekapitacja. - Poniżej
starannie wykaligrafował swe nazwisko. Wyciągnął dokument nad stołem.
- Drodzy koledzy, podpisujecie się na prawo od mojej parafy.
Dr Plenge podpisał nie namyślając się nawet przez sekundę. Dr Ring zawahał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]