[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 O tak, wiele razy.
 Jak to?  Zmarszczył brwi.  Kogo?
 Mojego ojca  odparła spokojnie, w duchu
odnotowując nie bez satysfakcji jego ostry ton.
 Zanim wreszcie dobrał sobie odpowiednią ma-
szynkę elektryczną, która goliła dostatecznie do-
kładnie, często prosił mamę, żeby go ogoliła. A kie-
dy była zajęta, chętnie ją zastępowałam.
Wykonanie tej prostej czynności sprawiło jej
dużo satysfakcji, a gniew, który wcześniej czuła
158 Merline Lovelace
wobec Carlosa z powodu porannej wyprawy, powoli
ustąpił miejsca zwykłej radości z przebywania w to-
warzystwie mężczyzny, który stawał się coraz waż-
niejszy w jej życiu.
Namydliła mu twarz, po czym wprawnym,
zdecydowanym ruchem przesunęła ostrzem po
szyi. Pochyliła się do przodu, aby sięgnąć w trud-
no dostępne miejsce na podbródku, przy okazji
przyciskając piersi do nagiego ramienia Carlosa.
Poczuła lekkie drżenie, które sprawiło jej ogrom-
ną przyjemność. Prawdziwa sielanka: wokół tro-
pikalna dżungla, nikogo w pobliżu, tylko ona
i on...
%7łeby życie było takie proste, westchnęła w du-
chu. %7łeby wszystko sprowadzało się do prostych,
czystych emocji, odruchów i czynności, a bylibyś-
my szczęśliwsi...
Wróciła do golenia. Całkowicie skupiła się na
tym odpowiedzialnym zajęciu, dlatego nie spo-
strzegła, że Carlos nagle zamarł. Po chwili gwałtow-
nie odtrącił jej dłoń uzbrojoną w nóż i utkwił w niej
oskarżycielskie spojrzenie.
 Co to?  zapytał ostro.
 Niby co?  Kompletnie nie miała pojęcia,
w czym rzecz.
Bez słowa chwycił w dłoń skromną ozdobę, która
wysunęła się zza dekoltu jej bluzki.
Tajemnica medalionu 159
 To!  warknął, podnosząc medalion na wyso-
kość jej wzroku.
Dopiero w tym momencie dotarło do niej, skąd
wzięło się to drżenie, które początkowo błędnie
przypisała emocjom. Przeklęty medalion znów za-
czął wibrować!
Rozdział dziesiąty
Dłoń Carlosa ponownie zamknęła się na meda-
lionie. Margaricie wystarczyło jedno spojrzenie
w jego pociemniałe z wściekłości oczy, aby domyś-
lić się, że tym razem została przyparta do muru.
 Mów!  zażądał bez zbędnych ceregieli.  Ale
tym razem chcę usłyszeć prawdę.
Zawahała się. Przez tyle lat żyła w świętym
przekonaniu, że nikt z zewnątrz nie może wiedzieć
o jej działalności w SPEAR, dlatego teraz było jej
trudno wyznać całą prawdę. Jednak nauczono jej
też innej zasady, równie ważnej dla każdego agen-
ta, a mianowicie że gdy znajdzie się w sytuacji bez
wyjścia, powinna zapomnieć o wszelkich skrupu-
łach i w pierwszym rzędzie ratować swoją skórę.
A właśnie znalazła się w beznadziejnej matni.
Murem, do którego została przyparta, było kamien-
ne spojrzenie wiceministra obrony jej ojczystego
kraju. Carlos trzymał ją na uwięzi, czyli na cienkim
Tajemnica medalionu 161
złotym łańcuszku, coraz mocniej wrzynającym się
jej w skórę na karku.
 Mów!  powtórzył przez zaciśnięte zęby.
Dobrze, powie mu wszystko, zanim jednak to
nastąpi, musi nieco zrównoważyć siły. Nie od-
powiadała jej rola owieczki prowadzonej na rzez.
 Najpierw musimy coś ustalić...
 Niczego nie będziemy ustalać!  ryknął.
 Gadaj!
Spojrzała na niego zimno.
 Pozwala pan sobie na zbyt wiele, panie minis-
trze.  Ostatnie słowo powiedziała ze znaczącym
naciskiem.
Carlos zrozumiał.
 A więc to oficjalna rozmowa?
 Tak, a zarazem całkowicie poufna. Nikomu,
nawet prezydentowi, nie zdradzisz tego, co ode
mne usłyszysz. Jeśli przyrzekniesz mi to, będę
mówić. Inaczej nie powiem ani słowa.
 Mam zatajać prawdę przed moimi zwierzch-
nikami? Czy wiesz, w jakiej sytuacji mnie stawiasz?
 %7łycie jest sztuką wyborów, więc wybieraj.
 Nagle uśmiechnęła się lekko.  A tak poza
protokołem przypomnę ci, że twoim najwyższym
zwierzchnikiem jest mój stryj i gdyby dowiedział
się tego, co ewentualnie ci wyznam, w rodzinie
rozpętałoby się piekło.
162 Merline Lovelace
 W coś ty się wplątała?!
 Jedno ci mogę powiedzieć, zanim dasz mi
swoje słowo. Wiedz, że stoję po dobrej stronie,
po tej samej co ty.
Carlos, mimo że ogarnięty furią, myślał logicz-
nie. Był pewien, że Margarita nie trzyma z prze-
stępcami i pod tym względem całkowicie jej ufał.
Z drugiej strony był wysokim urzędnikiem państ-
wowym i generałem, i oto stanął wobec dylematu:
może uzyskać być może ważne dla bezpieczeństwa
kraju informacje, ale będzie musiał zachować je
tylko dla siebie, a w każdym razie zataić ich zródło.
Lub nie dowie się niczego.
Uznał, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć.
 Masz moje słowo.
 Od trzech lat pracuję dla tajnej agencji szpie-
gowskiej SPEAR.
Carlos przeklął pod nosem tak szpetnie, że
Margarita natychmiast domyśliła się, co sądził na
temat organizacji, w której działała.
 A to, co to jest?  zapytał powoli, otwierając
dłoń, w której spoczywał medalion.
 To takie urządzenie, które informuje mnie,
kiedy moi przełożeni chcą, żebym się z nimi
skontaktowała.
 Czyżbyś przez cały ten czas miała łączność ze
SPEAR?!
Tajemnica medalionu 163
 Nie. Medalion tylko odbiera sygnały, nie
może ich wysyłać.  Nie uwierzył. Nie ufał jej. Miał
ku temu podstawy, a jednak było jej ogromnie
przykro.  Uaktywnił się dzisiaj już kilka razy.
 Wyszarpnęła mu medalion z dłoni.  Być może to
jakaś zakodowana wiadomość, ale nie potrafię jej
rozszyfrować.
Milczał. Między nimi wyrósł ogromny, nieprze-
byty mur. Carlos oddalił się od niej, zamknął się
w sobie. Margarita była zdruzgotana. Cudowna
więz, jaka ostanio powstała między nimi, właśnie
rozpadła się w proch i pył.
 Zrozum mnie, Carlos. Nie wolno mi było
zdradzić...
 Tak, tak. Jak mogłaś komuś zaufać, skoro
sama jesteś jednym wielkim fałszem? Skoro uda-
jesz kogoś innego, niż jesteś naprawdę?
 Nikogo nie udaję!  warknęła.  Jestem tajną
agentką, generale. Jako wojskowy powinieneś coś
o tym wiedzieć.
 Tak, wiem, agentko specjalna Scully  prych-
nął ze złośliwą ironią, ignorując urażoną minę
Margarity.  Skoro już jednak dałem słowo, może
mi wreszcie wyjaśnisz, o co w tym wszystkim
chodzi i jakie jest twoje zadanie?
 Podczas studiów w Stanach zostałam zwer-
bowana do SPEAR w bardzo konkretnym celu,
164 Merline Lovelace
a mianowicie do walki z kartelami narkotykowymi
w Ameryce Zrodkowej. Od trzech lat biorę udział
w różnych akcjach, ale mówić możemy tylko o obec-
nej. Otóż...
 A ja, głupi, sądziłem, że to przez moje poca-
łunki drżałaś w moich ramionach.  Skrzywił się
ironicznie.  Drżałaś z pożądania, o tak, ale do
informacji, które zamierzałaś ode mnie wyciągnąć!
 Rzeczywiście jesteś głupi  syknęła z furią.
 Czy wyciągałam od ciebie jakieś tajne informa-
cje? Mów!
 Nie  przyznał po chwili. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl