[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wielkiego domu. Zsiadł z motoru i ruszył poboczem w stronę bramy.  Helmwood  głosił
napis, wyryty na jednym z kamiennych filarów. Spojrzał w głąb podjazdu, ale niczego nie
dojrzał. Słyszał tylko daleki pomruk morza i szelest drzew za murem.
Za pomocą radiotelefonu przekazał wiadomości Jamiesonowi, który pocieszył go, że zna
to miejsce.
 Jakieś pięćset metrów dalej, po lewej stronie znajdziesz zejście na plażę. Tam się
spotkamy.
Fenton usadowił się na tylnym siedzeniu granady, rozkoszując się ciepłem panującym w
środku samochodu; wcześniej nie uświadamiał sobie, że jest tak zimno na dworze.
 Dom Monktona  wyjaśnił Jamieson.
Fenton poprosił o dodatkowe informacje.
 Lord Monkton, były minister stanu, filar tutejszej społeczności. Władza, bogactwo,
wpływy, krótko mówiąc  pożywka dla Klubu Kawalerów.
 Pójdziemy rzucić okiem?  spytał Kelly.
Fenton wyczuł nutkę obawy w głosie Kelly ego, ale uznał, że chodzi o typową
powściągliwość w obecności policjanta, charakterystyczną nawet dla ludzi respektujących
prawo.
 Dlaczego nie  odparł Jamieson.  W Szkocji nie ma zakazu wchodzenia na teren
prywatny.
Kiedy wysiedli z samochodu, owiało ich nocne, słone powietrze. Pod osłoną nocy ruszyli
w stronę drogi. Przestało padać, ale drzewa uginały się pod ciężarem wody. Kiedy Kelly otarł
się o którąś z sosen, natychmiast spadł na niego z góry mokry ładunek.
 Pst!  Jamieson uciszył Kelly ego, który właśnie zaklął.
Fenton był w najlepszej sytuacji: kombinezon i buty dojazdy na motocyklu dobrze
chroniły go przed deszczem, piachem i błotem. Szedł pierwszy, wydeptując ścieżkę w
wysokiej trawie.
Usłyszeli warkot nadjeżdżającego samochodu.
 Na ziemię!  rzucił pospiesznie Jamieson.
Przycupnęli w trawie, dostrzegając jaguara  długa limuzyna zwolniła i skręciła w stronę
podjazdu. Ledwie się unieśli, a już pojawił się kolejny samochód. Fenton zauważył, że to
luksusowy wóz, ale nie rozpoznał marki.
Kiedy znowu zapanowała cisza, wyszli z ukrycia i stanęli na asfaltowym podjezdzie
prowadzącym do  Helmwood .
 Lepiej trzymajmy się blisko drzew  doradził Jamieson.
 Tędy  rzucił Fenton, kierując się w stroną prześwitu między sosnami. Zapach żywicy
przypomniał mu miniony dzień, ale ten las był zupełnie inny, wręcz wrogi: konary wysokich
drzew poruszały się groznie na tle ciemnego nieba. Między pniami przebłyskiwały światła,
wyznaczając kierunek marszu.
 Zdaje się, że trafiliśmy na przyjęcie  zauważył Jamieson, kiedy przyczaili się w
zaroślach, licząc samochody na podjezdzie.  Chciałbym zapisać kilka numerów.
Fenton i Kelly stali w ukryciu, podczas gdy inspektor skulił się i trzymając w ręku
notatnik, pobiegł przed siebie. Zniknął między lśniącymi karoseriami. Po dziesięciu minutach
wrócił, lekko zdyszany.
 Komputer będzie miał zajęcie  wysapał.
 Co teraz?  spytał Kelly.
 Podejdzmy bliżej  zaproponował Fenton.
 Zgoda, ale ostrożnie  odparł Jamieson.
Wiatr ustał na chwilę.
 Słyszycie muzykę?  spytał Fenton.
 Coś w tym rodzaju  stwierdził Kelly.
 Znowu.
 Dochodzi jakby z drugiej strony domu  zauważył Jamieson.  Tutaj nic się nie dzieje,
jest za ciemno.
 Obejdziemy budynek  podszepnął Fenton.
Ponownie weszli między drzewa i zaczęli posuwać się w stronę trawnika na tyłach domu.
Mogli teraz zobaczy wyraznie rząd okien na pierwszym piętrze, rozjarzonych światłami.
Zdawało się, że dzwięki płyną właśnie stamtąd.
 A swoją drogą, co to za muzyka?  zainteresował się Kelly.
Fenton pokręcił głową.
 Słyszę jakiś instrument strunowy.
Rozmiary zalanych światłem okien wskazywały, że za nimi znajduje się ogromny pokój.
 Sala balowa?  próbował zgadnąć Kelly.
 ... z balkonem  dodał Fenton, spoglądając na Kelly ego.  W taką noc chyba nie będą
wychodzić na zewnątrz, co?
Kelly połapał się w lot, o co chodzi.
 Z boku mamy drabinkę pożarową  zauważył.
Jamieson udawał, że nie słyszy tej wymiany zdań, ale Fenton i Kelly patrzyli na niego z
uporem.
 W porządku  zgodził się wreszcie  rzućmy okiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl