[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się w myślach.
- Co, na Boga, się z tobą dzieje? - spytała głośno, czu
jąc potrzebę usłyszenia w pustym mieszkaniu ludzkiego
głosu.
Czuła się wyprowadzona z równowagi świadomością, że
zaczyna go jej brakować za każdym razem, gdy oddala się
na dłużej niż kilkanaście minut. Czy to dlatego, że ostatnio
tak rzadko widywała się z Edwardem? A może dlatego, że
nie spotkała się ani razu z Cassie ani z Kirstin po tym, jak
obgadały już wszystkie szczegóły dotyczące sukien i butów,
jakie miały włożyć podczas zbliżającej się uroczystości?
Uśmiechnęła się na wspomnienie gwałtownej reakcji Cassie,
gdy żartem zaczęły nazywać ją starościną".
- Zawsze obiecywałyśmy sobie, że będziemy druhnami
na naszych ślubach - powiedziała wtedy - ale absolutnie
wypraszam sobie, żeby nazywano mnie starościną". Mam
dopiero dwadzieścia siedem lat i jestem mężatką zaledwie
od lipca.
- Poza tym - dodała Kirstin z właściwą sobie logiką -
gdyby miała zmienić tytuł, musiałaby występować w cał
kiem innym stroju. A to z kolei oznaczałoby dodatkowe ko
szty. Poza tym popsułoby to zaplanowaną już kompozycję
fotografii.
Cassie spojrzała w sufit i mruknęła:
- Trudno mi wyobrazić sobie bardziej wydumane argu
menty. Mam w nosie kompozycję, ważne jest, czy ludzie się
kochajÄ….
Naomi i Kirstin wymieniły wymowne spojrzenia. Ich
przyjaciółka rozkwitała, odkąd wyznali sobie z Lukiem
miłość. Sam ich widok mógł rozmiękczyć nawet serce cy
nika.
Była tak pochłonięta myślami, że nie usłyszała głosów na
korytarzu, dopóki, ubrana i spakowana, nie nacisnęła klamki.
Starcie siÄ™ twarzÄ… w twarz z Edwardem, tutaj, pod drzwiami
mieszkania Adama, było ostatnią rzeczą, której mogła się
w życiu spodziewać. Był jak zwykle pachnący i odprasowa
ny, z nieskazitelną fryzurą, od której nie odstawał ani jeden
włosek. Wyraz jego twarzy, gdy zmierzył ją od stóp do głów,
uświadomił jej nagle, jak wygląda: nie umyta głowa, pomięte,
wysuszone na kaloryferze spodnie, i wymiętoszona kurtka
sprawiały wrażenie, jakby rzuciła się w ubraniu na łóżko
i przespała tak całą noc.
Gdy przeniosła wzrok na przyklejoną do jego łokcia ko
bietę, po raz pierwszy pomyślała, że Adam musi mieć pie
kielnÄ… intuicjÄ™: z ich zwiÄ…zkiem jest coÅ› nie w porzÄ…dku.
A ona dochodzi do takiego wniosku, gdy od daty ślubu dzieli
ich niewiele ponad trzy tygodnie.
- I co wtedy powiedział? - dopytywała się Kirstin, nie
zdejmujÄ…c z Naomi wyczekujÄ…cego wzroku.
Siedziały we trzy w rogu kafeterii, wybrawszy przezor
nie miejsce oddalone od zajętych stolików, by nie narażać
się na ciekawskie spojrzenia. Cassie i Kirstin zaczęły już
dyżur, ale udało im się zgrać przerwy, by zjeść razem
drugie śniadanie. Naomi miała jeszcze do rozpoczęcia pra
cy dwie godziny, ale, zważywszy najej stan i konieczność
doprowadzenia się do jako takiego ładu, nie było to wcale
długo.
- Zgodnie z dobrymi obyczajami powiedziałam dzień
dobry", on grzecznie odpowiedział dzień dobry, Naomi"
i spokojnie przedstawił mi swoją towarzyszkę.
Wypiła kolejny łyk podwójnej kawy i ze zdziwieniem
stwierdziła, że przestały jej trząść się ręce.
- No i...?
- Dokładnie powiedział tak: Stella, to jest Naomi. Pra
cujemy oboje u św. Augustyna". A potem: Naomi, to Stella.
Jest jedną z najlepszych przyjaciółek mojej matki. Pomagam
jej szukać mieszkania".
- I co dalej? - Cassie ponaglała ją niecierpliwie.
- Dalej Stella wsunęła jeszcze głębiej rękę pod ramię
Edwarda, oparła mu głowę na ramieniu i spojrzała na niego
przymilnie. Nie jestem tylko przyjaciółką twojej matki, Ed.
Dlaczego mówisz tak o swojej małej łasiczce?"
- Cooo?! - wykrzyknęła Cassie.
- Małej łasiczce?! - Kirstin zachłysnęła się kawą.
Dopiero w tym momencie Naomi zdała sobie sprawę
z komicznego wymiaru całego spotkania i jak na komendę
wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem. Gdy w końcu uspo
koiły się nieco i wróciły do picia wystygłej już nieco kawy,
zapanowało krótkie milczenie.
- Dziękuję wam, dziewczyny. Naprawdę podniosło mnie
to na duchu - powiedziała do Cassie i Kirstin. Godzina na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]