[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Niebezpieczną grę".
Przede wszystkim trzeba się dowiedzieć, po co tu przyjechał,
postanowiła. Było jej głupio przed samą sobą, że tak bardzo się
zdumiała, a następnie ucieszyła na jego widok.
Marcus usiadł na kanapie, przestał rozglądać się po pokoju, za to
zaczął przyglądać się Joy. Pod jego gorącym spojrzeniem
zaczerwieniła się. Mimo że była tak nieatrakcyjnie ubrana, widziała,
że mu się podoba.
- Masz ochotę się czegoś napić?
93
RS
- Tak, bardzo chętnie napiję się kawy. Obiecuję, że nic na siebie
nie wyleję - uśmiechnął się do niej znacząco.
Joy nastroszyła się.
- To był wypadek, naprawdę zrobiłam to niechcący!
- %7łartowałem - uśmiechnął się. - Tak łatwo cię speszyć...
- Pójdę zrobić kawę. - Szybko odwróciła się, żeby uciec przed
jego spojrzeniem. Zatrzymała się w drzwiach kuchni. - Jak mnie
znalazłeś? - Jednak nie mogła dłużej powstrzymać ciekawości.
- Joy, nie tak szybko, spędziłem wiele godzin za kierownicą.
Zrób może najpierw tę obiecaną kawę, a potem spokojnie usiądziemy
i wszystko sobie wyjaśnimy.
To prawda, wyglądał na dość zmęczonego. Ale co on chce
wyjaśniać? Przecież miał wyrobione zdanie na mój temat, rozmyślała,
wyciągając ekspres do kawy. Na co dzień piła rozpuszczalną, ale
przyszło jej do głowy, że Marcus pewno takiej w ogóle nie używa.
Postanowiła więc zrobić kawę z prawdziwego zdarzenia, w ekspresie.
Po chwili wniosła do salonu tacę z filiżankami i dymiącym
dzbankiem. Marcus rozsiadł się wygodnie na kanapie i przeglądał
gazetę, ale odłożył ją natychmiast, gdy tylko weszła.
- Czarną czy ze śmietanką? - Zestawiła ostrożnie dzbanek i
filiżanki na stolik.
- Poproszę ze śmietanką i bez cukru.-Odebrał kawę z jej rąk. -
Masz miłe mieszkanie.
- Sama je urządzałam - odpowiedziała dziarskim głosem, choć
zdawała sobie sprawę, że nie ma co porównywać jej mieszkania z jego
94
RS
apartamentem. Było dużo mniejsze, skromnie urządzone, a kamienica,
w której się mieściło, stała w niezbyt zamożnej dzielnicy małego
miasteczka, ale mimo wszystko była do niego bardzo przywiązana.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze, skąd wziąłeś mój adres? - wróciła
do nurtującej ją kwestii;
- To było bardzo proste. - Spojrzał na nią z łobuzerskim
błyskiem w oku - Dostałem go w hotelu, w którym mieszkałaś.
No tak, meldując się w hotelu, podała adres. Wprawdzie jest to
informacja zastrzeżona, ale widać nie dla wszystkich. Z pewnością
recepcjonistka była pod wrażeniem Marcusa Ballantyne'a i
powiedziała mu Wszystko, czego chciał się dowiedzieć. Pewnie nawet
nie musiał się specjalnie o to starać.
- Po co mnie szukałeś? - Było to znacznie trudniejsze pytanie,
ale wiedziała, że musi je zadać.
- Chciałem cię znów zobaczyć - odpowiedział zupełnie szczerze
i popatrzył jej prosto w oczy.
Joy zaniemówiła. Po co? Po tym wszystkim, co mi powiedział,
chce się ze mną widzieć? Przecież był przekonany, że jestem bogatą
mężatką wesoło zabawiającą się z dala od domu. Podejrzewał, że
chciałam go uwieść, że mam licznych kochanków.
Czuła się wytrącona z równowagi. Szarpały nią sprzeczne
uczucia. Z jednej strony była szczęśliwa, że go widzi. Z drugiej
jednak, od przyjazdu z Londynu starała się zapomnieć o Marcusie.
Nie udało jej się to do tej pory, ale na pewno spotkanie z nim jest
95
RS
ostatnią rzeczą, która mogłaby jej w tym pomóc. Wiedziała, że nie ma
dla nich żadnej szansy.
- Po co naprawdę tu przyjechałeś? - wykrztusiła w końcu. Nie
mogła uwierzyć, że po tym wszystkim zadał sobie tyle trudu, żeby ją
odnalezć.
Patrzył na nią tak, że znów się zaczerwieniła. To spojrzenie
powiedziało więcej, niż były w stanie wyrazić jego słowa. -
- Czegoś nie skończyliśmy... dlatego tu jestem.
Nie skończyli się kochać... to jedyna rzecz, jaka przychodziła jej
do głowy. Przyjechał tu, bo chce zostać, jej kochankiem. Kolejnym
kochankiem, jak mu się wydaje.
Poczuła, że robi jej się słabo. Wiedziała, że powinna mu
powiedzieć, żeby sobie poszedł, ale z jakichś niezrozumiałych dla
siebie powodów milczała.
Marcus wstał i zrobił ruch, jakby chciał ją przytulić.
- Pragnę cię, Joy. - W niskim i ochrypłym głosie czuła
pożądanie.
Na to zupełnie nie była przygotowana. Poczuła, że serce silnie
jej łomocze i zdała sobie sprawę, że właśnie o tym marzyła przez
ostatnie dni!
- Starałem się nie myśleć o tobie, zapomnieć... - zawahał się - ale
to było ponad moje siły! - Bezradnie rozłożył ręce. - Pragnę cię!
Muszę cię mieć... I to mieć tylko dla siebie... I będę cię miał! -
Postąpił krok w jej stronę.
96
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl