[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobiony na drutach sweter. Podejrzewałam jednak, że przysłali ją do mnie w konkretnym celu
miała uśpić moją czujność. Nadal szumiało mi w głowie po zastrzyku. Skrzyżowałam jeszcze
ciaśniej ramiona na piersi i powłócząc nogami, weszłam za pielęgniarką do dużej sali.
Ubrana byłam w cytrynową szpitalną piżamę i szlafrok w tym samym kolorze, a na nogach
miałam żółte włóczkowe kapcie. Wolałabym coś bardziej przygnębiającego, najchętniej
czarnego, ale pewnie właśnie dlatego wybrano mi strój w jasnych barwach.
Zwietlica wcale nie przypominała miejsca, w którym można by się zrelaksować. W
przeciwieństwie do Centrum Odnowy, gdzie dominowały radosne barwy, tutaj wszystko było
białe i nijakie. Miałam wrażenie, że patrzę na scenę z czarno-białego filmu, z paroma tylko
żółtymi akcentami. W środku znajdowało się około dwudziestu osób. Do placówek Programu
trafiały osoby między trzynastym a siedemnastym rokiem życia, jednak te zebrane tutaj w
większości zbliżały się chyba do górnej granicy wieku. Nie odnalazłam żadnego stołu do ping-
ponga ani szachownicy. Pod jedną ze ścian stał za to telewizor, a naprzeciw niego kanapa.
Niedaleko okien wychodzących na rozległy trawnik ustawiono kilka stołów i krzeseł. Mogłabym
się założyć, że okna zostały zaplombowane. W pomieszczeniu znajdowały się też jakieś
komputery opatrzone informacją: Brak połączenia z Internetem . Jedynym miejscem, w którym
cokolwiek się działo, był stół w rogu sali. Parę osób grało przy nim w karty.
Jeden z trzech siedzących tam chłopaków trzymał w ustach słonego paluszka i poruszał
wargami, jakby żuł końcówkę cygara. Zachowywali się jak starzy przyjaciele. Na ich widok
zatęskniłam za Jamesem i Bradym. Kiedyś my też urządzaliśmy takie partyjki.
W której placówce jesteśmy? spytałam, nadal walcząc z mdłościami.
Program zajmował trzy budynki. Nagle uderzyła mnie myśl, że mogłam trafić do tego
samego gmachu, w którym wcześniej trzymali Jamesa.
W Springfield wyjaśniła pielęgniarka. W pozostałych dwóch, to znaczy Roseburgu i
Tigardzie, praktycznie nie ma już wolnych miejsc. W naszym budynku możemy pomieścić tylko
40 pacjentów. Dzięki temu mamy tu bardzo zżytą grupę.
Po chwili dotknęła delikatnie mojego ramienia i dodała:
Została jeszcze godzina do obiadu. Może chcesz z kimś porozmawiać? zaproponowała.
Zawieranie nowych przyjazni sprzyja szybszemu powrotowi do zdrowia.
Przyjazni? Z moich oczu, gdy na nią spojrzałam, musiała wyzierać czysta nienawiść, bo
pielęgniarka aż odskoczyła. Program miał wkrótce wymazać z mojego umysłu wspomnienia
moich prawdziwych przyjaciół. Pielęgniarka skinęła tylko głową i oddaliła się do swoich zajęć, a
wraz z nią znikła magia dobrotliwej babci.
Pomyślałam wtedy, że może wszystko, co dzieje się tutaj, jest nieprawdziwe. Starali się
zaszczepić w nas fałszywy spokój, ale przecież był on zupełnie bezpodstawny. Znalazłam się w
Programie i wiedziałam, czym to groziło.
W pewnym momencie chłopak pogryzający słonego paluszka głośno się zaśmiał i rzucił na
stół swoje karty. Zupełnie mnie tym zaskoczył nie spodziewałam się usłyszeć śmiechu w tym
okropnym miejscu. Przez chwilę gapiłam się na niego oniemiała. Wtem spojrzał na mnie, a
uśmiech zamarł mu na ustach. Kiedy skinął mi lekko głową, szybko odwróciłam się w inną
stronę.
Podeszłam do okna i usiadłam na krześle. Podciągnęłam kolana pod brodę i objęłam je
ramionami. Przez głowę przeleciała mi myśl, ilu ludzi musiało podjąć próbę wyskoczenia przez
te okna, nim zabito je na stałe.
Nigdy nie lubiłam dużych wysokości. Kiedyś rodzice zabrali nas do wesołego miasteczka, a
Brady namówił mnie na wspólną przejażdżkę na diabelskim młynie. Mogłam mieć wtedy osiem,
najwyżej dziewięć lat. Kiedy nasza gondola wzniosła się na sam szczyt, kolejka niespodziewanie
stanęła. Brady zaczął się natychmiast wygłupiać, potrząsając wagonikiem w przód i w tył, jednak
po chwili zobaczył, że płaczę, i natychmiast przestał.
Sloane, masz chyba lęk wysokości stwierdził, obejmując mnie ramieniem.
Przepraszam. Takie lęki to nic dobrego. Zwiększają tylko prawdopodobieństwo, że umrzesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]