[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nigdy mu nie powie, że się dowiedziała o jego
planach w stosunku do Rectory. ByÅ‚o to zbyt upoka­
rzające. Poza tym... Zaczęła grać w grę, która teraz
zwróciÅ‚a siÄ™ przeciwko niej. Koniec z grami. Praw­
da jest taka, że musi go wyrzucić ze swojego życia,
ponieważ zbyt głęboko w nie wszedł.
- Opowiedz mi, co siÄ™ dzieje w Londynie - po­
prosiła, kierując rozmowę na neutralne tory. - Co
grajÄ… w teatrze? Czy sÄ… jakieÅ› plenerowe imprezy?
Zawsze na nie chodziÅ‚am. Nie ma to jak posÅ‚u­
chać dobrej muzyki z przyjaciółmi na świeżym
powietrzu.
- Z jakimiś konkretnymi przyjaciółmi? - James
wziął do ręki kieliszek.
Ostatnio miał wrażenie, że stał się w stosunku do
niej zbyt zaborczy i trudno mu to było kontrolować.
Z jakimi przyjaciółmi wychodziÅ‚a? Z byÅ‚ym face­
tem? Z jakimś innym mężczyzną?
- Z przyjaciółmi z pracy. - Sara podeszła do
120 CATHY WILLIAMS
pieca, otworzyła drzwiczki i po kuchni rozszedł się
wspaniały zapach.
- Wciąż masz z nimi kontakt?
- OczywiÅ›cie, że tak! - Z niektórymi rozmawia­
Å‚a przez telefon.
- A ci przyjaciele... to mężczyzni, czy kobiety?
- I mężczyzni, i kobiety - powiedziała lekko.
- Podejrzewam, że tak samo jak w twoim przy­
padku.
- Nie staram siÄ™ utrzymywać przyjazni z kobie­
tami. - James odstawił kieliszek na kuchenny stół
i założył ręce za głowę. - Na ogół chcą ode mnie
więcej, niż mogę im dać.
- Nie jesteś aż tak wspaniały, jak ci się wydaje
- poinformowała go Sara, po czym rozłożyła talerze
i nałożyła mu po trochu wszystkiego.
- Chcesz mi powiedzieć, że dla ciebie nie jestem
taki wspaniały?
- MyÅ›lÄ™, że siÄ™ doskonale rozumiemy - odpo­
wiedziała. - Oboje wiemy, czego się spodziewamy
po tym zwiÄ…zku. - On seksu i jej domu, a ona
miłości, małżeństwa, dzieci i całej tej bajki, która
w rzeczywistości nie istniała.
- Czyli?
- Wiesz czego. Zabawy.
- Simon chyba dobrze się dzisiaj bawił.
- Tak, ale...
- Ale?
- Ale - powiedziała Sara - nie chciałabym tego
powtarzać.
REZYDENCJA W SZKOCJI " 121
- Dlaczego?
- Dlatego, że doceniam twój wysiłek, ale nie
chcę, żebyś miał jakiekolwiek relacje z moim synem.
- Dlaczego?
- Czy musisz wciąż zadawać to pytanie? Nie
możesz po prostu przyjąć tego, co do ciebie mówię?
Odłożyła sztućce. Zjadła tylko trochę z tego, co
miała na talerzu, ale jakoś odebrało jej apetyt.
- Nigdy nie przyjmowałem rzeczy tak po prostu.
Zawsze jest jakieÅ› ukryte znaczenie.
- W porządku. Więc ukrytym znaczeniem jest
to, że nie chcę, żeby Simon przywiązywał się do
kogoś, kto nie będzie długo w jego życiu.
James odchylił się do tyłu i założył ręce na
piersi.
- Z twojej uwagi wnioskuję, że ustaliłaś już,
kiedy siÄ™ rozstaniemy.
- Nie, oczywiście, że nie...
- Simonowi przyda siÄ™ czasami rozmowa z ja­
kimś mężczyzną. Nie mam zamiaru udawać jego
ojca, chociaż to chyba nie byłoby trudne, bo ten
kuchenny stół ma więcej uczuć od niego, ale...
- Nie ma żadnego ale, James - powiedziała ostro
Sara. - Jeśli ci się to nie podoba, to możesz odejść.
Każde sÅ‚owo byÅ‚o jak nóż, który sama sobie wbi­
jała w serce. Czuła, jak łzy zaczynają jej napływać
do oczu i szybko wstała, żeby tylko skupić uwagę
na czymś innym niż jego przewiercające ją oczy.
Podeszła do zlewu i zaczęła zmywać naczynia,
stojąc do niego tyłem.
122 CATHY WILLIAMS
- To nas donikÄ…d nie doprowadzi. - Niski po­
mruk dobiegÅ‚ z odlegÅ‚oÅ›ci bliższej, niż siÄ™ spodzie­
wała. Nie usłyszała, kiedy podszedł.
Szczerze mówiąc, jego odpowiedz zaniepokoiła
ją. Czyż nie dała mu doskonałej okazji do walki?
Sara poczuÅ‚a, jak jego ramiona obejmujÄ… jÄ… w pa­
sie. Początkowo zesztywniała, ale po chwili zaczęła
się rozluzniać.
Jeden dotyk. To wystarczyło. Kiedy poczuła jego
usta na swojej szyi, miała wrażenie, jakby wszystkie
kości w jej ciele nagle zrobiły się miękkie i zaczęły
się rozpływać.
- JeÅ›li tak czujesz, to nie bÄ™dÄ™ próbowaÅ‚ wcho­
dzić do twojej małej rodziny. - James sięgnął ręką, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl