[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdzieżeś ty się tak uwinoł,
ledwo drugi dzień wesela,
jużeś powalony z nóg.
NOS
Chciałem, żebym w tłumie zginął,
żeby się tak zniwelować,
zanurzyć się po szczyt głowy,
w ten świat zdrowy;
indywidualność zdusić,
do prostoty się przymusić,
ale cóż, kiedy natura
rozśpiewała moją duszę;
mimo żem chciał się pogłębić,
na plan pierwszy wstąpić muszę -
czujÄ™! psiakrew, serce czujÄ™...
POETA
Nie żarty, choroba serca;
po cóż pijesz-
PAN MAODY
Niebezpieczno,
ach, to już prawie szaleństwo.
GOSPODARZ
(mruczÄ…c)
...A jednak i to... męczeństwo:
żyć z tą pustką w duszy wieczną.
NOS
PijÄ™, pijÄ™, bo ja muszÄ™,
bo jak piję, to mnie kłuje;
wtedy w piersi serce czujÄ™,
strasznie wiele odgadujÄ™:
tak po polsku coÅ› miarkujÄ™ - -
szumi las, huczy las:
has, has, has.
Chopin gdyby jeszcze żył,
toby pił -
has, has, has,
szumi las, huczy las.
POETA
Połóżże się na kanapie,
jak się wyśpisz, pójdziesz w tan.
NOS
Tańcowałem z Morawianką,
nikt jej nie chciał w taniec brać,
przecie mnie na litość stać:
ona chłopka, a ja pan,
jak się prześpię, niech poczeka.
GOSPODARZ
(majaczÄ…c)
Sen - sen: - niech poczeka tam;...
długa droga i daleka,
jedzie drogÄ… wielki pan...
POETA
(do brata)
CoÅ› siÄ™ marzy - - -
GOSPODARZ
I ja śpiący:
GOSPODYNI
(do męża)
Podz na łóżko, zgotowione.
GOSPODARZ
Nie - zostanÄ™ tu w fotelu.
(ku Nosowi)
He, dobranoc, przyjacielu,
tych prawdziwych już niewielu.
NOS
(układa się na sofie; do Pana Młodego)
Całowałem Morawiankę,
a trzymałem flaszkę w łapie;
flaszka mi się przechyliła
i czuję, że wino kapie;
szkoda wina; - w tym przyczyna,
że trzymałem flaszkę w łapie;
chciałem wyjąć korek, a tu
korek coraz na spód idzie;
myślę sobie, daj go katu,
wyciągnę korek na włos,
na włos długi Morawianki,
a ona poszła po szklanki;
no, ale się jakoś stało,
że wypiłem flaszkę całą
i... musiałem wypić włos!
i to mnie tak rozmarzyło,
żem się kochać począł naraz -
chcę całować drugi raz
i tutaj nowy ambaras,
bom runął jak, jak - jak głaz.
PAN MAODY
Pamiętaj na drugi raz:
wprzód całować, potem pić.
POETA
Wprzódy zmarnieć, potem żyć.
GOSPODYNI
A podzcie juz, niechze śpiom.
NOS
Tom te rom tom, tom, tom, tom...
PANNA MAODA
Ostawcie ich, podzcie już.
POETA
Ciekawy stan takich dusz.
PAN MAODY
My jeno znamy połowę
o sobie - któż resztę wie - - ?
POETA
Gdzie to człowiek chadza w śnie:
straszno tam, tutaj zle;
prawie co dzień myślę o tem:
jak to długo może trwać -?
NOS
Na ten temat myślę co dzień;
jak się wyśpię, powiem mowę -
chce mi się okrutnie spać,
najlepiej na ten temat śpie.
PAN MAODY
Całe ciało zlane potem.
POETA
Trza mu suknie insze wdziać:
NOS
Wieczność - czy tak rozumiecie -?
Nieskończoność - hej, gdzieś, hej -
ty mi, panno, wina lej;
spłyniem, inni po nas przyjdą.
GOSPODARZ
Czy oni już raz stąd wyjdą!
Nie tłuczcie się - ruszaj tam,
chcę mieć spokój, chcę być sam.
NOS
Spłyniem, inni po nas przyjdą;
uciekajcie, kysz, a kysz -
aprés nous le déluge.
(Nos zasypia na sofie, Gospodarz na fotelu i krzesłach i tak już śpiący
obaj pozostajÄ…).
SCENA 3.
CZEPIEC, MUZYKANT
(we drzwiach weselnych)
CZEPIEC
Durny gajdusie,
piniądze tobyś chcioł brać-!
MUZYKANT
Nie gawędzcie, gospodorzu,
połóżcie się spać;
niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie - mieście grać powinni;
to mnie kazujecie lezeć,
jagem wom zesypoł piniądze. -
Patrzyć! - jak wom pyski spiere.
Bedziecie czy nie bedziecie grać -?
MUZYKANT
Nie gawędzcie, gospodorzu,
połóżcie się spać;
niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie - mieście grać powinni.
MUZYKANT
Szóstke-ście dali,
juześmy wom przegrali;
niech se potańcują inni.
CZEPIEC
Psiekwie - mieście grać powinni.
SCENA 4.
CZEPIEC, CZEPCOWA.
CZEPCOWA
Dejze pokój -
cóz ci ta o głupie granie;
zastępujesz ta komu.
CZEPIEC
Następ - jo im sprawie lanie.
CZEPCOWA
Pojdze do dom, boÅ› ochlany.
CZEPIEC
Caf siÄ™, babo - jo pijany?
Szuruj do domu!
Skrzypkowie, jo mom rękę silno,
moze wicie - po dobroci.
CZEPCOWA
O cóz to ci, o cóz to ci-
CZEPIEC
Następ, ja im sprawie lonie.
CZEPCOWA
Dejze pokój.
CZEPIEC
Psie gazdonie,
pokil mówie po dobroci.
SCENA 5.
CZEPCOWA, GOSPODYNI.
CZEPCOWA
Was ta śpi.
GOSPODYNI
Mój ta śpi.
CZEPCOWA
Telo z tym Weselem zachodu.
GOSPODYNI
Niech sie ta pocieszom z młodu.
CZEPCOWA
Juści, ino tylecka człowieka,
co się nawesołuje z młodu;
pózni ino cięgiem narzeka:
tego szkoda, tego szkoda...
GOSPODYNI
Tak ta, jak ta, jak sie co da.
CZEPCOWA
Ale piknie siÄ™ odbywo.
Ino to miastowe państwo
patrzy sie, patrzy, a poziwo;
widać to niewyspane cy jakie;
poziwo, a nie odydzie;
widać im się szyćko udało; -
a naprzyjezdzało niemało.
GOSPODYNI
Tylo ozrywki w cały bidzie.
SCENA 6.
RACHEL, POETA.
RACHEL
Ach, panie, jak to piękna dla pana
chwila - ja panu oddana;
a że to tak przemija
i ani się pan coraz zbliża,
ani ja, bo ja wciąż nieśmiała.
POETA
Pani by tam stała i stała
na tym wichrze...
RACHEL
A, ten pęd; a potem te głosy coraz cichsze,
coraz dalsze - i ta muzyka bliska;
i te wszystkie na sadzie zjawiska,
którem ja widziała -
a że to tak przemija;
że my się rozejdziemy,
że się wzajem zapomniemy,
to jest, pan mnie zapomni,
i jak siÄ™ Rachel oprzytomni,
to będzie marzyć
i może będzie smutna.
POETA
To będzie pani kontenta,
że myśl tak upornie zajęta.
smutkiem - a Smutek to Piękno.
RACHEL
A jak struny się jakie rozpękną
i zacznie grać ten żal.
POETA
Wtedy pani wezmie szal
i przystanie jak Polymnia w ogrodzie,
i pomyśli - - jaki krój jest w modzie,
jak się ubrać, mając pójść na bal
lub do koncertowych sal,
a tam - to siÄ™ spotkamy.
RACHEL
No a cóż ten serdeczny żal
i ta na moim czole chmura -?
POETA
A od czegóż jest literatura? - -
to wejdzie w sztukÄ™;
w jakiejkolwiek formie, ale wejdzie:
czy jako sonet, czy liryka,
czy feleton powieści.
RACHEL
A moja muzyka
serca - prawie miłość do pana
najszczersza - - ?
POETA
Ta będzie najszczerzej oddana,
co do wiersza.
SCENA 7.
HANECZKA, PAN MAODY.
HANECZKA
Dziękuję ci, panie bratku,
tak mi dobrze było tańcować.
PAN MAODY
Dobrze, kwiatku-
HANECZKA
Jakem się zaczęła kręcić
tak w kółeczko, tak w kółeczko,
takem i chciała pocałować
drużbę.
PAN MAODY
Dziecko-!
HANECZKA
No a wy, to sie całujecie
nie jak dzieci.
PAN MAODY
My jako poeci,
to nam, to niby uchodzi,
to siÄ™ inaczej rozumie.
HANECZKA
A ja to w sobie zatłumię-
Niechże przecie sie wyszumię
w czułości dla tych Krakusów.
PAN MAODY
Wszystko dobrze, prócz całusów.
HANECZKA
Całus nie jest żadną stratą.
PAN MAODY
Drużbowie za głupi na to.
HANECZKA
To tak mówisz na ostatku!
PAN MAODY
Nie trza, kwiatku!
SCENA 8.
POETA, MARYNA.
POETA
Coraz piękniej - pani sama.
MARYNA
Pięknieję w tej samotności;
pan już, widzę, przypiął skrzydła,
pan już upoetyzował chwilę
i dom cały, wesele i gości.
POETA
Tak - już wszelakie straszydła,
cały raj fantastyczności
zimaginowałem żywy.
MARYNA
No i stał się pan szczęśliwy,
miarkujÄ…c talentu tyle;
a my co - my nie poeci; -
czy nie uważa pan, że nad nas leci
jakaś kaskada czułości,
że się nam na oczach świeci,
jakbyśmy już coś widzieli -?
POETA
Może, to może być,
że staliście się anieli
przez tÄ™ noc nie przespanÄ…,
przetańczoną, przegraną - -
a dalej co - ?
MARYNA
Myślę właśnie,
co dalej z anielstwem począć -
że do wozu się koniki zaprzągnie,
my siądziemy - lokaj trzaśnie
z bicza - i wszystko...
POETA
Jak z bicza trzask zgaśnie.
MARYNA
No ale któż
ten ton tak wysoki uciÄ…gnie? ?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]