[ Pobierz całość w formacie PDF ]
radością, mimo iż miał problemy z wyraznym wymawianiem słów. Palce jednej
jego ręki drżały kurczowo, druga spoczywała na sterownikach elektrycznego
wózka, a głowę podtrzymywał specjalny stelaż.
- Widziałam, Charlie - odparła Eve miękko. - Byłam pewna, że ci się uda.
Jezdzisz już naprawdę szybko i po mistrzowsku kierujesz wózkiem. - Czule
zmierzwiła mu włosy i dodała: - Och, lepiej już odjedz! Tom chyba chce
rewanżu.
Chłopczyk nacisnął guziki, zręcznie zawrócił wózek z powrotem na
główną ścieżkę i gwałtownie przyśpieszył.
Eve spoglądała za nim przez chwilę, a potem odwróciła się, podeszła do
Aleksego i odezwała się, przybierając znów zimny, obojętny i nienaturalnie
spokojny ton:
- To mój brat Charlie. Właśnie dla niego i innych przebywających tu
dzieci musiałam odkupić Beaumont. Chciałam zapewnić im bezpieczny azyl... -
zmierzyła go pustym wzrokiem - bez względu na to, ile mnie to będzie
kosztowało.
82
R S
ROZDZIAA DZIEWITY
Eve nadal mówiła, lecz Aleksy słyszał ją jakby z oddali. Cofnął się
myślami w przeszłość o dwadzieścia trzy lata.
- Nie wyjeżdżaj, Illi - będę za tobą tęsknił. Dziewczyna objęła go mocno.
- Robię to dla ciebie, Aksi. Wrócę w pięknej sukience i przywiozę ci
prezenty. A wcześniej przyślę pieniądze, żebyś nie musiał pójść do sierocińca.
Będziesz, mógł ukończyć szkolę, zdać wszystkie egzaminy, a potem zostać kimś, z
kogo nasi rodzice byliby dumni.
Przytulił się do niej.
- Ale ja nie chcę, żebyś wyjechała. Potrząsnęła głową.
- Będę pracowała we Włoszech, we Francji... na całym świecie. Tak
powiedzieli ci agenci. Zarobię dużo pieniędzy i przyślę ci je, żebyś mógł zdobyć
wykształcenie, jakiego pragnęli dla ciebie mama i tata. Wiesz, jak ciężko jest
nam tutaj, gdzie nie ma pracy. Za to we Włoszech i innych bogatych krajach
będę mogła pracować. Zresztą to nawet nie będzie praca, nie taka jak w polu.
Będę piosenkarką, będę nosić piękne stroje i zakocha się we mnie jakiś bogaty,
przystojny mężczyzna. A kiedy zarobię dosyć pieniędzy, wrócę.
Zmierzwiła mu włosy i wstała z uśmiechem.
- Wrócę do ciebie, Aksi, do najwspanialszego brata na świecie.
A teraz jako dorosły mężczyzna przyglądał się innej dziewczynie, która
zrobiła wszystko, żeby zapewnić opiekę swojemu braciszkowi.
Czy Ileana wiedziała, jaką pracę mieli na myśli agenci, którzy odwiedzili
ich wioskę?
Nie dowiedział się tego, ponieważ już nigdy więcej jej nie zobaczył.
Ale Eve Hawkwood wiedziała, czego od niej wymagał. Powiedział jej to
bez ogródek. I zrobiła to.
83
R S
Wciąż mówiła - tym samym dziwnie spokojnym głosem. Jej słowa
przeszywały go jak śmiercionośne pociski.
- Mamy tu około dwudziestu pięciu dzieci, wliczając Charliego. Cierpi na
porażenie mózgowe, ponieważ matka urodziła go za wcześnie - po tym, jak mój
ojciec kolejny raz ją pobił. Dopilnowałam, żeby sfinansował tę klinikę w zamian
za to, że nie wniosłyśmy sprawy do sądu. Charlie i inne dzieci mają tu
zapewnione specjalistyczne leczenie i całodobową opiekę. To dla nich świetne
miejsce - rozległe tereny i kryty basen, który uwielbiają. Będzie im przykro się
stąd wyprowadzić, ponieważ nowa posiadłość, którą nabyłam za pieniądze
przeznaczone pierwotnie na odkupienie
Beaumont, jest znacznie mniejsza, pozbawiona basenu i nieprzystosowana
do poruszania się na wózkach inwalidzkich. Będę też musiała sporo wydać na
wyposażenie gabinetów zabiegowych. I będzie mniej personelu, gdyż zwolniłam
sporo osób, kiedy przestały napływać pieniądze od ojca... - Urwała nagle. Jej
wzrok powędrował gdzieś obok niego, a na twarzy odbił się niepokój.
Aleksy odwrócił głowę i ujrzał wracającego Maitlanda. Obok niego szła
szczupła dystyngowana kobieta w średnim wieku, ubrana w nienagannie skro-
joną szarą sukienkę. Gdy podeszli bliżej, rozpoznał matkę Eve.
- Witam, panie Constantin - odezwała się przyjemnie modulowanym
głosem. - Jestem Amabel Hawkwood. Przykro mi, ale nie byłam świadoma, że
pan nas dzisiaj odwiedzi.
Aleksy machinalnie uścisnął jej rękę.
- To była spontaniczna decyzja - powiedział. - Przepraszam za kłopotliwe
najście.
W głowie wciąż miał chaos, jakby właśnie przeżył trzęsienie ziemi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]