[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ważniejsze wydało mu się w tej chwili, że Kate
mogłaby opuścić wyspę z powodu kłótni. Do tego nie
mógł dopuścić.
- Na razie się odmeldowuję, pułkowniku - powie
dział, zsuwając się ze stołka.
- DokÄ…d idziesz?
- Złapać Hanka, zanim odleci. Chcę mu przypo
mnieć, że nie ma dziś wolnych miejsc w swojej cessnie.
- Hank zawsze ma wolne miejsca o tej porze.
- Nie dzisiaj.
Dżip z rykiem silnika rwał po krętej, brukowanej
drodze prowadzącej na lotnisko. Jared żyłował go
niemiłosiernie.
- Nie ma sprawy, Hawthorne - zapewnił Hank
Whitcomb, kiedy Jared krótko oznajmił mu, czego
sobie życzy. - %7ładnych wolnych miejsc na ten lot
i następne. %7łyczę powodzenia, stary. Coś mi się widzi,
że ta dama niezle zalazła ci za skórę.
- Wcale mi nie zalazła za skórę - mruczał do siebie
Jared, wchodzÄ…c do hotelu. - Pewne kobiety muszÄ…
zdać sobie sprawę z pewnych rzeczy, i tyle.
Recepcjonista nie zauważył go, zajęty wystukiwa
niem komend na klawiaturze komuptera. Jared niecie
rpliwie zabębnił palcami w blat.
- Słucham, czym mogę służyć - odezwał się od
ruchowo mężczyzna, nie patrząc, kto stoi za ladą. Gdy
spostrzegł, że to Hawthorne, zamrugał speszony.
PIRAT " 117
- Och, to pan, szefie. Przepraszam, ale w ostat
niej chwili doszły nowe zakłady i muszę uzupełnić
listÄ™.
Jared wyciÄ…gnÄ…Å‚ z portfela banknot dwudziesto-
dolarowy i pomachał mu przed nosem.
- Przepraszam, że tak pózno, ale chciałbym po
stawić, zanim zamkniesz listę.
- Niema sprawy, szefie - uśmiechnął się niepewnie
Jim. - Co konkretnie pan obstawia?
- To samo co wszyscy: czy Kate Inskip odleci
dzisiaj z Hankiem, czy nie.
Twarz Jima stała się czerwona. Odkaszlnął ne
rwowo.
- I jak pan typuje, szefie?
- Stawiam dwudziestkę, że nie wejdzie do sa
molotu.
- Tak jest. Dwadzieścia przyjęte. - Jim pochylił się
konspiracyjnie do ucha Jareda. - Czy może wie pan
o czymś, czego my jeszcze nie wiemy? - zapytał pod
ekscytowany.
- Ależ skąd - zapewnił go z uśmiechem Jared. - Po
prostu czuję, że będę miał fart.
- Hej, tatku, gdzie byłeś? Wszędzie cię szukałem
- powitał go już od progu David. Chłopak był wyraz
nie przygnębiony.
- Byłem na lotnisku. Miałem sprawę do Hanka.
-Jared czułym gestem zwichrzył włosy na głowie
syna.
- Ale nie odwiozłeś Kate na samolot, prawda?
- David był na serio przejęty.
- Oczywiście, że nie. Dlaczego miałbym to robić?
118 " PIRAT
- Wszyscy mówią, że jest wściekła na ciebie i będzie
chciała wyjechać wcześniej, bo na nią nakrzyczałeś.
Jeśli ona zniknie, to będzie twoja wina, tato.
- Wcale na nią nie nakrzyczałem. I kto ci naopo
wiadał, że jest na mnie wściekła?
- Wszyscy to mówią. O rany, a może ona ma pre
tensję, że założyliśmy się o jej gotowanie? - przeraził
siÄ™ nagle David.
- Nie, na pewno nie. Kate nawet o tym nie wie. Ale
jeśli się dowie, od razu powiem, że to był twój pomysł
- zaznaczył Jared.
- Jak to, przecież ty pierwszy powiedziałeś, że ona
pewnie nie umie gotować - przypomniał mu natych
miast syn. -1 postawiłeś jednego przeciwko mnie, nie
pamiętasz?
- Zgoda, i wygrałeś tego dolca. Ale pomysł był
twój, nie możesz zaprzeczyć.
David westchnÄ…Å‚ z rozmarzeniem.
- Kurczę, ależ to była pizza! I wcale jej nie przypali
ła, chociaż tak mówiłeś.
- Nie przesadzaj z tymi zachwytami - otrzezwił go
Jared. - Pewnie jest to jedyne danie, jakie potrafi
przyrządzić. Kate Inskip nie jest typem gospodyni
domowej.
- Jak ktoś potrafi zrobić dobrą pizzę, na pewno
umie robić inne dobre rzeczy.
- Dobrze, skoro tak uważasz...
- Tato, czy ona wyjeżdża dlatego, że na nią na
krzyczałeś?
Jared zaczął tracić cierpliwość.
- Ile razy mam ci powtarzać, że po pierwsze, nie
nakrzyczałem, a po drugie, nie wyjeżdża. Przynajmniej
nie dzisiaj.
PIRAT " 119
Buzia chłopca natychmiast się rozpromieniła.
- To świetnie, bo mam szansę wygrać następnego
dolca.
- No tak, powinienem to przewidzieć - westchnął
Jared. - Czy tu naprawdÄ™ nikt nie ma nic lepszego do
roboty, niż robić zakłady na temat moich sercowych
przygód?
- Tato, ty naprawdÄ™ masz sercowe przygody? - za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]