[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odpowiedniego mężczyzny w rodzinie Fountainów, który mógłby stanąć u steru, jest to moim
obowiązkiem i prawem jako przewodniczącego zarządu. Ty, Doug, od dziś nie jesteś dyrektorem.
- Nie! - krzyknął Doug, zrywając się z kanapy. - Firma nie zostanie przekształcona w spółkę akcyjną!
Obiecałem to Frankowi! A statut nie mówi ani słowem, że musi to być mężczyzna. Jest w nim
napisane  członek rodziny Fountainów i..."
- Doug, zaczekaj - przerwał mu Kerry. - Może się myliłem. Może niepotrzebnie przyszedłem tu taki
nabuzowany - ciągnął, zacinając się. - Jeśli rzeczywiście zamierzasz poślubić Marilyn, może nie jest
tak zle, jak mi się początkowo wydawało.
- Pewnie, że zamierzam ją poślubić. - Doug odwrócił się od Kerry'ego i spojrzał na Marilyn. - Tu,
teraz, w obecności świadków, oświadczam ci, że pragnę, żeby nasze zaręczyny wszyscy uznali za jak
najbardziej prawdziwe.
- I nie zamierzasz wykołować mojej siostry? - spytał Kerry, trzymając dłoń na ramieniu Douga i
starając się go skłonić, by odwrócił się w jego stronę.
Doug strącił jego rękę.
- Do cholery, odwal się, człowieku! To nie ma nic wspólnego z tobą i Kel...
- Mylisz się! Słuchaj, wyjdzmy i omówmy to spokojnie, w cztery oczy. Możemy ustalić szczegóły,
możemy...
Doug go nie słuchał.
- Marilyn, czekam na twoją odpowiedz. Obrzuciła go piorunującym spojrzeniem.
- Nie słyszałam pytania.
- Do cholery, wyjdziesz za mnie? - warknął. Nagle stwierdziła, że ma tego po dziurki w nosie.
-  Do cholery" nie, nie wyjdę - wypaliła. - Przez ostatnie trzy tygodnie zalecałeś się do mnie, spałeś ze
mną, sprawiłeś, że się w tobie zakochałam, ale nie dam się dłużej wykorzystywać! Prosisz mnie,
żebym za ciebie wyszła, tylko dlatego, że coś na tym skorzystasz. Cóż, wielka szkoda, że twoja
rodzina straci kontrolę nad firmą, ale nie zamierzam dłużej brać udziału w żadnej grze, by do tego nie
dopuścić.
- Ale co będzie z Kelly? - nie poddawał się Kerry. Ich spojrzenia się spotkały.
- Uważam, że twoja siostra może mówić sama za siebie. I najwyższa pora, żeby to zrobiła. Ona ma
najwięcej do stracenia, ale to ty z Dougiem ułożyliście cały ten plan i przekonaliście ją do niego.
Potem Doug nakłonił do udziału w nim mnie. Obydwaj nie jesteście lepsi od starych pierników.
- Starych pierników? - powtórzył Douglas, krążąc wokół swego poirytowanego ojca i próbując go
zmusić do tego, by usiadł. - Rozumiem, że mnie też do nich zaliczasz, młoda damo?
- Owszem. A przede wszystkim ciebie, Franklinie, chociaż bardzo cię polubiłam i szanuję od chwili,
kiedy cię poznałam. %7łałowałam wtedy i żałuję^teraz, że dałam się w to wszystko wciągnąć, chociaż
kierowałam się chęcią utarcia nosa Dougowi. Uważałam, że jest zarozumiały i przyda mu się nauczka.
Tamtego dnia, kiedy poprosiłeś, żebym zwracała się do ciebie  dziadku", omal mi serce nie pękło, bo
widziałam, jak bardzo pragniesz wierzyć w prawdziwość moich zaręczyn z Dougiem. Nie zgodziłam
się, ponieważ uważałam, że nie mam do tego prawa, bo nasze zaręczyny od samego początku były tyl-
ko grą. Jesteś dobrym, uczciwym człowiekiem. Zgromadziłeś również ogromne doświadczenie
zawodowe, o czym świadczą twoje osiągnięcia. Douglasie, chociaż znamy się tak krótko,
stwierdziłam, że jesteś taki sam, jak twój ojciec. Przykro mi to mówić, ale obaj nie traktujecie serio
kobiet i nasze pozorowane zaręczyny z Dougiem miały nie dopuścić do szkody, do której mogło w
związku z tym dojść. Przepra...
- Marilyn, nie musisz się tłumaczyć - przerwał jej Doug. - Ta sprawa nie dotyczy ciebie.
- Nieprawda. Nie powinnam nigdy dać się w to wciągnąć. Ale zgodziłam się pomóc mężczyznie, który
zwrócił się do mnie o pomoc, i kobiecie, której odmó-
wiono prawa do czegoś, co dla niej liczy się najbardziej. Obrzuciła wzrokiem obecnych mężczyzn.
- A prawda wygląda tak: wszyscy cierpicie na nadmiar testosteronu i macie nadmiernie wygórowane
mniemanie o swojej płci.
Doug zamrugał powiekami.
- Co...
Marilyn nie dała mu dojść do głosu.
- Kerry, zaproponowałeś Dougowi, żeby wyszedł z tobą i omówił sprawę, która najbardziej dotyczy
twojej siostry. Nie słyszałam, żebyś zaprosił do udziału ją. A ty, Doug, też nie jesteś lepszy. Najpierw
mnie wykorzystałeś, a potem poprosiłeś o moją rękę w obecności zgromadzonych tu osób, ponieważ
stwierdziłeś, że plan, który ułożyłeś razem z Kerrym z myślą o dobru Kelly i, przypominam ci, swoim
własnym, jest poważnie zagrożony.
- Marilyn, ja...
Odwróciła się od niego, nie chcąc go słuchać.
- Franklinie i Douglasie, już dawno ktoś powinien wam powiedzieć, że od śmierci brata Douga waszą
firmą zarządza Kelly. Jest inteligentną kobietą o wysokich kwalifikacjach zawodowych, ale z uwagi
na płeć nie chcecie jej awansować na stanowisko, na które zasługuje.
- To nieprawda! - zakrzyknął Franklin, próbując wstać. Jego syn, wciąż stojący za nim, nie pozwolił
mu na to. - Awansuje o wiele szybciej od innych kobiet, zatrudnionych w naszej firmie, a wszystko
dlatego, że jest faworyzowana przez Douga. Swoje sukcesy zawodowe zawdzięcza wyłącznie
mojemu wnukowi. Zaszła najwyżej, jak tylko mogła.
- Mylisz się - powiedział Doug. - To ja zawdzięczam jej wszystkie swoje sukcesy. I wcale nie zaszła
najwyżej, jak mogła. Marilyn mówi prawdę. Kelly zasługuje
na to, by sprawować funkcję dyrektora, ponieważ fak tycznie nim jest.
- Tylko ktoś z rodziny Fountainów ma do tego prawo Kelly się wyprostowała.
- Należę do rodziny Fountainów - oświadczyła. -Nazywam się Jennifer Kelly Fountain.
15
Po tych słowach w pomieszczeniu zapanowała wrzawa.  Córka Grace i Iry?",  To niemożliwe!", Jest
naszym pracownikiem!",  Nazywa się Jennifer Kelly",  Nie należy do rodziny Fountainów, chociaż
robiła wszystko, żeby do niej należeć. To przez nią Frank..."
- Dosyć! - powiedziała Kelly takim tonem, że wszyscy umilkli. Marilyn bez trudu wyobraziła ją sobie
za stołem konferencyjnym, z drewnianym młotkiem w ręka - Proszę, żebyście usiedli i pozwolili mi
wszystko wyjaśnić. Jak już powiedziałam, nazywam się Jennifer Kelly Fountain. Jestem siostrą
Kerry'ego, córką Grace i Iry.
- To nieprawda! - Franklin jeszcze raz zerwał się z fotela i stał chwiejnie, podpierając się laską. - Nie
należy pani do naszej rodziny. Uknuliście spisek razem z Kerrym! Mówiłem ci, Doug! Ostrzegałem
cię! Ale czy ty kiedykolwiek słuchasz? Skądże! Jesteś mądrzejszy ode mnie! No cóż, teraz masz
dowód, jak bardzo się myliłeś. Jako przewodniczący zarządu zwalniam cię ze stanowiska dyrektora.
Już nie pracujesz w naszej firmie, młody człowieku, podobnie jak ta pani! - Spojrzał jadowicie na
Kelly. - Wiedziałem o tym - powiedział. - Pani i Kerry 0'Toole od dawna coś knuliście. Nie dopuszczę
do tego! Nie pozwolę...
Urwał, bo atak kaszlu sprawił, że znów opadł na fotel. Syn stał za nim, ściskając go za ramiona.
Odezwało się kilka osób jednocześnie, domagając się wyjaśnień.
Kelly stawiła czoło rodzinie, która do tej pory jej nie
znała. Jej siła i odwaga podbudowały Marilyn. Razem to zaczęły i pomoże Kelly wytrwać do samego
końca.
- Zatrudniłam się w Fountain Enterprises pod nazwiskiem Jennifer Kelly, ponieważ piętnaście lat
temu ty, Douglasie, odrzuciłeś moją ofertę pracy. Chciałabym móc pracować w firmie jeszcze przez
wiele lat. Kiedy Doug i Kerry obmyślili ten plan w związku z ultimatum, postawionym Dougowi
przez Franklina, choć niechętnie, jednak na to przystałam, bo nie widziałam innej drogi. Zawsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl