[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rękach i dziękował. Dopiero pózniej przypomniał sobie, że kiedyś podobnie wychwalała
przed nim Justynę. Widocznie lubiła miłość i każda jej postać budziła w niej odzew
przychylny.
Pani %7łancia trzymała się dobrze. Siwe, gładko rozdzielone włosy i wysoko na czoło
sięgające brwi nadawały jej portretowe dostojeństwo. Elżbieta była nią zachwycona. - Taka
powinna być matka - mówiła. - Ona jest taka, jaka powinna być matka.
Ojciec natomiast zle wyglądał. Fałdy powpadały w głąb twarzy, podkreślając ciężkie policzki
i wygolony podbródek. Torby pod oczami odchylały w dół dolne powieki, jak u starego wyżła.
Spojrzenie było ociężałe i czerwone.
- Ojciec bardzo się zestarzał - tłumaczył Zenon Elżbiecie, jak gdyby czuł się winny. Nie
pamiętał, że z opowiadań jego nie mogła na ten temat mieć wielkich złudzeń.
Panu Walerianowi też podobała się przyszła synowa. I on powiedział coś w tym rodzaju, że
wprawdzie ufał gustowi syna, który wdał się w niego, ale Elżbieta przeszła jego oczekiwania.
A Elżbieta śmiała się i żartowała, jak wynikało z jej roli.
- Musi być niezdrów - mówiła z troską do Zenona. - Nie powinien już pracować. - I jakby
wepchnięta w ten schemat, projektowała, że tych starych ludzi wezmą do siebie, że w
ogrodzie koło nowego ich domu pan Walerian znajdzie rozrywkę, która zastąpi mu
gospodarstwo.
Gdy odjeżdżali, pani Zancia dała Elżbiecie sygnet z herbem Ziem-biewiczów i obiecała
przysłać całe tuziny bielizny, obrusów i podpinek, okrytych haftami.
- Nie mam córki, to komu ja to wszystko zostawię - tłumaczyła.
Oglądały i wybierały razem te skarby kobiece, których solidność przerażała Elżbietę,
przyzwyczajoną do cienkich, nietrwałych batystów. Dziwiła się, że ta ich sprawa tak bardzo
własna, ich miłość i ślub, nagle przyciąga oto zewsząd różne dobro, raduje ludzi dotąd jej
obcych;
Zenon nie wdawał się bliżej w tę sprawę. W oglądanych płótnach rozpoznawał z daleka te,
które haftowała przed dwoma laty siedząca na ławce ogrodowej Justyna. Mógł się mylić i
nawet mylił się na pewno. Ale w owych czasach pani %7łancia tak często o tym mówiła, że i ten
wzór "wypracowany", i długie, drobniutkie mereżki uporczywie wydawały mu się te same.
Przyjmując sercem radosnym dobro zewsząd do nich o tym czasie napływające, Zeonon i
Elżbieta postanowili po ślubie skorzystać też z zaproszenia pani Niewieskiej. Formalności
związane z objęciem przez Zenona przeznaczonego dlań na mocy wyższych decyzji
stanowiska prezydenta miasta miały nastąpić dopiero w początkach grudnia. Do
rozporządzenia pozostawał czas wystarczający na odbycie tej podróży.
Po drodze Zenon i Elżbieta spędzili kilka dni w Wiedniu. Zenon pragnął obeznać się tam z
budownictwem miejskim. Od rana przebiegali wspaniałe dzielnice robotnicze, luksusowe
domy nowoczesne, objęte ogrodami, obrócone na szkoły wielkoksiążęce pałace, kolorowe
przedszkola dla tysiąca dzieci. "Więc to jest możliwe" - mówili do siebie ze zdziwieniem.
"Więc takie rzeczy są możliwe." Bo jednak świat naokoło nie przeobraził się wcale i nadal
pozostawał bez zmiany
Szczęście dzieci, ich zdrowie i możność ich istnienia, radość z tego, że przychodzą na świat -
to wszystko dało się dokładnie odczytać i wyrozumieć z wielkich tablic rozwieszonych w
salach tamtejszego ratusza.
Oboje myśleli teraz o jednym i tym samym, ale nie ważyli się mówić Zbyt świeżo mieli w
pamięci przejście z Justyną. Tylko jednej noc). kiedy jeszcze byli w Warszawie, Zenon
zapytał szeptem: "Czy chcesz tego?" I Elżbieta odpowiedziała: "Tak."
Pózniej nad morzem upłynął najszczęśliwszy miesiąc ich życia. Elżbieta budziła się wcześnie
rano, gdy Zenon jeszcze spał. Leżała na brzuchu, zwalczając nudności, i z brodą opartą o
poduszkę poprzez pręty łóżka patrzyła na morze. Było w dole zasłonięte kratą ogrodzenia, w
górze wolne, ciemne w oślepiającym słońcu poranka. Widziała je za pniami dwu starych palm,
przez liście wielkie, twarde i rosochate. Oba pnie składały się z zaschłych ran po dawnych,
odłamanych liściach. Powleczone romboidalnym rysunkiem ich przekrojów, wyglądały jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl