[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będzie chciał, też będzie mógł
pojechać z nami.
Tak więc pojechali do Włoch - wygodnym dużym samochodem, choć
załadowanym po dach.
Oprócz nich, to jest żony, córki, psa i mężczyzny, pojechała także
przyjaciółka żony i jej syn.
Przyjaciółka ta była niezwykle sympatyczną osobą, a co
najważniejsze, lubiła również Mukla. On
odwzajemniał się jej zaufaniem i bardzo szybko ją zaakceptował.
I mimo że wiele miało się potem jeszcze wydarzyć w jego życiu - ta
wzajemna przyjazń okazała
się trwała. Zawsze, gdy się spotykali, ogromnie się cieszył. Ostatni
wieczór sylwestrowy w swoim ży-
ciu również spędził w pobliżu niej, leżąc opodal na dywanie i
wpatrując się w nią z niezwykłym odda-
niem.
Tymczasem teraz jechali samochodem wiele godzin - z Monachium aż w
okolice Udine.
Ogromna radość przepełniała wszystkich, tak że nawet długa podróż nie
była w stanie ich zniechęcić.
Przede wszystkim zauważono od razu, że Mukiel był jakby urodzonym
podróżnikiem. Niemal
przez cały czas stał, patrzył przez okno i podziwiał mijane widoki.
Może wtedy jeszcze nie odczuwał
męczącego ruchu panującego na drogach. Dopiero pózniej miał przeżyć
pewne przykre doświadcze-
nie, kiedy został przez przejeżdżający samochód opryskany błotem. Po
tym wydarzeniu był przez jakiś
czas mocno wystraszony. Bardziej niż wtedy, gdy zaatakował go ogromny
owczarek sąsiada.
W czasie podróży lubił w każdym razie stać na siedzeniu fotela i
obserwować godzinami widoki
z samochodu. Teraz usadowił się między mężczyzną a kobietą na
przednim siedzeniu, a gdy zrobiło
mu się za ciasno - mężczyzna przechylał się ciągle do żony na prawą
stronę - przeskoczył do tyłu i sta-
nął na jednej z walizek na tylnym siedzeniu. Nadal, jak z platformy
widokowej, obserwował mijane
okolice i aby nie stracić równowagi, sprytnie oparł się siedzeniem o
fotel.
Nic, zdawało się, nie uchodziło jego uwagi. Z niezwykłą
ciekawością obserwował ruch na szo-
sie, rozglądał się, gdy zobaczył coś ciekawego. I tak przez wiele
godzin, choć i dla niego musiała ta
podróż być męcząca.
Dopiero wiele, wiele lat pózniej, już pod koniec życia, pozwalał
sobie w podobnych sytuacjach
na pewne udogodnienia. Gdy tylko samochód ruszał,a obok niego
siedział jego pan albo córka pana,
która w końcu była w tym samym wieku, kładł się na jej kolanach i
zasypiał. Wiedział, że mając koło
siebie bliską osobę, mógł sobie na to pozwolić.
Lecz podczas tej pierwszej długiej podróży do Włoch jeszcze tego
nie robił. Zniósł ją zresztą
bardzo dobrze. Zatrzymali się w okazałym hotelu, w pobliżu Wenecji,
gdzie powitano ich z urzędową
serdecznością. Lecz zaraz potem nastąpiło pierwsze rozczarowanie.
Mimo całej ceremonialnej uprzej-
mości - psy w tym hotelu nie były, niestety, wpuszczane do sali
restauracyjnej.
Nie pomogły prośby. Starszy kelner grzecznie choć stanowczo nie
zgodził się, aby Mukiel razem
z państwem usiadł przy zarezerwowanym stoliku. Musiał pozostać w
holu. Tu, jak zapewniał kelner,
miał otrzymać jedzenie.
Po krótkiej naradzie rodzina postanowiła zrezygnować z
zarezerwowanego stolika znajdującego
się w reprezentacyjnej części lokalu i usiąść przy stoliku stojącym
najbliżej drzwi, skąd mogli widzieć
Mukla, uwiązanego w holu. Postawiono przed nim co prawda talerz z
wieprzowiną i baraniną, ale
Mukiel nie ruszył jedzenia.
- Chyba nie zostaniemy tutaj - stwierdził w pewnym momencie
mężczyzna.
- Masz rację! - natychmiast podchwyciła żona. - To nie jest dla
nas odpowiedni hotel. - Co miało
oznaczać: w każdym razie nie dla Mukla.
Zaraz następnego ranka pani i jej przyjaciółka udały się na
poszukiwanie innego, odpowiedniej-
szego hotelu. Oczywiście nie trudno było taki znalezć. Nie był może
tak komfortowy, jak ten, w któ-
rym się zatrzymali, ale za to bardzo przytulny. Nie robiono tam
przede wszystkim żadnych trudności,
jeśli chodzi o psa.
Dla Mukla ustalono bardzo dobre warunki. Nie był zatem w
pensjonacie istotą niepożądaną,
mógł nawet przebywać wspólnie z państwem w dużej sali jadalnej. Obok
stołu znajdującego się w po-
bliżu okna położono mały dywanik, na którym mógł siedzieć i
obserwować to, co się dzieje na ze-
wnątrz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl