[ Pobierz całość w formacie PDF ]

które pochłaniają wszystkie moje siły i czas. Mając w pamięci niedawno przeczytaną rozmo-
wę Kefalosa z Sokratesem przytoczyłem też wspomnianą w niej wypowiedz Sofoklesa: że z
największą rozkoszą wyzbył się spraw miłości, jakby uciekł spod władzy pana-szaleńca. Wy-
znałem wprost, że ja, choć jestem mężczyzną dopiero trzydziestoletnim, również pragnę się
wyzwolić i całkowicie zobojętnieć na wszelkie pokusy Afrodyty.
A Poncjan na to:
 Słusznie, właśnie o to chodzi! Toteż nie podsuwam ci laleczki, lecz kobietę nie pierwszej
już młodości. Nie będzie zbytnio odciągać cię od twych studiów i medytacji. Ożenić się kie-
dyś musisz, bo tak wypada, a jako filozof lepszej okazji nie znajdziesz.
Tak więc nie mogliśmy się przekonać przez wiele dni.
MAJTEK PLATONA
Naturalną koleją rzeczy ciągłe rozmowy o sprawach finansowych rodziny Poncjana spra-
wiły, że zacząłem się zastanawiać, jakie też były stosunki majątkowe owych wielkich osób
sprzed pięciu wieków, z którymi w myślach przestawałem co dzień, czytając i pisząc. Zresztą
rozważania tego rodzaju przynosiły mi pewną pociechę; pokazywały bowiem, że już wtedy,
w starożytności tak odległej, pieniądz był bardzo ważny, a koligacje rodzinne wiele znaczyły,
nawet wśród filozofów.
Kefalos stwierdził wobec Sokratesa, że nie zdobył zbyt dużego majątku. Miało się jednak
okazać, że i tak posiadał za wiele. Gdyby bowiem nie bogactwa, na rodzinę nie spadłaby zgu-
ba, spowodowana chciwością Trzydziestu Tyranów; nie zginąłby Polemarch, nie musiałby
uciekać Lizjasz. A więc Kefalos pozostawił swym synom spadek milionowy, lecz złowrogi;
szczęściem dla siebie, starzec nie dożył owych dni tak tragicznych.
Co do Sokratesa, rzecz jest powszechnie znana. Nie posiadał prawie niczego. A w wieku
dojrzałym zarzucił nawet ten zawód, niezłe zródło utrzymania, który odziedziczył po ojcu:
23
kamieniarstwo. %7łył, jak sądzę, od przypadku do przypadku, głównie z łaski możnych przyja-
ciół. Troskę o dom i dzieci pozostawił całkowicie żonie, Ksantypie. Sam większość czasu
spędzał w gimnazjonach i na agorze; często też zaglądał do znajomych, jak właśnie owego
wieczoru do Kefalosa i Polemarcha.
Adejmant i Glaukon byli, jak już mówiłem, starszymi braćmi Platona; ojciec ich zwał się
Ariston, matka zaś Periktione. Rodzina ta należała na pewno do zamożnych, dziś wszakże
trudno określić, jaki miała majątek. W gruncie rzeczy wszystko, co można o tym powiedzieć,
sprowadza się do testamentu Platona. Brzmi on tak:
 Platon pozostawił, co następuje, i tak tym rozporządził:
Posiadłość w Ifistiadaj; jej granicę od północy stanowi droga ze świątyni w Kefizji, od
południa przybytek Heraklesa w Ifistiadaj, od wschodu sąsiadem jest Archestratos z gminy
Frearroj, od zachodu zaś Filip z gminy Chollidaj. Tej posiadłości nie wolno nikomu ani
sprzedawać, ani oddawać, lecz ma pozostać własnością młodego Adejmanta, jak długo to
możliwe.
Posiadłość w Ejresidaj, którą kupiłem od Kallimacha; od północy sąsiadem jest Euryme-
dont z gminy Myrrinus, od południa Demostenes z gminy Ksypete, od wschodu także Eury-
medont z gminy Myrrinus, od zachodu granicę stanowi rzeka Kefizos.
Trzy miny srebra; czara srebrna wartości stu sześćdziesięciu pięciu drachm; puchar warto-
ści czterdziestu pięciu drachm; pierścień złoty i kolczyk złoty, oba razem wartości czterech
drachm i trzech oboli.
Euklejdes, kamieniarz, winien mi trzy miny.
Artemidzie daję wolność. Tychona, Biktasa, Apolloniadesa, Dionizjosa pozostawiam jako
niewolników. Ruchomości zostały spisane; odpis posiada Demetrios.
Nikomu nic nie jestem winien. Wykonawcami będą: Sostenes, Speuzypos, Demetrios, He-
gias, Eurymedont, Kallimach, Trazypos.
Przytoczyłem ten testament również i po to, by udowodnić, że umysł niemal boski, patrzą-
cy wprost ku ideom krystalicznie czystym i wiecznym, może i powinien dbać skrupulatnie o
swoje sprawy ziemskie oraz sporządzać inwentarze wszystkiego, co pozostawia w spadku,
zgodnie z formalnymi wymogami prawa.
Pierwszy punkt testamentu wskazuje, że posiadłość rodowa Platona, odziedziczona po ojcu
i jego przodkach, znajdowała się w Ifistiadaj, a więc w żyznej dolinie rzeki Kefizos, w sercu
Attyki. Przekazując ją bowiem wnukowi swego brata, młodziutkiemu Adejmantowi, Platon
zastrzega, iż ziemi tej nie wolno się wyzbywać w żaden sposób; a właśnie było zasadą ateń-
ską, że posiadłość rodowa winna zawsze pozostawać w tej samej rodzinie, przechodząc z po-
kolenia na pokolenie.
Zresztą sam Platon gospodarzył dobrze i zapobiegliwie, skoro stać go było na dokupienie
drugiego mająteczku, również nad Kefizosem, a także gruntu opodal Aten, w gaju Akademo-
sa, gdzie założył swoją szkołę; o Akademii w testamencie nie wspomina, bo formalnie doń
nie należała. A przy tym długów Platon nie miał! Mówi o tym pięknie i dumnie:  Nikomu nic
nie jestem winien.
Skoro więc mój mistrz duchowy postępował w pewnych kwestiach tak roztropnie, przyszła
mi taka myśl do głowy:
Odziedziczyłem coś niecoś po ojcu w Madaurze, czemuż jednak nie miałbym uzyskać ja-
kiegoś mająteczku na przykład w Oei? Zwłaszcza że nie muszę o to usilnie zabiegać! Prze-
ciwnie, pieniądz sam pcha się do ręki. Nie chodzi oczywiście o cały majątek Pudentilli, o te
miliony. Wystarczyłby na przykład jej posag...
24
ARISTON I PERIKTIONE
Znam dobrze Attykę, ten niewielki półwysep, niezbyt urodzajny, prawie w połowie po-
kryty skalistymi wzgórzami. Prawdziwie bogata jest tylko dolina Kefizosu i równina koło
Eleusis. Tylko tam spotkać można znaczniejsze obszary ziemi uprawnej. Lecz nawet najwięk-
sze gospodarstwa Attyki są śmiesznie małe w porównaniu z ogromnymi latyfundiami w na-
szej prowincji, w Afryce. I nawet przed pięciu wiekami, w czasach Platona, majątek ziemski,
choćby duży, nie mógł stanowić podstawy prawdziwego bogactwa; nie dawał bowiem takich
dochodów, jakie przynosiły śmiałe przedsięwzięcia kupieckie lub warsztaty rzemieślnicze 
na przykład płatnerskie Kefalosa i jego synów. Toteż dumą rodu Platona były nie pieniądze,
lecz starożytne, czysto attyckie pochodzenie.
Ariston podobno zaliczał do swych protoplastów nawet królów, którzy przed wiekami
władali Atenami; przez nich wywodził swój ród od Posejdona, boga morza. Wydaje mi się
wszakże, że przodkowie Aristona nie odznaczyli się w historii niczym prawdziwie wielkim;
co najwyżej mogli piastować te lub inne wyższe urzędy. Zastanawia mnie także, iż w dziełach
Platona nigdzie nie znajduję wzmianki o krewnych lub przodkach ojca; natomiast o ludziach z
rodziny matki mowa jest często, są oni nawet bohaterami niektórych dialogów. Widocznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl