[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kawiczki rêkami. Gdy widaæ ju¿ by³o spory kawa³ek z³otego gwintu,
nakrêtka wySlizgnê³a siê i upad³o ciê¿ko na piasek.
 Kamieñ filozoficzny  oSwiadczy³ Sarducci i wyj¹³ Swietli-
sty prêt w odcieniu najczystszej czerwieni. Prêt pulsowa³ energi¹.
Sarducci przy³o¿y³ go do ¿o³¹dka. Poczu³ ciep³o. Gdy kamieñ do-
tkn¹³ srebrnych guzików na mundurze, ka¿dy z nich uzyska³ lSni¹-
cy, z³oty kolor.  Spójrzcie  powiedzia³ zafascynowany.
Poda³ kamieñ Luigiemu, Sci¹gn¹³ z r¹k rêkawiczki i zacz¹³
ogl¹daæ mundur w poszukiwaniu innych metalowych przedmio-
tów, które móg³by poddaæ próbie. Przypomnia³ sobie o pistolecie,
wyj¹³ go z kabury i delikatnie dotkn¹³ luf¹ do kamienia. Po sinej
stali, od lufy do kolby, przemknê³a z³ota fala, omijaj¹c jedynie ele-
menty drewniane.
Sarducci zaSmia³ siê z radoSci¹.
 Maestro  odezwa³ siê Luigi.  Co siê dzieje z moimi d³oñmi?
Jego palce dymi³y. Skóra r¹k obwis³a, a cia³o zaczê³o siê topiæ,
ods³aniaj¹c koSci. Kamieñ przelecia³ przez palce Luigiego. D³onie
zmienia³y siê w kapi¹c¹ galaretê, siêgaj¹c¹ ju¿ nadgarstków.
Luigi wrzeszcza³.
 Pomó¿ mi!  krzycza³ z przera¿eniem, gdy resztki jego d³o-
ni odpad³y od cia³a. Proces topienia przesuwa³ siê ze Smierteln¹
powolnoSci¹ coraz wy¿ej, w stronê ramion.
Sarducci przy³o¿y³ lSni¹cy, z³oty pistolet do skroni Luigiego
i nacisn¹³ spust. Z³oty pocisk utkn¹³ g³êboko w mózgu. Lufa pisto-
letu, zamieniona teraz w najbardziej miêkki z metali, pêk³a jak
obrany banan. Trup pozbawiony r¹k upad³ ciê¿ko na piach i dalej
siê topi³.
Sarducci odrzuci³ pistolet i przyjrza³ siê palcom swojej obna-
¿onej prawej d³oni. One te¿ zaczê³y dymiæ. Cia³o na opuszkach ju¿
siê stopniowo rozk³ada³o, ods³aniaj¹c lSni¹c¹, bia³¹ koSæ.
Podbieg³ do furgonetki i zdrow¹ rêk¹ chwyci³ toporek przy-
twierdzony z boku pojazdu. Pad³ na piasek i zacz¹³ odr¹bywaæ so-
bie ramiê znacznie powy¿ej topniej¹cej d³oni.
Alistair zerwa³ siê na nogi i podszed³ do drzwi furgonetki.
 Alecio!  zawo³a³.  Otworzê wam drzwi. Ale musicie przy-
rzec, ¿e nie wyjdziecie przez d³u¿sz¹ chwilê. Nie wysiadajcie, do-
póki nie zapanuje zupe³na cisza.
180
 Dunstin  odezwa³ siê Indy.  Co siê dzieje?
Alistair prze³kn¹³ Slinê. Mówienie sprawia³o mu trudnoSæ.
 Nie ka¿ mi tego wyjaSniaæ  powiedzia³.  Lepiej, jeSli nie
bêdziesz wiedzia³. Jedynie obiecajcie, ¿e poczekacie. Alecio, prze-
praszam. Mam nadziejê, ¿e pewnego dnia mi wybaczysz.
 Alistair!  krzyknê³a Alecia.  Co ty tam robisz?
 To ostatni proces  powiedzia³, zdobywaj¹c siê na uSmiech 
Oczyszczenie.
Usun¹³ ³om blokuj¹cy drzwi.
Nastêpnie, krzywi¹c siê z bólu, zdj¹³ koszulê i owin¹³ ni¹ swoje
prawe ramiê. Uklêkn¹³, podniós³ kamieñ i wsun¹³ go z powrotem
do z³otej tuby. Mia³ wra¿enie, ¿e up³ynê³y godziny, zanim zdo³a³
za³o¿yæ z powrotem nakrêtkê.
Szamota³ siê z tub¹, ci¹gn¹c j¹ na skraj schodów prowadz¹-
cych w g³¹b jeziora. Westchn¹³ i rozejrza³ siê wokó³. Po cia³ach
Luigiego i Sarducciego nie pozosta³ Slad. Ze szczytu najwy¿szej
palmy rozlega³o siê ha³aSliwe krakanie dwóch kruków.
Alistair chwyci³ tubê dwiema rêkami i rzuci³ siê ze stopni do
wody.
Gdy ju¿ d³u¿ej nie mogli wytrzymaæ w furgonetce popo³udnio-
wego upa³u, Indy ostro¿nie otworzy³ drzwi i wyszed³ na zewn¹trz.
 Gdzie oni s¹?  spyta³a Alecia.
Indy zauwa¿y³ na piasku Slady prowadz¹ce do skraju jeziorka
i zna³ ju¿ przynajmniej czêSæ odpowiedzi. Na ziemi lSni³ popêka-
ny, z³oty pistolet, z³ote guziki i z³ota sprz¹czka od munduru Sar-
ducciego. Sallah schyli³ siê, ¿eby podnieSæ sprz¹czkê, ale Indy z³a-
pa³ go za rêkê.
 Lepiej nie  powiedzia³.
 To wszystko?  spyta³a Alecia, a do jej b³êkitnych oczu na-
p³ynê³y ³zy.  Po prostu zniknêli? Nie zosta³o nawet cia³o, które
mo¿na by pochowaæ?
Indy obj¹³ j¹ i przytuli³ mocno. P³aka³a na jego ramieniu, wresz-
cie nie powstrzymuj¹c ³ez.
 Alistair pozostawi³ po sobie coS znacznie wa¿niejszego 
oSwiadczy³ Indy, patrz¹c na bruzdê wy¿³obion¹ w piasku przez tubê
i na Slady butów zmagaj¹cego siê z ni¹ Dunstina.  Wspomnienie,
¿e w koñcu zrobi³ to, co nale¿a³o.
 Allach bêdzie rad  powiedzia³ ksi¹¿ê.
181
 Poszukajcie w furgonetce jakichS materia³Ã³w wybucho-
wych  poleci³ Indy.  Na ile znam Sarducciego, na pewno przy-
wióz³ je ze sob¹. Raz na zawsze odetniemy ten raj od reszty Swiata.
Sallah przytakn¹³, po czym zatrzyma³ siê na chwilê.
 Jest tutaj wiele rzeczy, których nie rozumiem, ale najbardziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl