[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest dla mnie ważne. Ale powiedziałam ci dzisiaj, jaką podjęłam decyzję.
 Jesteś pewna?
Spojrzała mu prosto w oczy.
 Tak się stanie.
Odetchnął.
 Myślę  rzekł  że stanie się z pomocą Sirle.
* * *
Budowa ogrodów dla zwierząt rozpoczęła się, gdy tylko ziemia odtajała na
wiosnę, i trwała aż do lata. Sybel po jednym przywoływała je do Sirle. Najpierw
Czarnego Aabędzia, by zajął miejsce w niewielkim jeziorku wypełnionym gład-
kimi kamieniami i rybkami koloru ognia. Wyszła mu na spotkanie, gdy spływał
z nieba nad ogrodem; wylądował na wodzie, nie wzbudzając nawet zmarszczki 
czarny jak noc, królewski ptak. Jego głos popłynął gładko i melodyjnie wśród jej
myśli.
Jest nieduże, ale ładne.
Rok chce ustawić pośrodku białą fontannę, powiedziała Sybel.
W jakim kształcie?
Dwóch łabędzi w locie, wzlatujących w górę, ze złączonymi dziobami.
Dobrze. A ta sprawa dotycząca ciebie?
Zostanie załatwiona. Wkrótce.
Jestem gotów, kiedy tylko będę ci potrzebny.
Przywołała Gylda z jego kątka w mrocznej, wilgotnej piwnicy na wina, a smok
zasnął w grocie ocienionej drzewami, chłodzonej przez odnogę Slinoon płynącą
pod murem, okrążającą jego legowisko i wpadającą do jeziorka łabędzia. Klej-
noty, puchary i stare złote monety migotały wokół niego w mroku. Zdradził bo-
wiem Sybel ścieżkę do swej górskiej jaskini, a Rok wysłał Eortha, Bora i Herne a,
by w sekrecie przewiezli skarb. Wrócili po trzech dniach zmęczeni, obładowani
i oszołomieni.
 Nie zdołaliśmy zabrać wszystkiego  wyjaśnił Bor Rokowi i Sybel. Prze-
tarł oczy, jakby chciał pozbyć się wizji, dla której nie umiał znalezć słów.  Rok,
105
brodziliśmy po kostki w srebrnych monetach. Były tam kości trzech ludzi, a je-
den miał królewską koronę. I tę bestię my beztrosko umieściliśmy w zamkowej
piwnicy. . .
 Ze strony Gylda nie macie się czego obawiać  uspokoiła ich Sybel. 
Jest już stary i pragnie tylko spać na stosie złota. Dobrze mu w tej jaskini.
 Za to złoto można by kupić królestwo  stwierdził Herne. Oczy błyszczały
mu w wyrazistej, wesołej twarzy.
Rok skrzywił się odrobinę.
 Tak.
Potem przywołała lwa i wielką zielonooką kocicę. Zwierzęta przybiegły nocą,
lśniące jak aksamit w blasku księżyca. Sybel spotkała je u bramy, otworzyła wro-
ta, a one przemknęły cicho do ogrodów. Trawa szeptała pod ich łapami, drzewa
stały białe i ciche na tle gwiazdzistego nieba.
Przed zimą wybudujemy wam ciepłe schronienie, powiedziała. Będzie mi bra-
kowało waszych wizyt w moich pokojach. Może do zimy ludzie przestaną się was
lękać. Ten ogród jest niewielki, ale odosobniony. Nikt nie powinien was niepokoić.
Lew Gules wyciągnął się na trawie u jej stóp. Moriah krążyła bezszelestnie jak
cień wśród nocy, a Czarny Aabędz pływał sennie przez lśniące w blasku księżyca
wody.
Władca Sirle wiele dla ciebie zrobił. Biała Pani, stwierdził Gules. Czy już
z nim rozmawiałaś?
Tak. Zaproponowałam mu Eldwold. Przyjął.
Z gardła Gulesa wydobył się głuchy, zduszony ryk.
To dobrze.
Następnego ranka Coren przyszedł zobaczyć zwierzęta. Przyprowadził bra-
ci  stali w milczeniu, patrząc, jak Gules rozrywa udziec sarny, którą Coren dla
niego ustrzelił. Ceneth syknął przez zęby.
 I ty nad nimi panujesz?
Sybel kiwnęła głową.
 W górach zwykle same dla siebie polowały. Miały więcej miejsca. Ale tu-
taj to niemożliwe. . . Farmerzy, konie, bydło. . . przeraziliby się, gdyby zwierzęta
biegały swobodnie.
 Wyznaczę ludzi, żeby dla nich polowali  obiecał Rok, a Sybel uśmiech-
nęła się z wdzięcznością.
 Dziękuję. A teraz podam im wasze imiona.
Przywołała do siebie oba koty i łabędzia. Mężczyzni stali bez ruchu pod nie-
ruchomym wzrokiem całej trójki. Sybel przechodziła od jednego do drugiego
i przedstawiała ich kolejno.
Rok. Bor. Eorth. Herne. Ceneth. Zapamiętajcie ich. Strzeżcie ich.
 Gdzie jest Cyrin?  zapytał nagle Coren.  Przywołałaś go?
 Nie.
106
Zdziwił się.
 Przecież miejsce dla niego jest gotowe. Zawołaj go zaraz, Sybel. Został już
tylko on; na pewno czuje się samotny. Pomyśli, że go nie chcesz.
Nabrała tchu.
 Mam nadzieję, że będzie tu szczęśliwy. . .
Wystawiła twarz na wiatr i posłała ostatnie wołanie. Poczuła, że leżący pod
drzewem Cyrin wstaje.
 Cyrin  wyjaśnił Eorth Herne owi.  Odyniec. Coren twierdzi, że umie
mówić.
 Ja mu wierzę  odparł krótko Eorth.  Po tym, co widzieliśmy przez
ostatnie dni, jestem skłonny uwierzyć we wszystko.
Nocą Sybel znów rozmawiała z Rokiem na osobności, kiedy wszyscy domow-
nicy już posnęli, a psy drzemały pod stołem. Zapachy wczesnego lata unosiły się
ze zgniecionych kwiatów i świeżego sitowia na kamiennej posadzce, z wilgotnych
od wieczornej rosy pól i pędów wyrastających z ziemi.
 Powiedziałem Borowi i Cenethowi, że wspomożesz nas w walce z Dre-
de em  rzekł Rok.  Eorth i Herne wiedza tylko, że planujemy wojnę. Nie bę-
dą pytać jak i dlaczego, ale Ceneth i Bor potrafią milczeć. Wiedzą, że Sirle może
pokonać króla, ale nie króla i władców Nicconu i Hiltu. Spytali mnie więc, natu-
ralnie, skąd wezmiemy dość sił. Wyjaśniłem. Zgodzili się.  Przerwał na moment
i podniósł puchar do ust.  Zostaliśmy wychowani do bitwy, Sybel. Nasz dziad
przez siedemdziesiąt dni oblegał Mondor, a nasz ojciec, wtedy niewiele starszy od
Tamlorna, walczył u jego boku. Od śmierci Norrela na Terbrec pragniemy zemsty, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl