[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bladło w gorączce namiętności.
Rose kręciło się teraz w głowie jeszcze bardziej niż poprzednim
razem. I tylko to trzymało ją na ziemi, choćby tę odrobinę.
Po omacku znalazła pasek od spodni Matta i rozpięła go. Równie
mocno pragnęła dotykać, co być dotykana. Niecierpliwie pozbawiała go
ubrania, które dzieliło ją od niego. Odpinała guziki, zamki, paski.
Wszystko, byle szybciej znalezć się bliżej.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Aż w końcu runęli oboje na łóżko, splątani. Znali już nawzajem
swoje ciała, potrafili z nich czytać.
A mimo to ich namiętność nie malała. Każde z nich wiedziało, co je
czeka, a jednak oczekiwanie na ten jeden jedyny moment czyniło każdą
chwilę niepowtarzalną i wielką.
Każda chwila jednocześnie stanowiła obietnicę przyjemności i była
przyjemnością.
Przynosiło im to radość, dawało pociechę. Było gorączką, która
zapowiadała ukojenie.
Rose chciała ofiarować Mattowi coś, czego jeszcze nie doświadczył.
I wcale nie powstrzymywał jej fakt, że Matt był bardziej doświadczony w
owym świecie przyspieszonych oddechów. Przeciwnie, jeszcze bardziej ją
to dopingowało.
Przycisnęła go do materaca. Oczy mu błyszczały jak nigdy.
Zaskoczyła go. Owszem, zawsze była namiętną kochanką. I to o wiele
bardziej namiętną, niż mógł się spodziewać, nim ją lepiej poznał, lecz
nigdy dotąd nie zachowała się w taki sposób. Nigdy nie przejęła
prowadzenia. Mało nie zwariował.
Czuł, że musi coś zrobić. Chwycił ją za ramiona i położył na sobie.
- Do diabła, dzika z ciebie kobieta - powiedział drżącym głosem. -
Nie wiedziałem, że robią gdzieś takie kobiety.
Pochyliła się nad nim, jej włosy zawisły po obu stronach jego
twarzy jak czarna jedwabna zasłona. Jej piersi dotykały jego piersi.
- No to już wiesz - powiedziała, poruszając coraz szybciej biodrami.
Wiedziała, co nastąpi za chwilę, co ich czeka. Wyczerpana, nie była
nawet w stanie złapać tchu. Opadła na wilgotną pierś Matta i uśmiechnęła
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
się, czując jego ręce, tulące ją jak coś cennego i nieosiągalnego.
Jak ona go cholernie kocha. Gdyby miała za chwilę umrzeć, wcale
by się tym nie przejęła.
- Wyjdz za mnie, Rose - usłyszała jego szept przy uchu. - Wyjdz za
mnie, a przysięgam, że zawsze będę dla ciebie dobry. I zaadoptuję to
dziecko - obiecał jej. - Będę je traktował jak moje własne. Jego słowa
tłukły się echem w jej głowie, rozchodząc się falami i potęgując jej
poczucie winy.
Nie mogła go już dłużej oszukiwać. Podniosła głowę i spojrzała mu
w twarz. Zdrowy rozsądek walczył w niej z pragnieniem zwierzeń.
Matt ma prawo wiedzieć, myślała.
Nie spuszczając z niego wzroku, modliła się o mądrość, która
ustrzeże ją przed błędem. Nie miała wszak żadnej gwarancji, że jej
modlitwa zostanie wysłuchana.
Jedyne, czego była pewna, to że nie może kryć tego dłużej przed
Mattem. Spotkali się wzrokiem.
- To twoje dziecko.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Miał wrażenie, że w jednej chwili wszystko w nim zamarło. I że to
samo stało się ze światem zewnętrznym.
- Co powiedziałaś?
Jego oczy pociemniały, stały się zupełnie nieczytelne. Rose poczuła
ukłucie niepokoju. Po raz drugi było jej dużo trudniej wypowiedzieć to
zdanie.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- To twoje dziecko.
Bardzo dobrze słyszał, po prostu jej słowa nie mieściły mu się w
głowie. Jego świadomość odbijała je od siebie niczym maleńkie koraliki.
- Nosisz moje dziecko? - spytał z niedowierzaniem.
Rose przy niejednej okazji słyszała od ojca, że najlepszą obroną jest
atak. Poza tym Matt zasłużył sobie na to swoją niesłuszną sugestią.
- Oczywiście, że twoje - podkreśliła. - Nie byłam z nikim innym.
Jak w ogóle śmiałeś przypuszczać inaczej?
Siadł prosto, osłupiały i zmieszany. A kiedy już nieco się otrząsnął,
emocje dopadły go jak hordy barbarzyńców atakujących bezbronną
wioskę.- To dlaczego mi od razu nie powiedziałaś? - spytał.
Rety, przecież już przez to przechodzili.
- Podałam ci przecież powód. Nie mówiłam ci, bo nie chciałam być
świadkiem, jak zostajesz żywcem obdarty ze skóry. Mój ojciec
zapowiadał, że przybije do wrót naszej stodoły skórę tego, kto mnie
skrzywdził, obojętne kto to jest. Wierz mi, że mając do czynienia z
Carsonem, mógł zachować się dużo gorzej.
Dlaczego on każe jej to tłumaczyć? Doskonale zna wszystkie
okoliczności, nie gorzej niż ona. Dlatego właśnie tak długo wahała się,
kiedy go poznała, bo chciała uniknąć podobnych sytuacji.
Ale zdarzyło się, i trzeba to jakoś rozwiązać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]