[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Drżała z emocji, słuchając jego wyznania.
- Nie wierzysz w miłość - szepnęła, idąc na niepewnych nogach.
- Rzeczywiście? Przekonasz się. Do rana dowiesz się o mnie znacznie więcej, niż
sądziłaś, że wiesz.
I nagle dziecięcy głos zapłakał w ciemnościach. Słychać było nie budzące wątpliwości
odgłosy, informujące, że ktoś cierpi po kolacji.
ROZDZIAA DZIESITY
Matthew wymiotował dwukrotnie. Melissa zaopiekowała się malcem, wykąpała go,
zmieniła ubranie i pościel.
Chłopiec płakał, upokorzony z powodu tych chwil słabości.
- Przepraszam - westchnÄ…Å‚.
- Za co, synku? - odpowiedziała łagodnie, całując go w czoło. - Kochanie, wszyscy od
czasu do czasu mamy takie kłopoty. Przyniosę ci trochę lodu, a tata zostanie przy tobie,
dopóki nie wrócę.
- Oczywiście - powiedział Diego, a kiedy przechodziła obok, złapał ją za rękę i
pocałował z oddaniem. - Naparz dla nas dzbanek kawy, kochanie.
- Nie musisz tu siedzieć - powiedziała. - Ja się nim zajmę.
- A od czego są ojcowie? Czyż nie są na dobre i złe?
Wróciła z kawą, która napełniła aromatem całą kuchnię, z kruszonym lodem i
łyżeczką. Diego cicho rozmawiał z Mattem. Rozpoznała historię, którą opowiadał chłopcu.
To była Piękna i bestia", jedna z jego ulubionych opowieści.
- A pózniej także żyli szczęśliwie? - dopytywał się Matthew, blady i osłabiony, ale
trzymajÄ…cy siÄ™ dzielnie.
- Szczęście w prawdziwym świecie nie przychodzi samo, synku - powiedział Diego,
kiedy Melissa pochyliła się nad łóżkiem i podawała chłopcu do ust kawałki lodu.
Uśmiechnęła się do niego. Siedział przy łóżku chłopca, w rozpiętej koszuli z
podwiniętymi rękawami klasyczny Latynos, wspaniale zbudowany, pod koszulą i
spodniami rysował się wyraznie każdy mięsień silnego ciała.
Podała chłopcu jeszcze jeden kawałek lodu i z ulgą spostrzegła, że go połknął. Po
chwili już spał. Melissa odgarnęła potargane ciemne włosy z jego czoła i pieściła go
wzrokiem.
- Zwietny facet - powiedział ciepło Diego. - Ma charakter, już za młodu. Dobrze się
spisałaś. Długo czekałem, kiedy mi wreszcie wszystko powiesz. Czy nie uważasz, że
przyszedł na to czas? Tej nocy, kiedy będziemy się kochali w mojej sypialni i kiedy
ostatecznie runie to, co nas oddziela od siebie?
- Czy wiedziałeś o tym od samego początku? - spytała.
- Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą i uśmiechnął się. - Byłem chorobliwie
zazdrosny o mitycznego ojca Matthew. Ale kiedy was poznawałem, jego i ciebie, zacząłem
nabierać podejrzeń. Dlatego wysłałem list z prośbą o metrykę chłopca.
- Wiem, znalazłam ją przypadkiem w twoim biurku - wyznała.
- Ale zanim ją dostałem - ciągnął dalej - Matthew opisał mi fotografię ojca, którą mu
pokazaÅ‚aÅ› - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, obserwujÄ…c rumieÅ„ce na jej twarzy. - Tak, niña. TÄ™ samÄ…
fotografię, którą odkryłem, nic ci o tym nie mówiąc, w twojej szufladzie, przykrytą
ubraniami. Przywołała wspomnienia. I dała choć trochę nadziei, że jeszcze coś do mnie
czujesz.
- Tak się bałam, że ją zobaczysz. - Potrząsnęła głową. - Matt był twoim synem -
westchnęła - i pewnie chciałbyś go mieć.
- A ciebie nie? - spytał cicho. Pochylił się do przodu, obserwując ją. - Nie byłem dla
ciebie dobry, Melisso. Wzięliśmy ślub w tak złych okolicznościach, że gorsze trudno sobie
wyobrazić, i nawet kiedy cię znów odnalazłem, chciałem zachować wolność. Ale teraz... -
Uśmiechnął się czule. - Budziłem się każdego dnia z myślą, że zobaczę cię przy śniadaniu. W
nocy nie mogłem zasnąć, czując, że jesteś tak blisko. Moje dnie zaczynały się i kończyły
myślą o tobie. Zależy mi na synu, Melisso, ale ty jesteś dla mnie wszystkim na tym świecie.
Czymś więcej niż Matthew.
Zagryzła wargi, bliska łez. Odetchnęła głęboko.
- Chciałam ci powiedzieć, że nie straciliśmy dziecka, jeszcze zanim opuściłam
Gwatemalę. Ale nie mogłam pozwolić, aby się urodziło i wychowało w atmosferze
nienawiści. - Spuściła wzrok. - Był wszystkim, co mi zostało po tobie i pragnęłam go
zatrzymać za wszelką cenę. Ale nie było dnia ani nocy, nie było ani sekundy, abym nie
myślała o tobie i nie tęskniła za tobą. Nigdy nie przestałam cię kochać. I nigdy nie przestanę.
- Matthew jest twoim synem - dodała, walcząc ze łzami. - Przykro mi, że nie ufałam ci
na tyle, żeby to wcześniej powiedzieć.
- Przepraszam, że ci to utrudniłem. - Przybliżył się do niej, ujął jej dłonie, podniósł do
ust i całował łagodnie i żarliwie. - Mamy pięknego chłopca - powiedział patrząc jej w oczy. -
Ma z nas to, co najlepsze.
Przyciągnął ją do siebie i wziął w ramiona. Tulił ją i kołysał, szeptał do ucha
hiszpańskie zaklęcia, a ona musiała wypłakać z siebie całą gorycz, samotność i ból.
- Diego, jak mogliśmy stracić tyle lat.
- Teraz wreszcie możemy wszystko zacząć od nowa powiedział. Mamy przed sobą
wspólne życie i przyszłość.
- Nie myślałam o tym w najskrytszych marzeniach - mówiła przez łzy. - Znów bliska
byłam ucieczki. Na szczęście Joyce uświadomiła mi, że już raz uciekłam i to nie rozwiązało
niczego.
- Kiedy cię poślubiłem w Gwatemali, byłaś dzieckiem. Nie spodziewałem się, że w
Tucson odnajdę kobietę. - Zaśmiał się radośnie.
- Kiedy cię tam ujrzałam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom - powiedziała. -
Zniłam o tobie, pragnęłam cię tak strasznie i oto się pojawiłeś. Ale myślałam, że mnie
nienawidzisz, więc nie miałam odwagi dać ci poznać, co czułam. No i był Matt.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy na samym początku? - spytał cicho.
- Bo nie byłam pewna, czy mi go nie zabierzesz. - Westchnęła. - Chciałam, żebyś
okazał mi zaufanie i sam z siebie doszedł do tego, że nie mogłam cię zdradzić z innym
mężczyzną.
- Wstyd mi, ale na początku myślałem inaczej - wyznał. - I oskarżałem siebie, że moje
okrutne postępowanie doprowadziło cię do ucieczki. Wina była i po mojej stronie;
pozwoliłem, aby moje pragnienie wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem. - Westchnął ciężko.
- Ulegliśmy pożądaniu, nie myśląc o konsekwencjach, czyż nie tak?
- Ta konsekwencja okazała się cudowna, nie sądzisz, mój mężu? - Z uśmiechem
odwróciła się w stronę śpiącego syna.
Obrócił się i on.
- Jest zachwycający. - Pieścił ją wzrokiem. - Tak jak jego piękna mamusia.
Matthew poruszył się, usiadła obok niego na łóżku, patrząc w zaspane oczy.
- Czujesz się lepiej? - zapytała cicho.
- Jestem głodny - mruknął.
- Na razie nie możesz nic jeść, mój mały - powiedziała z uśmiechem. - Najpierw
żołądek musi się uspokoić. Może ci przynieść trochę lodu?
- Tak, przynieś - poprosił.
W progu słyszała miękki głos Diega, który tłumaczył chłopcu, że jest jego
prawdziwym tatÄ….
Było już pózno, ale obydwoje czuwali przy chłopcu. Melissa zwinęła się w kłębek w
nogach łóżka i w końcu przysnęła, Diego też zasnął, zatopiony w fotelu. Pani Albright zastała
ich tak następnego rana i uśmiechnęła się na progu. Ale po Matthew nie było ani śladu.
Zaskoczona weszła do kuchni, skąd wydobywały się podejrzane zapachy.
- Matthew! - krzyknęła od drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]