[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miała pewną szczególną właściwość: umiała się dobrze bawić.
Przypomniał sobie, jak bardzo lubił wychodzić z nią wieczorem. Dla niej
była to zawsze najwspanialsza przygoda. Rzucała się w wir zabawy, radowała
każdą chwilą, każdym nowym przeżyciem, dzwiękiem, ludzmi wokół. Od ich
pierwszej randki, od jazdy promem na wyspę Catalina, Jordan był urzeczony
tym, jak Ewa Tanner umiała się z wszystkiego cieszyć.
Sam znany był z upodobania do zabaw i rozrywek, ale z czasem, nawet
nie wiedział kiedy, jego entuzjazm gasł, wszystko wydawało się jakby sztuczne,
wymuszone. Zmiech kobiet zbyt natrętny i głośny, nocne światła miasta zbyt
jaskrawe.
Przy Ewie odczuwał znowu magiczny urok wspólnej zabawy. Wszystko
stawało się oszałamiające, jak kiedyś, światła miasta błyszczały jak klejnoty
Aladyna, kiedy odbijały się w jej oczach.
- Jordanie? - usłyszał jej głos z drugiego końca pokoju.
86
R S
- Słucham? - odpowiedział, powoli wracając do rzeczywistości.
- Zapnij mi suknię, dobrze? - odwróciła się, przerzucając długie włosy na
jedno ramię. - Jordanie? - powtórzyła, nie słysząc jego odpowiedzi.
Jordan dopiero teraz otrząsnął się ze wspomnień.
- Przepraszam cię. Oczywiście. - Powoli podszedł do niej. Poczuła jego
kciuk na nagiej skórze pleców. - Proszę bardzo - powiedział, dosuwając zamek
do końca.
- Dziękuję - odwróciła się z uśmiechem.
- Nie ma za co - również z uśmiechem spojrzał jej prosto w oczy. - Jesteś
gotowa?
Ewa cieszyła się coraz bardziej. Może Jordan nie będzie dziś aż tak
ostrożny? Cóż mu w końcu grozi?
- Oczy ci błyszczą - powiedział. Roześmiała się.
- Przecież mnie znasz. Wiesz, że lubię dokądś wyjść wieczorem.
Noc była pełna blasku. Gwiazdy świeciły gęsto nad szczytami gór Tahoe,
pasmo śniegu migotało w świetle księżyca na urwistych zboczach Mount Tallac.
Ewa patrzyła z zachwytem przez okno. W dole, po prawej stronie autostrady,
prześwitywało samo jezioro Tahoe, błękitnoczarne w świetle gwiazd.
Gdy przybyli do South Shore, cały bulwar nad jeziorem ozdobiony był
rzędami świecących lampek.
- To z okazji Zwięta Dziękczynienia - objaśniono im przyczynę tej
iluminacji.
Zjedli kolację w bardzo dobrej włoskiej restauracji przy Emerald Bay
Road. Matt zamówił dwie butelki wina. Jeden po drugim wznoszono toasty: za
szczęśliwe małżeństwo, niskie raty za dom i dobrego ortodontę dla dzieci...
Oczywiście te toasty trzeba było spełnić. Noc rozjaśniła się jeszcze
mocniejszym blaskiem.
Jordan, siedzący obok Ewy, zdawał się rozluzniać coraz bardziej w miarę
trwania wspaniałej kolacji.
87
R S
Zwiadomie czy nie, wszedł w rolę zakochanego młodego małżonka.
Okazywał Ewie dużo więcej niż tylko atencję i troskliwość. Nie miała nic
przeciwko temu.
Pocałował jej dłoń, w zasadzie bez żadnej przyczyny. Jego oczy lśniły
znad brzegu kieliszka przy każdym toaście, a kolano musnęło jej udo więcej niż
jeden raz.
Nancy z uśmiechem zauważyła, że jeszcze nigdy nie widziała tak
zakochanej pary. Ona i Matt również zaczęli wymieniać pełne czułości
spojrzenia.
Wino rozwiązało Nancy język.
- Teraz już mogę wam powiedzieć, że trochę się o was wczoraj
martwiliśmy.
Jordan uniósł brwi.
- Czy dlatego, że wujek Niles nakrył mnie śpiącego na kanapie w salonie?
Nancy popatrzyła na nich z wahaniem.
- No... tak. Właśnie o tym myślałam.
Ewa z obawą spojrzała na Jordana. Ten w odpowiedzi ujął szybko jej dłoń
i pocałował; ciepły oddech musnął jej skórę. Spojrzał jej w oczy.
- To nie było nic takiego, prawda, kochanie? Mała różnica zdań, z którą
nie umieliśmy sobie poradzić.
Ewa poczuła ucisk w piersi. Mała różnica zdań... Trzeba było jednak dalej
brnąć w kłamstwa. Uśmiechnęła się do niego.
- Mamy to już za sobą i tylko ten fakt się liczy.
Jordan pochylił się ku niej. Ich usta spotkały się nad splecionymi dłońmi.
Matt i Nancy patrzyli na nich przez chwilę, po czym Nancy wzniosła
toast:
- Za Ewę i Jordana! Obyście nigdy nie utracili miłości, którą do siebie
czujecie, i żebyście zawsze umieli rozwiązać wasze problemy.
88
R S
Wznieśli kieliszki. Ewa pragnęła na zawsze zapamiętać tę chwilę: blask
świec, ciemny błysk wina w szkle, pojedyncza, purpurowa róża w kryształowym
wazonie pośrodku stołu. I Jordan. Jordan z tym uśmiechem na ustach, który tak
kochała, patrzący na nią z czułością i pożądaniem.
Po kolacji pojechali do Stateline. Zagrali w kasynie Harvey's i Caesar's,
dostali się jeszcze na nocny show w Harrah's South Shore Room. Ewa cieszyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]