[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cjê i zanikÅ‚a, Sivron stwierdziÅ‚, ¿e rebeliancka flota gromadzi siê, by
odlecieæ z rejonu OtchÅ‚ani.
Ciê¿ko westchn¹Å‚.
 Mo¿e powinniSmy zwoÅ‚aæ kolejne zebranie i przedyskutowaæ,
co dalej robiæ  powiedziaÅ‚.
 Panie dyrektorze  odezwaÅ‚ siê kapitan szturmowców, zrywaj¹c
siê na równe nogi.  Nasz reaktor zostaÅ‚ wÅ‚aSnie prowizorycznie na-
prawiony. PoSwiêciÅ‚em dziewiêciu doskonale wyszkolonych ludzi, by
przywróciæ sprawnoSæ superlaserowi. Uwa¿am, ¿e powinniSmy go
u¿yæ! Flota Rebeliantów przygotowuje siê do ucieczki. Odlec¹, je¿eli
szybko im nie przeszkodzimy. Wiem, ¿e to nietypowa procedura, pa-
nie dyrektorze, ale nie mamy czasu na zebrania i dyskusje.
Sivron popatrzył na twarze pozostałych kierowników, nagle czu-
j¹c siê doSæ niepewnie. Nie lubiÅ‚, by ktokolwiek zmuszaÅ‚ go do szyb-
kiego podejmowania decyzji. Gdyby nie zastanowiÅ‚ siê nad wszyst-
kimi konsekwencjami, mogÅ‚oby wydarzyæ siê zbyt wiele nieprzewi-
dzianych rzeczy. CzuÅ‚ jednak, ¿e tym razem kapitan ma racjê.
 No dobrze, a zatem postêpujemy zgodnie z tymczasow¹ proce-
dur¹ alarmow¹  powiedziaÅ‚.  Ale decyzjê podejmujemy wspólnie.
281
Czy powinniSmy u¿yæ superlasera przeciwko statkom floty Rebe-
liantów? Doxin, niech pan głosuje pierwszy.
 Zgadzam siê  odparÅ‚ gruby i bardzo niski kierownik dziaÅ‚u
urz¹dzeñ du¿ej mocy.
Tol Sivron obróciÅ‚ gÅ‚owê w kierunku kobiety, której twarz przy-
pominała ostrze topora.
 Golanda?
 Dobrze byÅ‚oby, gdybySmy przetrzepali im skórê.
 Yemm?
Devaronianin kiwn¹Å‚ gÅ‚ow¹, a jego rogi zakoÅ‚ysaÅ‚y siê w dół
i w górê.
 W raportach bêdzie wygl¹daÅ‚o o wiele lepiej, je¿eli podejmie-
my decyzjê jednomySlnie.
Sivron na chwilê siê zamySliÅ‚.
 Poniewa¿ Wermyna ju¿ nie ma z nami, oddajê gÅ‚os zamiast niego.
Ja tak¿e zgadzam siê ze wszystkimi. W ten sposób podjêliSmy decyzjê
bez jednego głosu sprzeciwu. Zadamy cios siłom Rebeliantów.  Kiw-
n¹Å‚ gÅ‚ow¹ w stronê Yemma.  Proszê podkreSliæ to w swoim raporcie.
 Panie dyrektorze  wtr¹ciÅ‚ siê znów kapitan szturmowców. 
Rebeliancka flota odlatuje! Jedna z korwet ju¿ znika w chmurach
gazów otaczaj¹cych OtchÅ‚añ!
 Kapitanie, jest pan taki niecierpliwy!  warkn¹Å‚ Sivron.  Czy
nie widzi pan, ¿e wÅ‚aSnie przegÅ‚osowaliSmy uchwaÅ‚ê? Teraz musi-
my przyst¹piæ do jej realizacji. Proszê wzi¹æ siê w garSæ i wybraæ
jakiS cel.
ZamrugaÅ‚ powiekami niewielkich oczu i zauwa¿yÅ‚ jedn¹ z kore-
liañskich korwet, wisz¹c¹ nieruchomo w przestworzach.
 Co powie pan na tê?  zapytaÅ‚.  Wygl¹da na ciê¿ko uszkodzo-
n¹ albo zostawion¹ jako przynêta. To mi siê nie podoba... A poza
tym stanowi nieruchomy cel. Bêdziemy mogli go wykorzystaæ do
wzorcowania naszych urz¹dzeñ celowniczych. Pamiêta pan, ostat-
nio nie trafiÅ‚ pan w planetê.
 Jak pan sobie ¿yczy, panie dyrektorze.
Kapitan odwróciÅ‚ siê i zacz¹Å‚ wydawaæ rozkazy szturmowcom
peÅ‚ni¹cym sÅ‚u¿bê w pomieszczeniu artylerzystów stacji.
 Proponujê, ¿ebySmy do strzaÅ‚u wykorzystali tylko poÅ‚owê ener-
gii, panie dyrektorze  odezwaÅ‚ siê Doxin, zajêty przegl¹daniem do-
kumentacji technicznej na ekranie monitora. Jego łysa głowa pokryła
siê znów faÅ‚dami.  Nawet przy u¿yciu zmniejszonej mocy superlaser
Gwiazdy Rmierci a¿ nadto wystarczy do zniszczenia pojedynczego
282
gwiezdnego statku. W ten sposób bêdzie mo¿na ponownie strzeliæ,
nie wyczerpuj¹c zbyt szybko zasobów energii. Nie bêdzie pan musiaÅ‚
tak dÅ‚ugo czekaæ na mo¿liwoSæ oddania nastêpnego strzaÅ‚u.
 DoskonaÅ‚y pomysÅ‚, panie kierowniku  ucieszyÅ‚ siê Sivron. 
Bardzo chciaÅ‚bym móc strzeliæ kilka razy z rzêdu.
ArtylerzySci, pochyleni nad pulpitami kontrolnych konsolet, z du¿¹
wpraw¹ przebierali palcami po jasno oSwietlonych ró¿nobarwnych
segmentach i przeÅ‚¹cznikach, usiÅ‚uj¹c nakierowaæ celowniczy krzy¿
na korwetê, której los byÅ‚ wÅ‚aSciwie przes¹dzony.
W aparaturze, zainstalowanej w pomieszczeniu, odezwaÅ‚ siê nie-
cierpliwy głos Tola Sivrona.
 Pospieszcie siê i strzelajcie! Chcemy oddaæ drugi strzaÅ‚ do tych
statków, zanim wszystkie zd¹¿¹ odlecieæ z OtchÅ‚ani.
Współpracuj¹c ze sob¹, artylerzySci zdoÅ‚ali w koñcu ustawiæ ce-
lownik superlasera i szarpnêli za dxwigniê, uwalniaj¹c czêSæ olbrzy-
miej energii rdzenia reaktora.
Ogniskuj¹cymi rurami popÅ‚ynêÅ‚y szerokie strumienie Smiercio-
noSnego Swiatła. Skupione w centralnej soczewce, wystrzeliły
w przestworza jak złowieszcza lanca, po czym trafiły w sam Srodek
kadłuba.
Unieruchomiona koreliañska korweta stanowiÅ‚a cel o tak maÅ‚ych
rozmiarach, ¿e pochÅ‚onêÅ‚a tylko niewielk¹ czêSæ niszcz¹cej mocy.
Strumieñ SwiatÅ‚a przeszyÅ‚ ognist¹ chmurê szcz¹tków i poszybowaÅ‚
dalej, w kierunku wiruj¹cych chmur gazów.
 Znakomicie!  zachwyciÅ‚ siê Sivron.  Widzicie, co mo¿na osi¹-
gn¹æ, je¿eli postêpuje siê zgodnie z wÅ‚aSciwymi procedurami? Teraz
wexcie na cel fregatê. To ten du¿y statek. Chcê widzieæ, jak eksploduje.
Nagle tu¿ obok celowniczego iluminatora przemkn¹Å‚ niewielki,
kanciasty Swietlny okruch. WydawaÅ‚ siê drobny niczym komar... ale
z ka¿d¹ chwil¹ stawaÅ‚ siê coraz wiêkszy. Zbli¿aÅ‚ siê, a jego kadÅ‚ub
poÅ‚yskiwaÅ‚, odbijaj¹c blask roz¿arzonych gazów. Maleñki statek
otworzyÅ‚ ogieñ ze Smiesznie nieskutecznych laserów do prototypu
Gwiazdy Rmierci.
 A to co?  zapytaÅ‚ Tol Sivron, nie wierz¹c wÅ‚asnym oczom. 
Poka¿cie mi go dokÅ‚adniej.
Golanda powiêkszyÅ‚a obraz na ekranie i jêknêÅ‚a. Jej znieksztaÅ‚-
cona twarz sprawiaÅ‚a wra¿enie gotowej do rozÅ‚upania planety na
kawałki.
 Wydaje mi siê, ¿e to jeden z naszych wynalazków, panie dyrek-
torze  rzekła.  Zapewne sam pan go rozpoznaje.
283
Tol Sivron spojrzaÅ‚ na maÅ‚y statek, przypominaj¹cy okruch krysz-
taÅ‚u, i poczuÅ‚ dziwne Swierzbienie w gÅ‚owoogonach. OczywiScie, ¿e
go pamiêtaÅ‚. Nie tylko roboczy model, który kiedyS ogl¹daÅ‚, ale tak-
¿e raporty z postêpów badañ. PrzypominaÅ‚ sobie równie¿ wyniki
komputerowych symulacji, które w czasie wielu lat pracy nad wy-
nalazkiem przedstawiała mu jego konstruktorka, Qwi Xux.
 Pogromca SÅ‚oñc  odezwaÅ‚ siê zdumiony.  Ale przecie¿ to jest
nasza broñ!
Toroidalna antena generatora rezonansowych torped, umieszczo-
na na dÅ‚ugim, cienkim wsporniku w dolnej czêSci kadÅ‚uba, zaczyna-
Å‚a pulsowaæ plazmowym ogniem.
 Chcê mieæ Å‚¹cznoSæ z tym statkiem  oSwiadczyÅ‚ Tol Sivron. 
Chcê rozmawiaæ z pilotem, kimkolwiek jest. Halo, halo? PrzywÅ‚asz-
czyÅ‚eS sobie coS, co stanowi wÅ‚asnoSæ Laboratorium OtchÅ‚ani. ¯¹-
dam, ¿ebyS natychmiast przekazaÅ‚ to w rêce upowa¿nionych funk-
cjonariuszy Imperium.
Skrzy¿owaÅ‚ rêce na piersi i czekaÅ‚ na odpowiedx.
Pilot Pogromcy SÅ‚oñc w odpowiedzi wystrzeliÅ‚ jedn¹ z rezonan-
sowych torped ku Gwiexdzie Rmierci.
Kyp czuÅ‚ falê uniesienia, kiedy, ignoruj¹c pompatyczne ¿¹danie admi-
nistratora nie istniej¹cego Laboratorium OtchÅ‚ani, uruchamiaÅ‚ dxwigniê
spustow¹ superbroni. Przygl¹daÅ‚ siê, jak niesamowita energia rezonanso-
wej torpedy ka¿e jej oderwaæ siê od spodu kadÅ‚uba i zagÅ‚êbiæ w labirynt
nadbudówek i wsporników w samym sercu prototypu Gwiazdy Rmierci.
Rezonansowy pocisk zamieniaÅ‚ w parê elementy konstrukcji, ja-
kie napotykaÅ‚ na drodze. W koñcu uderzyÅ‚ w główny wspornik szkie-
letu i przeksztaÅ‚ciÅ‚ go w chmurê roz¿arzonego metalu.
Energia, wyzwolona przez torpedê, zapocz¹tkowaÅ‚a niewielk¹
reakcjê Å‚añcuchow¹. Rozszczepiane j¹dra atomów przekazywaÅ‚y
energiê s¹siednim, tak ¿e zasiêg zniszczeñ stawaÅ‚ siê coraz wiêkszy.
Kolejne dxwigary zamieniaÅ‚y siê w parê, a w szkielecie konstrukcji
pojawiÅ‚a siê wyrwa, która z ka¿d¹ chwil¹ siê powiêkszaÅ‚a.
Uniesienie Kypa jednak szybko minêÅ‚o, kiedy reakcja Å‚añcucho-
wa zaczêÅ‚a przebiegaæ coraz wolniej, a w koñcu zupeÅ‚nie ustaÅ‚a. Kon-
strukcja prototypu Gwiazdy Rmierci miaÅ‚a zbyt maÅ‚¹ masê, ¿eby re-
akcja mogÅ‚a sama siê podtrzymywaæ.
Kyp unicestwiÅ‚ caÅ‚kiem spor¹ czêSæ konstrukcji noSnej bojowej sta-
cji, ale zasiêg zniszczeñ ograniczyÅ‚ siê do jednego sektora. Za maÅ‚o.
284
Ponownie przesÅ‚aÅ‚ energiê do transmitera rezonansowych torped
i przygotowaÅ‚ siê do kolejnego strzaÅ‚u. Gdyby to okazaÅ‚o siê ko- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl