[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mario milczał przez dłuższy czas, co jeszcze bardziej potęgowało zakłopotanie gościa. Miała
wrażenie, jakby siedziała na ławie oskarżonych za nieznany jej, lecz trudny do odpokutowania
i popełniony wbrew niej samej grzech.
Nieoczekiwanie Mario zapytał: - Dlaczego wyszła pani za mąż?
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Czuła się tak, jak w trakcie gry w ciuciubabkę, tak jakby ktoś
zakręcił nią tak silnie, że straciła orientację. Siedziała, jakby z zawiązanymi oczyma i
wyciągniętymi przezornie rękami, nie śmiejąc wykonać żadnego ruchu. Nie chciała przyznać
przed Mario, że wyszła za mąż z miłości do Jeana - a właściwie - dla przyjemności kochania
się z nim. I raptem przyszła jej do głowy pewna myśl, wiedziała już, jak wykręcić się z tej
sytuacji, nie powodując zgrzytu.
- Jestem lesbijką - oświadczyła. Mario zamrugał oczyma.
- Zwietnie - powiedział z uznaniem. Po chwili dodał nieufnie. - Ale czy jest pani lesbijką nadal,
czy też była nią pani tylko w dzieciństwie?
- Jestem nią nadal.
I w tej samej chwili ogarnęło ją zwątpienie. Czy powiedziała teraz prawdę? Czy będzie w
stanie objąć kiedykolwiek w przyszłości ciało innej kobiety? Wraz z Bee utraciła wszystko...
- Czy pani mąż wie o tych skłonnościach?
102
- Oczywiście. Nie tylko on. Zresztą nie robię z tego żadnej tajemnicy. Jestem dumna z tego, że
kocham piękne dziewczęta i że one kochają mnie.
Odczuwała teraz potrzebę prowokowania słowami; ale uświadomiła sobie, że w ten sposób
jedynie sprawia ból samej sobie.
Mario wstał i długimi krokami zaczął przemierzać pokój tam i z powrotem. Sprawiał wrażenie
oczarowanego tym, co usłyszał. Wreszcie podszedł do Emmanuelle, wziął ją za rękę,
zaprowadził na sofę i ukląkł u jej stóp. Ku jej zdumieniu ucałował delikatnie jej kolana, po czym
objął ramionami jej nogi.
- Kobiety całe są piękne - powiedział z żarem, któremu głębia głosu dodała coś
wzruszającego. - Tylko kobiety potrafią kochać.
Zostań z nami, Bilitis! Zostań! A. jeśli masz płomienną duszę, ujrzysz jak w zwierciadle swoje
piękno w ciałach twych kochanek.
Z ironią zabarwioną melancholią Emmanuelle pomyślała w tej chwili, że rzeczywiście nie ma
szczęścia; zakochała się w kobiecie, która nie była w wystarczającym stopniu lesbijką, oraz w
mężczyznie, w którym skłonności homoseksualne tkwiły w nadmiarze!
Tymczasem Mario odzyskał swą dawną nonszalancję i powrócił do przesłuchania.
- Czy kochała się już pani z wieloma kobietami?
- Oczywiście! - I ponieważ nie chciała, aby wspomnienia o Bee zepsuły ten piękny wieczór,
zapewniła. - Zmieniam chętnie i często. - Znajduje pani tak dużo partnerek?
- Wystarczy, że się im zaproponuje. - A są takie, które odmawiają?
- Rzadko! - odparła chełpliwie Emmanuelle, mając już zarazem dość własnych przechwałek
(Zatęskniła nagle za swą dawną otwartością i szczerością) - Naturalnie - poprawiła się, z
pogodnym uśmiechem na twarzy - są dziewczęta, które nie dają się zdobyć. Ale to już ich
strata!
- I ja tak myślę - odparł Mario. - A pani? Czy łatwo pozwala się pani zdobyć?
- 0 tak! Lubię, kiedy wszystko odbywa się zgodnie z naturalnym biegiem rzeczy! -
Uśmiechnęła się, czyniąc to wyznanie, i dodała: - Ale tylko wtedy, gdy moje adoratorki są
piękne. Nie znoszę dziewcząt, które nie są naprawdę ładne.
- Znakomicie - pochwalił ją ponownie Mario.
Znowu powrócił do tematu, który najwidoczniej fascynował go najbardziej.
- Powiedziała pani, że mąż wie, iż miewa pani kochanki! Ale czy również aprobuje to?
- Nawet mnie do tego zachęca. Nigdy nie miałam tyle kochanek, co po ślubie.
- A nie boi się, że te romanse was rozdzielą?
- Skądże znowu! To przecież zupełnie coś innego - kochać się z kobietą i z mężczyzną. Jedno
nie zastąpi drugiego, potrzebne jest i to i tamto. Być tylko lesbijką, to tak samo godne
pożałowania, jak nie być nią wcale.
Tym razem postanowiła obstawać przy swoim zdaniu. Jej pewność siebie zdawała się
imponować nawet Mario.
- Mogę chyba przyjąć, że pani mąż również rozkoszuje się wdziękami pani kochanek? -
zapytał ostrożnie.
Emmanuelle uśmiechnęła się drwiąco.
- Przede wszystkim to one nie marzą o niczym innym.
- A pani? Nie jest pani zazdrosna? - To byłoby śmieszne!
103
- Ma pani rację: dzieląc się swoimi kochankami, potęguje pani rozkosz i swoją i ich.
Skinął głową i siedział tak przez chwilę w bezruchu, jakby pochłaniał wzrokiem upojne sceny,
wyczarowane mocą wyobrazni. Również Emmanuelle ujrzała teraz przed sobą nagie ciała
kochanek, tak nagie, tak słodkie, tak piękne! Nie była nawet pewna, czy docierają do niej
wszystkie słowa Maria. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl