[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tego. Matka była
śmiercią, ojciec szatanem, a ja musiałem stać się Bogiem albo od razu
zginąć.
Tadeuszu, jestem oszołomiona. Na początku szłam w szatana i śmierć.
Uciekałam z domu,
okaleczałam się, podpalałam, by ogień piekielny płonął cały czas,
wzniecałam pożary  na
szczęście nikogo nie skrzywdziłam, a także nie zamknęli mnie w domu
poprawczym czy wiezieniu.
Dałam się katować milicji.
I moment przełomowy  gwałt, dwa lata pózniej. Walczyłam ze złem i już
zaczęta we mnie
przeważać boskość. W Garwolinie mocniej się zdezintegrowałam, powrócił
motyw szatana,
lecz ponownie wyszłam z tej walki zwycięsko. Radziłam sobie z szatanem,
lecz ze śmiercią
było trudniej. Nabierałam mocy, stale atakowała mnie boskość, przecież
Bóg jest nieśmiertelny.
A może miałam stąd odejść jako Syn Boży? Jak Chrystus?
Ojej, aż strach to dalej analizować, ale trzeba przez to przejść, nie ma
innej drogi.
A więc byłam boska, a kiedy diabeł w Wenecji śmiał się, upadłam. Czy
wtedy stałam się
kobietą? Wiem, że na koniec było nas dwie i dokonałam aborcji na żeńskim
pierwiastku. Nie
było już Boga, została śmierć. Diabeł w Wenecji powiedział mi, że
opętanie jest całkowite,
wyśmiewał mnie  boską, upadłą kobietę?
Jeszcze tego nie pamiętam. Nie bałam się diabła, chciałam, by sobie
poszedł.
Naśmiewał się z mego seksu  lęku przed orgazmem, lęku przed byciem
kobietą, lęku przed
dotykiem mężczyzny. Boskość się skończyła, byłam kobietą w panicznym lęku
przed cieniem.
W 10 dni pózniej spotkałam się z moim cieniem  kobietą i z projekcją
gwałciciela. Miałam
dopełnić grzeszności, skalać miejsce święte i być potępioną na zawsze.
Teraz czekała mnie już tylko śmierć, znalazłam sposobność, dokonałam
aborcji siebie na ginekologii. Kiedy wybudzono mnie w końcu po narkozie i
stwierdziłam że żyję, zrobiłam resztę sama.  Matka mnie uśmierciła. Czy
ponownie stałam się boska i przecięłam tę nić?
Nie było już ani szatana, ani matki  śmierci, musiałam odejść.
W klinice po samobójstwie zjadały mnie pająki od wewnątrz. Co to było?
Powoli regenerowałam ciało, powróciłam do domu. Zaczęłam być chorym
dzieckiem, psychoza trwała. Zaczęłam się bronić. Najpierw dopieprzyłam
ojcu  Tobie. Zaczęłam się w końcu bronić!!! Atakowałam, nie wycofywałam
się. Nadal halucynowałam, ale to było jakieś inne.
Znowu osaczyła mnie śmierć  planowałam spalenie dzienników. Porównywałam
siebie do
martwego płodu. Zastanawiałam się, czy mogę odwrócić proces, tylko nie
wiedziałam jak.
Kojarzyłam, że mam darowane życie nie przez siebie, odwiedził mnie Bóg.
Miałam w końcu
poczucie czasu. Pojawił się lęk, niewyobrażalny. Chciałam być sobą. We
śnie stale powracał
14 rok życia. Zaczęło się pojawiać niejasne poczucie choroby. Zaczęłam
kojarzyć, że po
prostu jestem człowiekiem.
I od 1 lutego rozpoczęłam pracę nad sobą.
Przed telefonem do Ciebie 14 lutego śniłam obóz zagłady i rano zapytałam
siebie, co to oznacza. I uratował mnie ten telefon. Już nawet nie chcę
myśleć, co by się
stało, gdybym nie zadzwoniła do Ciebie lub Ciebie akurat nie było.
22 lutego
Tadeuszu, trzynasty rok życia. Przestałam bać się ciemności, bo byłam
skazana na śmierć i
potępiona. Poruszałam się w piekle jako dusza potępiona!!! W mocy
szatana!!!
Co mnie wtedy chroniło, że tak po prostu nie zginęłam w psychozie?
To prawda, co pisze Kępiński, że psychotycy mają bardzo dużą odporność na
choroby i
urazy, których by nie zniósł zwykły człowiek. Bo to jest nie do
uniesienia.
Sama dokonałam na sobie gwałtu za ojca szatana. Mój Boże, teraz byłam już
w pełni potępiona.
Ojciec Boski, Ty, Tadeuszu, potępiłeś mnie. Anka w szpitalu powiedziała
mi, że jesteś na
mnie wściekły.
Szukałam Boga  ojca, by mnie wyzwolił spod władzy szatana, bym mocniej
weszła w boskość  i tak się stało na obozie.
Do Ciebie zawsze pisałam w chorobie, kiedy zawodziło mnie ciało. I Twoje
wiersze skierowane do mnie i medytacja o samotności. To wszystko układa
się w całość, niepojęte. Nie znam się na religii, lecz jest coś takiego
jak  serce Chrystusa . I mój opór w tej sprawie  syn boży zesłany na
ziemię, kuszony przez szatana. Ojej!!!
Padaczka stanowiła również element opętania, miałam nad nią całkowitą
kontrolę. Była
mi potrzebna po to, by ojciec ziemski  profesor, mną się interesował.
I stałeś się ziemskim ojcem, któremu teraz dopieprzyłam. Ja stałam się
kobietą.
Nie miałam Cię pokonać w czasie wartościowania, lecz miałam Cię
przekonać, że jestem
synem bożym, swego Boga  ojca.
A więc ja, syn  boży, miałam Matkę Boską, która czuwała, szatana 
kusiciela i śmierć,
która miała stać się spełnieniem, miałam powrócić do Boga  ojca.
Wniebowstąpienie.
Dlatego nie znosiłam Bożego Narodzenia, wolałam Wielkanoc.
Ale numer, Tadeuszu, ja rzeczywiście cierpiałam za miliony. Kiedy
czytałam Kępińskiego,
nie potrafiłam sobie tego wyobrazić jak jest to możliwe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl