[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy wyprodukowali już nową partię piwa. Może Lars mógłby załatwić jej parę butelek?
Podróż przebiegała w milczeniu. Ampris siedział jak na rozżarzonych węglach, Lars
również nie odzywał się ani słowem. Napięcie udzieliło się Killashandrze, aż zaczęła zastawiać się,
czy postępuje słusznie w związku z Larsem. Jednak gdyby nie odwróciła od niego podejrzeń,
wisiałaby nad nim grozba zamknięcia w centrum poprawczym Czyżby błędnie założyła, że tak
samo jak jej zależy mu na kontynuowaniu ich znajomości? Olav przyozdobił ich plecionymi ręcznie
girlandami. Ten akt musiał mieć jakieś znaczenie. Najlepiej będzie, jeśli rozmówi się z Larsem tak
szybko, jak to możliwe.
Po stosunkowo długim czasie zajechali przed imponujące wejście do konserwatorium.
- Ze względów bezpieczeństwa postanowiłem nie organizować tłumnego powitania,
członkini Cechu. - Starszy Ampris wysiadł z pojazdu i obrócił się, by pomóc Killashandrze.
- Nie boję się ponownego ataku, Starszy Amprisie - powiedziała śpiewaczka, przyjmując
jego suchą dłoń i uśmiechając się niewinnie - ponieważ jest przy mnie kapitan Dahl. A poza tym, po
wspaniałym przyjęciu, jakie zgotowano mi na Wyspie Anioła, zaczynam myśleć, że atak na mnie, a
także porwanie, specjalnie zorganizowano tak, by wyglądały na dzieło wyspiarzy. Nie wyobrażam
sobie żadnego mieszkańca wysp, który miałby zazdrościć czegokolwiek ludziom z kontynentu.
Lars wysiadł już z pojazdu, ale jego twarz była zupełnie nieprzenikniona. Ampris z kolei
napiął się cały, próbując nie wybuchnąć.
- Być może dla wygody wolałabyś, członkini Cechu zjeść kolację w swoim apartamencie?
- Bardzo jesteś troskliwy. Starszy Amprisie. Rzeczywiście, naprawianie kryształowego
napędu to wyczerpująca praca. Tyle drobiazgów wymagających bezbłędnej koordynacji mięśni i
pełnej koncentracji. - Westchnęła ciężko odwracając się lekko, by posłać Mirbethan i reszcie
przepraszający uśmiech. - Chcę wypocząć, by jutro móc zająć się organami. Och, Thyrol. Teraz
kiedy mam ze sobą kapitana Dahla, nie będę potrzebowała innych pomocników.
Wzięła Larsa pod ramię i wspięła się po niskich schodach do głównego wejścia. Czuła, że
drży, ale nie wiedziała, któremu z kilku powodów to przypisać. Musiałaby spojrzeć na jego twarz, a
tego nie śmiała czynić.
- Czy znasz drogę do mojej kwatery, kapitanie Dahl?
- Ja poprowadzę - odparła Mirbethan, wysuwając się na przód pochodu.
Nigdy nie byłem w tej części konserwatorium, śpiewaczko kryształu - rzekł Lars, kiedy
weszli do wspaniałego hallu.
- A więc byłeś w konserwatorium?
- Tak, członkini Cechu, studiowałem tu przez trzy lata.
- Cóż, kapitanie, masz niezwykłe zdolności. Czy jesteś w takim razie śpiewakiem?
- W konserwatorium nie uczy się śpiewu; tylko gry na organach.
- Doprawdy, sądziłabym, że główne centrum muzyczne planety będzie kształciło we
wszystkich kierunkach. Jakie to dziwne!
- Naprawdę tak uważasz, członkini Cechu?
- W innych rejonach Federacji Planet Rozumnych sztuka śpiewu jest ceniona najwyżej i za
taką uważa ją każdy Stellar.
- Ofteria kładzie większy nacisk na ten najbardziej skomplikowany z instrumentów. - Lars
mówił tonem lekkiej przygany. - Organy sensoryczne łączą bodzce dzwiękowe, zapachowe i
dotykowe, by stworzyć dla uczestnika całkowicie realne wrażenie przebywania w alternatywnej
rzeczywistości.
- Czy organów używa się tylko na Ofterii? Nie spotkałam ich nigdzie indziej podczas moich
wielu podróży.
- Są właściwe tylko tej planecie.
- Która bez wątpienia potrafi zapewnić gościowi wiele niezwykłych wrażeń.
Krok Mirbethan i jej sztywno wyprostowane plecy świadczyły o tym, że ta rozmowa ją
szokowała.
- Dlaczegóż zatem, kapitanie Dahl, jeśli studiowałeś grę na organach, pływasz teraz jachtem
między wyspami?
- Ponieważ, członkini Cechu, moja kompozycja została hmm... odrzucona przez Mistrzów,
którzy o tym decydują. Wróciłem więc do mojej poprzedniej profesji.
- Z czego w egoistyczny sposób bardzo się cieszę, kapitanie... bo w przeciwnym razie kto by
mnie wyratował? - Killashandra westchnęła głęboko, kiedy skręcili z korytarza do sali, którą
rozpoznała. - Mirbethan?
Kobieta obróciła się na pięcie. Oddychała szybko, ale jej twarz była spokojna.
- Czy orientujesz się może, to znaczy, wiem, że nie było mnie przez dłuższy czas, ale mam
nadzieję, że te trunki...
- Apartament został zaopatrzony we wszystkie wybrane przez ciebie napoje.
- I wyłączono dzwonki?
Mirbethan skinęła głową.
- A selektor żywieniowy zaprogramowano tak, by dostarczał mi odpowiednio duże porcje
jedzenia bez konieczności uzyskiwania dodatkowego zezwolenia?
- Oczywiście.
- Dziękuję. Czuję się bowiem wściekle głodna. Morskie powietrze, rozumiesz.
Z uśmiechem prześlizgnęła się obok skrzydła drzwi, które przytrzymał Lars.
Do czasu, kiedy zdążył je zamknąć, odkryła cztery urządzenia podsłuchowe w suficie
głównego salonu.
- Jestem zmęczona, kapitanie.
- Z pełnym szacunkiem, członkini Cechu, nie jadłaś zbyt wiele podczas obiadu, być może
lekka kolacja...
- Jadłospis selektora żywieniowego jest przystosowany do gustów studenckich... chyba że,
kierując się doświadczeniem, mógłbyś mi coś polecić.
- Zrobię to z przyjemnością, członkini Cechu. - Lars odnalazł kilka następnych mikrofonów,
kiedy przeszli z salonu do sypialni. Potem zajrzał do łazienki i uśmiechnął się szeroko. - Czy mogę
przygotować kąpiel?
- Doskonały pomysł - odparła, wchodząc do jedynego pomieszczenia, gdzie podsłuch na nic
by się nie zdał.
Lars puścił wodę, odkręcając kurki do samego końca. Sięgnął między fałdy swej tuniki i
wydobył niepozornie wyglądającą metalową kulkę.
- Ojciec nazywa to przeszkadzaczem. Zakłóca obraz i dzwięk, i możemy robić, co chcemy,
kiedy zacznie działać. A po naszym wyjściu - wyszczerzył zęby, udając, że chowa urządzenie do
kieszeni - ich technicy dostaną szału.
- Czy nie spostrzegą, że mają kłopoty z odbiorem tylko wtedy, gdy my tu jesteśmy?
- Proponuję, żebyś jutro poskarżyła się na podsłuch w sypialni. Czy poradzimy sobie z tylko
jednym wolnym pomieszczeniem?
Zaczął ją rozbierać, cały napięty z oczekiwania.
- Z dwoma - poprawiła go Killashandra z niewinną miną, kiedy kolorowa, elegancka suknia,
którą wybrała dla mej Teradia, opadła na ziemię niczym tęczowy obłok.
Została oczywiście zmoczona wodą, która wylała się, kiedy Lars wrzucił Killashandrę do
wanny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]