[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ricardo i Carlos na jego ostre polecenie zajęli pozycje przy oknach.
-
Zabiją nas, prawda? - wyszeptała Chrissie.
-
Nie wiem - odparła drżącym głosem Bella.
-
Czy to będzie bolało?
-
Nie sądzę.
Ricardo znowu próbował się sprzeciwić. Zamknij się ! - uciął Eduardo. - Ja to zrobię.
Cała wina spocznie na mnie.
Zapadła dłuższa cisza.
Nie, modliła się w duchu Bella. Błagam, Boże, nie dopuść do tego ! Nagle ujrzała w myślach uśmiechniętego Lazla,
jak biegnie do niej z wyciągniętymi ramionami. Potem jego obraz zlał się z wizerunkiem ojca, który z filuternym
błyskiem w oczach, śmiejąc się głośno, bierze ją na ręce i podrzuca do góry. Potem przypomniała sobie pierwsze
przedstawienie „Otella” i oklaski rozentuzjazmowanej publiczności oraz ogłuszający aplauz widowni, kiedy pojawiła się
na scenie w dniu, kiedy wypuszczono ją z więzienia po aferze z kradzieżą diamentu. Nagle głośne brawa przekształciły
się w serię z karabinu maszynowego, a w następnej chwili usłyszała cichy jęk i odgłos upadającego na podłogę ciała.
-
Chrissie ! - krzyknęła. - Zabiliście ją ! Mordercy !
Napięła mięśnie, czekając na kolejną serię pocisków, ale nic takiego nie nastąpiło. Ktoś zdjął jej przepaskę z oczu.
Spojrzała w popłochu na Chrissie leżącą u jej stóp. Spodziewała się, że ujrzy jej ciało poszarpane kulami i broczące
krwią, ale, uradowana, zobaczyła Chrissie całą. Oddychała.
Bała się odwrócić głowę, ujrzawszy na podłodze strużkę krwi rozlewającą się w kierunku jej stóp. Powoli dotarło do
jej świadomości, że to Eduardo leży martwy, podziurawiony pociskami.
I teraz po raz pierwszy usłyszała głos Pabla, który wzywał Carlosa i Ricarda, by wyrzucili broń i poddali się.
Ricardo ostrożnie podszedł do okna, kucnął i otworzył je, po czym wyrzucił na zewnątrz dwa pistolety maszynowe.
Odezwały się pojedyncze strzały od strony policji, ale niemal natychmiast umilkły. Ricardo pozbierał resztę broni i
Bella / Jilly Cooper / 71
zrobił z nią to samo co z pistoletami.
Bella pochyliła się nad Chrissie, która wciąż leżała twarzą do podłogi, podczas gdy Carlos zdejmował jej więzy.
-
Co się stało? - spytała słabym głosem.
- Zemdlałaś - powiedziała Bella. - Pablo zastrzelił Eduarda. Właśnie zamierzają się oddać w ręce policji.
W przekrwionych oczach Chrissie pojawił się promyk nadziei.
Ale Pablo wciąż trzymał w ręku swój pistolet maszynowy. Popchnął Bellę lufą w kierunku schodów i ruchem głowy
wskazał drzwi.
- Wychodźcie - powiedział.
Bella podtrzymywała Chrissie na schodach, tak bardzo była osłabiona. Musiała stracić dobre kilka kilogramów. Pablo
ruszył za nimi, wciąż ściskając w ręku broń.
Bella odwróciła się do niego.
- To jakaś sztuczka - powiedziała. - Strzelisz nam w plecy.
Potrząsnął głową.
- Dlaczego zabiłeś Eduarda?
- Żeby nie dopuścić, by zabił ciebie - odparł Pablo. - On po prostu nie miał innego wyjścia. Nie mógł poddać się
tak jak my. Dla niego to była sprawa honoru. Był młodszym bratem Juana.
Otworzył drzwi i wyrzucił broń na trawnik.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]