[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niezłe ziółko.
- Proszę mnie puścić, sir. W przeciwnym razie będę zmuszona zrobić scenę. Myślę, że to będzie
bardzo ambarasujące dla nas obojga i nieprzyjemne dla Bridget.
Oczy Lindisfarne'a zwęziły się z gniewu.
- Znajdą się inne miejsca i inne okazje - syknął. -Spróbuj tylko podjudzać Bridget przeciwko
mnie, a pożałujesz, że się urodziłaś - zagroził.
Gdy tylko ją puścił, odwróciła się i odeszła do sąsiedniego pomieszczenia, a potem do pijalni.
Udawała, że jest spokojna, ale była wściekła. Hrabia po raz pierwszy tak jawnie dał wyraz
wrogości. Wydawało się jej, że niezbyt udolnie wybrnęła z sytuacji. Na przyszłość musi bardziej
uważać, żeby trzymać się od niego z daleka i nie dać się zastraszyć.
- Co za obrzydlistwo! Zdecydowanie wolałabym szklaneczkę dobrej madery, Lytham. - Te
słowa, którym towarzyszył śmiech, zwróciły uwagę Emmy na osobliwie wyglądającą damę po
drugiej stronie sali. Była w podeszłym wieku, ale jej włosy, które nosiła spiętrzone w burzę
loczków pod zawadiackim kapeluszem bardziej stosownym dla kobiety o połowę młodszej,
płonęły jaskrawą czerwienią. - Fuj! To świństwo zabije każdego, kto będzie na tyle głupi, żeby
to regularnie pić, a co do kąpieli...
Wzrok Emmy przesunął się na dżentelmena stojącego obok. Był wysoki, szeroki w ramionach i
dobrze ubrany, choć z większą nonszalancją niż wielu obecnych mężczyzn. Zobaczyła, że ją
zauważył; uśmiechnął się i wskazał ruchem głowy w jej kierunku, dotykając ramienia to-
warzyszki. Spojrzała na Emmę, podniosła rękę i przywołała ją władczo. Emma, która
zastanawiała się właśnie, czy powinna podejść, mogła to teraz zrobić bez obawy, że będzie
przeszkadzać.
Zdała sobie sprawę, że starsza pani przygląda się jej badawczo, i zarumieniła się, instynktownie
składając lekki ukłon.
- Co za miłe spotkanie, panno Sommerton - powitał ją Lytham. - Miałem nadzieję, że panią
wypatrzę. Proszę powiedzieć pani Flynn, że wkrótce ją odwiedzę.
- Dzień dobry, milordzie. - Emma uśmiechnęła się do starszej pani. - %7łyczy sobie pani ze mną
mówić, milady?
- Zna pani mojego bratanka, prawda? Powiedział mi, że nazywa się pani Emma Sommerton i jest
przyzwoitą młodą kobietą. Czy tak rzeczywiście jest?
Emma była nieco zaskoczona taką bezpośredniością, ale uznała to za zabawne.
- Cóż, w miarę możliwości staram się zachowywać przyzwoicie.
- Nie boi się pani powiedzieć, co myśli, mam nadzieję? Nie mogę znieść tych dzisiejszych
młodych kobiet, które mają zasznurowane usta. W moich czasach było inaczej.
- Na pewno, milady. To widać.
Lady Agata Lynston wlepiła w nią wzrok, a potem wybuchnęła śmiechem, który ściągnął na nich
zaciekawione spojrzenia.
- Podoba mi się ta dziewczyna, Lytham. Ma ikrę... tak, sądzę, że się polubimy. - Wbiła
przenikliwy wzrok w Emmę. - Podaj mi ramię, moja droga. Przejdziemy się trochę. Chcę
zobaczyć, co oni tam robią w tym basenie. Trochę nieprzyzwoita rozrywka, ale sama się jej
oddawałam, kiedy byłam młodsza... i miałam figurę, którą mogłam się pochwalić. A ty nie masz
ochoty zakosztować tej przyjemności, panienko?
- Nie, chociaż moja chlebodawczyni, pani Flynn, właśnie się kąpie. Przyszłam tu, żeby
dotrzymać jej towarzystwa.
- Znudziłaś się nieco, tak? I postanowiłaś zobaczyć, co robią dżentelmeni w pijalni. Młode
kobiety, takie jak ty, muszą myśleć o mężu. Posłuchaj mojej rady i znajdz sobie porządnego
mężczyznę z poczuciem humoru i mnóstwem pieniędzy. Ja nigdy nie wyszłam za mąż.
Odziedziczyłam majątek po dziadku i nie widziałam powodu, by całe życie być na czyjeś
zawołanie. Poza tym książę z bajki nigdy się nie zjawił.
- Nie sądzę, abym i ja kiedykolwiek wyszła za mąż - odparła Emma - chociaż nie jestem w takiej
szczęśliwej sytuacji jak pani i będę musiała całe życie pracować.
- Och, przypuszczam, że znajdziesz męża. - Lady Agata oszacowała ją wzrokiem. - Nie wszyscy
mężczyzni to głupcy, moja droga, a niektórzy z nich nawet nie patrzą na posag. Co prawda,
niewielu jest takich, których mogłabym ci polecić, ale jeśli będziesz rozsądna, na pewno sobie
poradzisz.
- Może - zgodziła się Emma, nie chcąc się spierać.
- O, na przykład ten tam... ten, co patrzy na nas tak dziwnie. - Emma zorientowała się, że starsza
pani mówi o Lindisfarnie. - Nie radziłabym wiązać się z kimś takim. To drań jakich mało.
Znałam jego ojca. Jaki ojciec, taki syn. - Zerknęła na Emmę spod oka. - Czemu tak się w ciebie
wpatruje?
- To przyjaciel pani Flynn. Obserwuje mnie, bo mnie nie lubi, a i ja nie darzę go sympatią.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]