[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie planujecie wymknąć się na spotkanie z ukochanym.
Co za arogant! stwierdziła w myślach. Czyżby sobie wyobrażał, że takie żarty
są zabawne?
Babette nie miała ochoty się kłócić, ale zapragnęła zetrzeć z jego twarzy ten
tryumfujący uśmieszek. Jednak ostrożność kazała jej powściągnąć język.
Lubicie, panie, żartować sobie ze mnie powiedziała spokojnie. Nie mam
ukochanego. A to, czy zamierzam odwiedzić kogoś z moich przyjaciół, nie jest
waszą sprawą&
Podczas wojny wszystko jest sprawą ostrożnego dowódcy odrzekł, patrząc na
nią z powagą.
Wybaczcie, panie. Mam pracę do wykonania.
Przez chwilę myślała, że kapitan nie pozwoli jej odejść, i serce jej przyspieszyło
ze strachu. Po chwili ustąpił jej z drogi.
Nie będę was zatrzymywał oznajmił. Ale pamiętajcie, pani, o moim
ostrzeżeniu.
Babette odetchnęła. Muszę być ostrożna, pomyślała. Jednak z drugiej strony nie
wolno mi dać się zastraszyć. John czeka na żywność i lekarstwo dla Drew, a ja nie
mogę go zawieść. Milcząc, skinęła kapitanowi głową i wyszła z kuchni.
Kolacja tego wieczoru zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Wreszcie jednak
Babette skończyła jeść i wstała, zamierzając posprzątać ze stołu, ale wuj dał jej
znak, żeby usiadła, i polecił, żeby sprzątaniem zajęły się służące.
Zostań z nami w bawialni, siostrzenico powiedział, gdy jego żona wraz ze
sługami wyszła z pokoju. Twoja ciotka przypomniała mi, że jesteś damą i że nie
przystoi, byś zajmowała się tym, co należy do służby. Usiądz i słuchaj, bo być może
usłyszysz coś ciekawego.
Babette spojrzała tęsknie na drzwi, nie mogła jednak przeciwstawić się wujowi.
Nie wypadało jej po raz drugi wymówić się bólem głowy. Była zmuszona usiąść
i przysłuchiwać się, jak dwaj mężczyzni rozmawiają o wojnie, jak się zastanawiają
nad impasem, który nastąpił po walnej bitwie i trwał od kilku miesięcy.
%7ładna ze stron nie była tak naprawdę na wojnę przygotowana powiedział
kapitan Colby. Rozsierdzeni ludzie odstawili pługi i chwycili za broń, ale większość
nie miała pojęcia, jak się walczy. Tym, co nam jest teraz najbardziej potrzebne, są
wyszkoleni żołnierze. Jedynym z naszych dowódców, który wie, jak ich wyszkolić
i przygotować do walki, jest w tej chwili Oliver Cromwell. Oddział, którym dowodzi,
jest najlepiej wyposażony i najbardziej zdyscyplinowany.
Jednak czy nie lepiej byłoby zawrzeć pokój? wyraził wątpliwość sir Matthew.
Cromwell dąży do zwycięstwa i chce je osiągnąć, jednak w tej wojnie walczy brat
przeciwko bratu i kuzyn przeciwko kuzynowi. Moim zdaniem byłoby naprawdę
lepiej, gdyby dało się usiąść z królem do negocjacyjnego stołu.
Być może zgodził się kapitan, ale zaraz, marszcząc brwi, dodał: Prawda jest
jednak taka, że po obu stronach jest wciąż zbyt wielu ludzi zapalczywych
i nieskłonnych do zgody. Powiadają, że książę Rupert, pusząc się jak paw, powtarza,
że trzeba nauczyć motłoch szacunku do szlachty. Takie poglądy nie wróżą rychłego
pokoju.
A czy król nie daje posłuchu tym, co kierują się rozsądkiem?
Dlaczego miałby to robić, skoro sądzi, że racja jest po jego stronie? odrzekł
kapitan. Gdyby był mniej uparty i bardziej skłonny słuchać tych, którzy
przemawiają w imieniu ludu, nie bylibyśmy teraz w obecnej sytuacji.
Babette siedziała, nie wiedząc, gdzie podziać oczy. %7łałowała, że nie ma robótki
albo tomiku wierszy, na którym mogłaby skupić uwagę. Cała ta rozmowa, wszystkie
krytyczne opinie wygłaszane pod adresem króla jej zdaniem pachniały zdradą.
Pragnęła zaprotestować, jednak gryzła się w język, nie dając po sobie poznać, co
myśli. Gdyby wyraziła swoje obiekcje, obraziłaby wuja. Słuchała więc w milczeniu,
lecz targał nią wewnętrzny gniew. Była pewna, że król nie jest ani w połowie tak
uparty i tak nieprzejednany, jak twierdzili ludzie pokroju kapitana Colby ego i wuja.
A poza tym zadawała sobie pytanie, dlaczego tacy ludzie roszczą sobie prawo do
tego, by dyktować królowi, co ma robić, skoro król jest władcą z namaszczenia
bożego?
O czym myślicie, pani?
Babette podniosła wzrok i zobaczyła, że kapitan Colby patrzy na nią, unosząc
brwi z lekko drwiącym uśmieszkiem.
Przypomniało mi się, panie, że obiecałam cioci przygotować owsiankę na
śniadanie powiedziała szybko. Wybaczcie mi, wuju. Wyjdę teraz na chwilę, ale
wkrótce wrócę& i przyniosę sobie robótkę, z którą będzie mi się lepiej słuchało.
To powiedziawszy, wstała i szybko wyszła, choć dostrzegła, że sir Matthew
zmarszczył brwi i zrobił ruch taki, jakby chciał ją zatrzymać w bawialni. Nigdy
dotąd nie pragnął jej towarzystwa, teraz jednak chciał najwyrazniej, żeby
wykorzystała okazję, jaką stwarzała jej obecność kapitana Colby ego w jego domu.
Tak, wuj najwyrazniej pragnął, żeby jego gość oświadczył mi się, stwierdziła. Na tę
myśl poczuła, że ogarnia ją gniew. Jak śmiał mieszać się w moje życie? Jak śmiał
myśleć o narzuceniu mi związku, nie pytając mnie o zdanie?
Gdy weszła do kuchni, ciotki tam nie było. Wyjęła płatki owsiane ze spiżarni,
namoczyła je w wielkiej glinianej misie, a potem do lnianej torby zapakowała chleb,
ser, resztkę ciasta i trochę gotowanego boczku na zimno. Dodała do tego
wszystkiego butelkę piwa i buteleczkę leczniczej mikstury, po czym wyszła szybko
z kuchni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]