[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet stare garnki, patelnie i kociołki.
 Możesz sobie wyobrazić gotowanie na czymś takim?  spytał Edward.
 Za skarby świata. Mam dostatecznie dużo trudności z nowoczesną kuchnią.
 Kobiety w tamtych czasach musiały być ekspertami w podtrzymywaniu
ognia.  Edward zerknął do pieca.  Ciekawe, w jaki sposób oceniały tempera-
turę. Przy pieczeniu chleba to podstawowa sprawa.
Przeszli przez drzwi do przyległej części domu. Edward zdziwił się widząc
w niej drugą kuchnię.
 Tej chyba używali latem  wyjaśniła Kim.  W ciepłą pogodę na pewno
za gorąco było palić w tym ogromnym piecu.
 Słusznie.
Wrócili do części głównej. Edward stanął na środku kuchni i przygryzł dolną
wargę. Kim obserwowała go. Widać było, że się nad czymś namyśla.
 Co ci chodzi po głowie?  spytała.
 Czy kiedykolwiek przyszło ci na myśl, żeby tu zamieszkać?
 No nie, raczej nie  odparła.  To by było jak mieszkanie na kempingu.
 Nie sugeruję, żebyś mieszkała w takich warunkach, jakie są tu teraz. Ale
nietrudno byłoby je zmienić.
 To znaczy żeby zaadaptować ten dom? Szkoda byłoby zatracić jego zabyt-
kowy charakter.
 Zgadzam się z tobą całkowicie. Ale to wcale nie byłoby konieczne. Mo-
głabyś urządzić nowoczesną kuchnię i łazienkę w przybudówce, która przecież
i tak jest elementem dodatkowym. Nie musiałabyś burzyć integralności głównej
części.
 Tak uważasz?  Kim rozejrzała się wokół. Dom był bez wątpienia pełen
uroku i na pewno bardzo przyjemnie byłoby go urządzać.
 Poza tym  ciągnął Edward  i tak musisz się wyprowadzić ze swoje-
go obecnego mieszkania. Szkoda żeby taki dom stał pusty. Prędzej czy pózniej
naprawdę zniszczą go wandale.
Jeszcze raz obeszli dom, przyglądając mu się pod kątem możliwości przysto-
sowania go do zamieszkania. Edward entuzjazmował się coraz bardziej, a i Kim
stopniowo zapalała się do pomysłu.
 Co za wspaniała okazja, żeby włączyć się w nurt tradycji. Ja bym się nie
wahał nawet sekundę.
47
 Muszę się z tym przespać  powiedziała w końcu Kim.  To kuszący
pomysł, ale nie mogę nic postanowić bez porozumienia z bratem. Tak czy owak,
jesteśmy współwłaścicielami.
 Jedna rzecz nie daje mi spokoju.  Edward po raz trzeci rozglądał się po
kuchni.  Gdzie oni przechowywali jedzenie?
 Przypuszczam, że w piwnicy.
 Zdawało mi się, że nie ma tu piwnicy. Kiedy chodziliśmy wokół domu, spe-
cjalnie szukałem jakiegoś wejścia, ale nic takiego nie zauważyłem. Nie widziałem
też żadnych schodów, które by prowadziły w dół.
Kim przeszła za długi stół na kozłach i odsunęła na bok grubą sizalową matę.
 Tu jest wejście  powiedziała. Schyliła się, włożyła palec w otwór w pod-
łodze i pociągnęła za klapę. W ciemność piwnicy prowadziła drabina.  Pamię-
tam to aż za dobrze. Kiedy byliśmy mali, brat straszył mnie, że zamknie mnie
w piwnicy. Ta klapa go fascynowała.
 Milutki braciszek  rzekł Edward.  Nic dziwnego, że masz klaustrofo-
bię. Każdy by się przestraszył.
Schylił się i zajrzał do piwnicy, ale widoczny był tylko jej niewielki kawałek.
 Naprawdę wcale nie zamierzał tego zrobić. Po prostu się Przekomarzał.
Przyszliśmy tu wtedy bez pozwolenia, więc ja i tak byłam dostatecznie wylęknio-
na, a wiesz, jak dzieci lubią się nawzajem straszyć.
 W samochodzie mam latarkę. Przyniosę ją.
Wróciwszy ze światłem, Edward zaczął schodzić po drabinie. Na samym dole
zadarł głowę i spytał Kim, czy nie schodzi.
 A muszę?  spytała półżartem.
Ale zeszła i stanęła obok niego.
 Ziąb, wilgoć i stęchlizna  stwierdził Edward.
 Słusznie  przytaknęła Kim.  A więc co tu jeszcze robimy?
Piwnica była nieduża. Zajmowała tylko przestrzeń pod kuchnią. Zciany wyło-
żone były płaskimi kamieniami połączonymi niewielką ilością zaprawy. Podłoga
brudna. Pod tylną ścianą stał rząd skrzyń o częściowo drewnianych, częściowo
kamiennych bokach. Edward podszedł i oświetlił wnętrza kilku z nich. Kim trzy-
mała się tuż obok niego.
 Miałaś rację  powiedział.  Tu właśnie trzymali jedzenie.
 Jak myślisz, co to było?
 Jabłka, kukurydza, pszenica, żyto i tym podobne. A może i nabiał. Połcie
boczku przechowywano wiszące, najprawdopodobniej w przybudówce.
 Ciekawe  mruknęła Kim bez entuzjazmu.  Czy już się napatrzyłeś?
Edward oparł się o jedną ze skrzyń i zdrapał nieco wżartego w nią brudu.
Roztarł go między palcami.
 Wilgotny  orzekł.  %7ładen ze mnie botanik, ale założyłbym się, że to
idealne podłoże dla Claviceps purpurea.
48
Zaintrygowana, Kim spytała, czy dałoby się tego dowieść.
 Zapewne  Edward wzruszył ramionami.  Zależy, czy udałoby się zna- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl