[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebezpiecznym uśmiechem.
Madeline zarumieniła się.
- Miałam na myśli sprawy służbowe.
- Nie.
Podszedł do jej biurka i z dużym zainteresowaniem oglądał
kryształowy przycisk do papierów.
Wciąż męczyła go zazdrość, jaką poczuł, kiedy zastał ją
rozmawiającą przez telefon. To dlatego ją pocałował. Musiał się
przekonać, że to jego pragnie. Jej gwałtowna reakcja była
odpowiedzią, na którą czekał. Nie uspokoiła go jednak.
101
polgara & anula
ous
l
a
and
c
s
- Idziesz na kolację z tym pięknisiem? - spytał najobojętniej, jak
mógł.
- Nie wiem. Może - odparła Madeline, marszcząc brwi. - Chyba
powinnam. Mam wobec niego dług wdzięczności, bo przejął część
naszych rezerwacji.
- A więc łączą was tylko interesy.
- Oczywiście, że tak.
- To dobrze, księżniczko. - Chase oderwał wzrok od przycisku i
spojrzał jej prosto w oczy. Odpowiedz Madeline przyniosła mu ulgę. -
Bo nie lubię się dzielić.
- Dzielić! - syknęła.
- Właśnie. - Wiedział, że ta odpowiedz ją zdenerwuje, ale wcale
się tym nie przejmował. Pragnął jej. Tylko dla siebie.
- Tego też nauczyłem się w dzieciństwie. Nigdy nie dzielić się z
innymi tym, co należy do mnie - wyjaśnił, z przyjemnością patrząc na
jej zarumienioną ze złości twarz i błyszczące oczy.
Zesztywniał, wyobraziwszy sobie jedwabiste wnętrze jej ud.
Wiedział, że nieprędko je pozna. W tej chwili Madeline gotowa była
go udusić, a nie kochać się z nim. Jego uśmiech jeszcze bardziej ją
rozzłościł.
- Muszę ci powiedzieć, iż wcale mnie to nie bawi, że traktujesz
mnie jak... jak cukierek - warknęła.
- Nie cukierek, lecz różę - odparł rozbawiony Chase.
- Nie podoba mi się też, że sugerujesz, że... Przerwała i
zmarszczyła brwi. - Dlaczego różę?
102
polgara & anula
ous
l
a
and
c
s
- Tak właśnie myślę o tobie. Wpadło mi to do głowy, kiedy cię
pierwszy raz zobaczyłem. Tego dnia, kiedy weszłaś do sali
konferencyjnej w czerwonym kostiumie i z umalowanymi na ten sam
kolor ustami, wydałaś mi się podobna do drogiej róży. - Chase
zaśmiał się, zawstydzony idiotycznością własnych słów. - Kurczę, ty
nawet pachniesz jak róża.
- Jak mam zareagować na coś takiego? - spytała z
rozdrażnieniem Madeline.
- Nie reaguj. - Chase odłożył przycisk i uśmiechnął się. - Jadłaś
już kolację?
- Nie. Ja...
- Znakomicie. Więc zjesz ją ze mną. Madeline uniosła brwi.
- Jak to miło, że pytasz - zauważyła z przekąsem, bo przecież
nawet nie spytał, czy ma na to ochotę.
Chase roześmiał się.
- Dobrze, księżniczko. Zrobimy, jak chcesz. Zjedz ze mną
kolację, a ja obiecuję, że poproszę cię jak należy, żebyś poszła jutro ze
mną na festiwal jazzowy.
- T y się wybierasz na festiwal?
- Czemu się tak dziwisz? Nigdy na nim nie byłem, a słyszałem,
że to coś, czego nie powinno się przegapić. Udało mi się nawet
zdobyć bilety na występ, jak mi powiedziano, jednej z twoich
ulubionych grup. - Chase wyciągnął z kieszeni bilety, pomachał jej
nimi przed nosem i zanim zdążyła je chwycić, schował z powrotem do
kieszeni.
103
polgara & anula
ous
l
a
and
c
s
- Jak ty je zdobyłeś? Wyprzedano je przecież w ciągu kilku
godzin.
- Kaszka z mleczkiem - skłamał. Kiedy Chloe James
powiedziała mu, że wystąpi ulubiona grupa Madeline, robił, co mógł,
by je zdobyć. Udało mu się - dzięki ogłoszeniu w gazecie i ogromnej
sumie pieniędzy. -Zjedz ze mną kolację, a ja zdradzę ci mój sekret.
Madeline wahała się.
Chase przyglądał jej się uważnie. Ze wzruszeniem obserwował,
jak toczy ze sobą wewnętrzną walkę. Nie była pewna, czy chce się z
nim w jakikolwiek sposób wiązać. Wierzyła w miłość i zobowiązania.
On nie. Ale jej pragnął. I ponieważ wiedział, że i ona go pragnie, nie
mógł tak po prostu odejść. Zresztą nawet tego nie chciał.
Wyciągnął rękę i muskał palcem jej policzek.
- To tylko kolacja, księżniczko. No, chyba, że uda mi się
namówić cię na...
- Ani mi się waż, McAllister. - Odepchnęła jego rękę, wyjęła z
szuflady biurka torebkę i podeszła do drzwi. Jeśli chcesz, żebym
zjadła z tobą kolację, to chodzmy. Ale ani słowa więcej o... o tym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl