[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed nim, ale nie miałem zaszczytu spotykać Michaiła przez wiele lat. - Przez
tysiąc lat. - Powiedz mi, jak się tu znalazłaś, Saro - podsunął cicho. Książę nie
był całkowicie bezpiecznym tematem. Jeśli Sara zacznie myśleć zbyt dużo o
- 34 -
tym czym był, to od razu doszłaby do właściwego wniosku, że Michaił, Książę
jego ludzi, był również z gatunku Falcona. Człowiek, ale nie człowiek. To była
ostatnia rzecz, o której chciał rozmyślać.
- Widziałam specjalny program telewizyjny o dzieciach z Rumunii
pozostających w domach dziecka. To rozdzierało serce. Mam ogromny fundusz
powierniczy, znacznie więcej pieniędzy niż kiedykolwiek zużyje. Wiedziałam,
że muszę tu przyjechać i pomóc im, skoro mogę. Nie mogłam pozbyć się obrazu
tych biednych dzieci z mojego umysłu. Trzeba było wielkiego planowania, aby
dostać się do tego kraju i urządzić się tutaj. Udało mi się znalezć ten dom i
rozpocząć tworzenie powiązań.
Zledziła koniuszkiem palca drogę kropel deszczu na oknie. Coś w
sposobie w jaki to robiła sprawiło, że jego ciało napięło się do punktu bólu. Była
bardzo prowokacyjna nawet o tym nie wiedząc. Jej głos w nocy był miękki,
melancholijna melodia towarzysząca dzwiękom burzy na zewnątrz. Każde
słowo wyłaniające się z jej pięknych ust, sposób w jaki porusza się jej ciało,
sposób w jaki koniuszkiem palca śledzi krople deszczu urzekał go, aż nie mógł
myśleć o niczym innym. Aż jego ciało bolało i duszy krzyczała, a demon w nim
walczył o władzę.
- Przez jakiś czas pracowałam w sierocińcach i wydawało się to
niekończącym się zajęciem - nie dość środków medycznych, za mało ludzi do
dbania i pocieszania dzieci. Niektóre były tak chore, że nie można było im
pomóc. Myślałam, że niewielka nadzieja naprawdę pomoże. Starałam się
zdobyć kontakty w ruchu adopcyjnym, żeby przyśpieszyć procedury, kiedy
spotkałam kobietę, kogoś takiego jak ja, która widziała program telewizyjny i
przybyła tu, by pomóc. Ona zaprowadziła mnie do człowieka, który pokazał mi
dzieci kanalizacji. - Sara odrzuciła swoje lśniące czarne włosy, aż opadły w
nastroszonych lokach i falach wokół jej głowy. Zwiatło błysnęło z każdego
kosmyka, zmuszając Falcona do długiego dotyku jedwabistych spirali. Czuł
straszne łomotanie w głowie, nieustające kłucie w ciele. - Dzieci wygwizdały
ostrzeżenie dla ciebie dziś wieczorem.
Próbował nie zastanawiać się, jak pociągająco wyglądała, kiedy była
potargana. Wszystko czego nie mógł zrobić, to tunel w głąb grubej miękkości i
ponowne połączenie ich ust.
Niespokojnie chodziła po pokoju, bujne krzywizny jej ciała przyciągały
jego spojrzenie jak magnes. Jej cienki top był w kolorze kości słoniowej, a jej
sutki były ciemne i kuszące pod powłoką z jedwabiu. Oddech zdawał się nagle
- 35 -
opuścić jego ciało, stał się twardy i gorący, i skrępowany potrzebą na granicy
rozpaczy.
- Cóż, oczywiście było to tylko kilku z nich. Są świetnymi drobnymi
kieszonkowcami. - Sara błysnęła uśmiechem do niego, zanim obróciła się z
powrotem do okna, wpatrywać się w ulewny deszcz. - Starałam się zawrócić ich
wcześniej, przed zmrokiem, ponieważ w nocy na ulicy jest dużo bardziej
niebezpiecznie, ale jeśli nie przyniosą pewnej kwoty, mogą być w strasznych
tarapatach. - Westchnęła cicho. - Mają maleńkie miasto pod ziemią. Jest to
niebezpieczne życie; starsi i młodsi z reguły muszą się zjednoczyć, aby
zachować bezpieczeństwo. Nie jest łatwo zdobyć ich zaufanie, a nawet im
pomagać. Wszystko, co możesz im dać, łatwo może je zabić. Ktoś może ich
wymordować za przyzwoitą koszulkę. - Odwróciła się, żeby spojrzeć na niego
przez ramię. - Nie mogę pozostać w jednym miejscu zbyt długo, więc
wiedziałam, że nigdy naprawdę nie pomogę dzieciom w sposób, w jaki tego
potrzebowały.
Poczucie smutku przylgnęło do niej, już nie szukała litości. Sara
pogodziła się ze swoim życiem z cichą godnością. Dokonała swoich wyborów i
żyła z nimi. Stała tam, z oknem za nią, deszcz padał cicho, obramował ją jak
obraz. Falcon chciał pochwycić ją w ramiona i trzymać przez wieczność.
- Opowiedz mi o dzieciach. - Sunął cicho do wąskiego stołu, gdzie
trzymała rządek pachnących świec. Mógł widzieć wyraznie w ciemnościach, ale
Sara potrzebowała sztucznego światła żarówek. Skoro potrzebowali światła,
wolał blask świec. Blask świec zazwyczaj rozmazywał brzegi cieni, mieszając
światło z ciemnością. Mógłby rozmawiać z Sarą o nieuniknionych rzeczach w
stłumionym świetle, rozmawiać o ich przyszłości i co to oznaczałoby dla
każdego z nich.
- Znalazłam siedmioro dzieci, które mają interesujące talenty. Nie jest
łatwo czy wygodnie być innym i zdałam sobie sprawę, że to moja odmienność
przyciągnęła tego okropnego potwora do mnie. Wiedziałam, kiedy dotknęłam
tych dzieci, że również przyciągnie go do nich. Wiem, że nie mogę ocalić
wszystkich sierot, ale jestem zdeterminowana ochronić te siedem. Stworzyłam
program, aby uzyskać pieniądze na kobietę wspomagającą dzieci w kanałach,
ale ja chcę domu dla mojej siódemki. Wiem, że nie będę mogła być z nimi
zawsze, a przynajmniej nie do momentu, aż znajdę sposób, na pozbycie się
polującego na mnie potwora, ale przynajmniej mogę ulokować je w domu z
pieniędzmi i edukacją, i z kimś zaufanym rozumiejącym ich potrzeby.
- 36 -
- Wampir będzie tylko zainteresowany dziećmi płci żeńskiej z
paranormalnymi talentami. Chłopcy będą zbędni; w rzeczywistości, on będzie
traktować ich jak rywali. Najlepiej będzie przenieść ich jak najszybciej w
bezpieczne miejsce. Możemy iść w góry w mojej ojczyznie i założyć tam dom
dla dzieci. Będą one cenione i chronione przez wielu z naszych ludzi. - Falcon
mówił cicho, rzeczowo, chciał żeby zaakceptowała rzeczy, które jej mówił, nie
zagłębiając się w to zbyt głęboko. Był zdumiony, że ona już wiedziała o
wampirach i że może być tak spokojna przy tym, co dzieje się między nimi.
Falcon nie czuł się spokojny. Cała jego istota topniała.
Jej serce waliło w rytm strachu, przypadkowo przyznał, że jej wnioski są
prawidłowe. Wampir przyjdzie po jej dzieci, a ona przypadkowo umieściła je
bezpośrednio na jego drodze.
Patrzyła z ciekawością, jak Falcon wpatrywał się w świece. Palce jego
prawej ręki zawirowały nieznacznie i cały rządek świec skoczył do życia. Sara
zaśmiał się cicho.
- Czary. Naprawdę jesteś magiczny, prawda? - Jej ukochany czarownik,
jej mroczny anioł ze snów.
Obrócił się, żeby na nią spojrzeć, jego czarne oczy sunęły po jej twarzy.
Ruszył się wtedy, nie mogąc powstrzymać się od dotykania jej, jego ręce
obejmowały jej twarz.
- Tylko ty jesteś magiczna, Saro - powiedział, jego głos był szeptem
uwodzenia w nocy. - Wszystko w tobie to czysta magia. - Jej odwaga, jej
współczucie. Jej zwykła determinacja. Jej niespodziewany śmiech w obliczu
tego, z czym miała do czynienia. Potwór nie miał sobie równych. A co gorsza,
Falcon zaczął podejrzewać, że jej wrogiem był jeden z najgrozniejszych
wampirów, prawdziwy starożytny.
- Opowiedziałam ci o mnie. Powiedz mi o sobie, o tym jak można być
takim starym, jak ty, jak przeszedłeś do pisania pamiętnika. - Bardziej niż
cokolwiek innego, chciała historii pamiętnika. Jej książki. Słowa, które napisał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl