[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czywistnić. Kamienna bryła, nie mając oparcia w ziemi, w tym momencie porusza-
ła się ze swojego miejsca i tocząc się, obsuwała się ze zbocza, pociągając za
sobą nieszczęsną ofiarę w tę samą straszną przepaść, w której kończyły się na-
dzieje wesołków, będących na szerokiej drodze. Była tylko jedna skała, zdolna
przynieść wędrowcy pokój i odpocznienie, a był nią Jezus Chrystus. Wszystkie
inne, wyglądające na mocno utwierdzone, były niebezpieczeństwem dla idących
tą drogą.
W końcu Lidia wyszła na wielką równinę. Daleko, daleko na przedzie, pra-
wie na samym horyzoncie, na wzniesieniu stało przepiękne miasto. Oszołomiona
jego pięknością, dziewczyna zatrzymała się jak wryta. W tym momencie wprost
90
przed nią zupełnie nieoczekiwanie stanął anioł w świetlistej szacie i wskazawszy
ręką na widniejące w dali miasto, zapytał:
 Czy widzisz to miasto?
 Tak.
 Chcę ci teraz pokazać, z jaką przeszłością nie można tam wejść.
W tym samym momencie, jakimś niezwykłym sposobem, Lidia otrzymała
możliwość widzenia życia najróżniejszych ludzi. Z początku przed jej oczami sta-
nął piękny dom, w którym znajdowała się jego właścicielka. Dziewczynie dane
było widzieć, jak ta kobieta podeszła do okna i wyjrzawszy zza firanki zobaczyła
inną kobietę, zbliżającą się do jej domu.
 Ach, ona znów idzie do mnie,  pomyślała dosadnie. Jakże naprzykrza
się mi ze wszystkimi swoimi żalami, potrzebami i problemami. Po prostu działa mi
na nerwy!  Lecz oto rozległ się dzwonek i gospodyni, założywszy na siebie ma-
skę uprzejmości i życzliwości, pośpieszyła do drzwi. Otworzywszy je, dobrotliwie
zaszczebiotała:
 Dzień dobry, droga siostro! Jak dobrze, że przyszłaś! No, jak ci się po-
wodzi? Proszę, wejdz do pokoju! Tak się cieszę!
 Widzisz to?  powiedział anioł, zwracając się do Lidii.  Wiedz, że z
takim życiem nie można wejść do Niebiańskiego Miasta, gdyż dla obłudników nie
ma tam miejsca.
Pózniej przed oczami dziewczyny pojawił się inny obraz. Ujrzała ona czar-
ny grób i obok niego trzech ludzi, którzy próbowali innych, podobnych im pielgrzy-
mów, położyć w tym grobie i zatrzasnąć nad nimi jego wieko. Wyjaśniając widze-
nie, anioł powiedział Lidii:
 Zobacz i zapamiętaj to raz na zawsze. Nigdy nie ośmielaj się położyć ja-
kiejś duszy przedwcześnie do grobu, gdyż wśród chrześcijan ku wielkiej ich hań-
bie nierzadko istnieje takie pojęcie: jeśli ktoś zgrzeszył, to oni śpieszą się  spisać
go na straty i szybko  pogrzebać , mówiąc:  Dla niego nie ma już nadziei! On za
nisko upadł i nie ma już dla niego odpuszczenia . Niektórzy z takich sędziów tylko
tym są zajęci, że  spisują na straty innych, określając ich dział. Ty zaś bój się
tego, bo gniew Boży ciąży na takich! Pan jest wszechmogący. On mocen jest i
martwego wskrzesić do nowego życia. Jeśli ktoś grzeszy, bój się złej satysfakcji i
cieszenia się z tego! Unikaj też tego, aby być mu sędzią! Nie idz do innego i nie
mów mu o cudzym grzechu! Lepiej klęknij i módl się gorąco o tę grzeszną duszę!
Stań do walki o nią i walcz z diabłem, błagając niebiańskiego Pasterza, aby odna-
lazł i zawrócił do Siebie zbłąkaną owcę! Kim jesteś, żeby decydować o czyimś lo-
sie? Jak za ciebie, tak i za tego grzesznika Jezus przelał na krzyżu Swoją krew.
Za niego oddał On ostatnią jej kroplę. Kim zaś jesteś ty, ośmielający się powie-
dzieć:  Z nim wszystko jest oczywiste! On umarł dla Boga! Dla niego nie ma wię-
cej żadnej nadziei ? Jak można się ośmielić rzucać takie słowa w twarz Temu,
który mocen jest wskrzesić z martwych? Módl się, aby Pan doprowadził go do
upamiętania i wielce raduj się razem z niebieskim zastępem aniołów, jeżeli grze-
szący upamięta się i wróci do nóg swojego Zbawiciela. Jeżeli zaś nie będziesz
tego czynić, to patrz, abyś sam nie podzielił tego strasznego losu, który przypisa-
91
łeś innemu i abyś tym sposobem nie poniósł zasłużonej kary za swoje okrucień-
stwo i brak serca. Czyżbyś zapomniał, co mówi do takich Słowo Boże:  Nad tym,
który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia (Jk 2:13)?
Następną lekcją dla Lidii było takie widzenie. Pewien mężczyzna, idąc wą-
ską drogą, zgubił swoją Biblię. Ktoś zatrzymał go i wysłał z powrotem powie-
dziawszy, że bez przewodnika, którym jest Pismo Zwięte, nie będzie mógł dalej
iść. Dla Lidii było jasne, że ta aluzja jest ostrzeżeniem dla każdego chrześcijani-
na, który lekceważy czytanie i studiowanie Biblii, co w oczach Bożych jest lekko-
myślnością i lenistwem duchowym, prowadzącym do utraty całej zbroi Bożej.
Po spotkaniu z aniołem Lidia dalej szła swoją drogą i wkrótce natknęła się
na nową przeszkodę. Prosto przed nią, przegradzając jej drogę, były naciągnięte
równoległe dwa druty. Dla wędrowca nie pozostawała żadna inna możliwość, jak
tylko ugiąć się w kolanach, położyć się na ziemi i mocno przylegając do niej, prze-
czołgać się pod dolnym drutem. Jednak taki krok dla wielu idących wąską drogą
był niewiarygodnie ciężki. Jedni nie byli zdolni się pochylić, inni mieli chore stawy
nóg, dlatego przy najmniejszej próbie zgięcia się zaczynali krzyczeć z bólu. Prze-
cież wiecie, jak bywa z chorym człowiekiem. Niekiedy zaczyna krzyczeć, jeszcze
zanim dotkniesz go. Po prostu nie dotykaj, bo on staje się wrażliwy. (Mam nadzie-
ję, że rozumiecie, przyjaciele, jaką chorobową  wrażliwość w życiu duchowym
mamy tu na myśli. Na pewno też spotkaliście takich chrześcijan, którym nie moż-
na nic powiedzieć. Byle co  i już uraza! Już mu, widzicie, przyczynili bólu. Już
go, biednego, poranili). Niektórzy wędrowcy byli tak wysocy i otyli, że nie mogli
się zgiąć, albo podczas próby uczynienia tego, jakby łamali się w pasie, padali na
ziemię i nie mogli już się podnieść. Przyczyna tego była w tym, że byli za wielcy i
zanadto wysocy. (Bywa przecież tak, że chrześcijanie niesamowicie wyrastają w
swoich własnych oczach, utwierdzani w tym przez innych). Wśród będących
przed tą przeszkodą byli i tacy, którzy mówili:
 O, po to, aby to pokonać, trzeba być w odpowiedniej formie. Trzeba ko-
niecznie trenować.  (Niestety, nie rozumieli tego, że trenować powinni byli
wcześniej, a nie teraz, gdy już było za pózno). Wielu z nich próbowało przelezć
pod naciągniętym drutem, ale udawało się im przesunąć pod nim tylko głowę, zaś
ciało nie przechodziło. Tak więc, chociaż głowa znalazła się z przodu, tułów cią-
gle tkwił z tyłu, a człowiek, jakby zaklinowany, pozostawał w miejscu. Razem z
głową przechodził oczywiście i język, lecz niestety ponad to sprawa nie posuwała
się naprzód. Tak więc istniała tylko jedna możliwość przejścia tego odcinka drogi:
głęboko upokorzyć się, pochylić się bardzo nisko i przylgnąwszy do ziemi twarzą
oraz całym ciałem, przeczołgać się pod zaporą. Właśnie tak postąpiła Lidia.
Wkrótce po tym podeszła do niezwykłej stacji kontrolnej, gdzie pielgrzymi
przechodzili ostatnie, decydujące sprawdziany przed wejściem do Niebiańskiego
Przybytku. Stacja była otoczona dość wysokim murem i jedynym wejściem tam
były drzwi wielkiego domu, połączonego z murem. Podchodzący pielgrzymi usta-
wiali się jeden za drugim przed drzwiami, tworząc długą kolejkę. Niektórzy z nich
wcale nie chcieli długo czekać i próbowali przelezć przez mur lub znalezć w nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl