[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tylko raz jeden Paul otworzył się niespodziewanie  kiedy jadąc ramię w ramię
nad malowniczą Our, rozmawiali o innych rzekach Luksemburga.
 Mozela jest najpiękniejsza  powiedział wtedy z rozmarzeniem.  Choć może
jestem stronniczy, bo tam jest mój rodzinny dom. Wyobraz sobie, że mój ojciec
przez całe życie nie ruszał się stamtąd.
Taffy z przejęciem nadstawiła uszu. Paul bardzo rzadko mówił o rodzinie.
Wiedziała tylko, że ma jedną siostrę, matkę Nicka, i żadnych braci. Winnica
należała do jego rodziny od pięciu pokoleń i obecnie zarządzała nią matka. Ojciec
zmarł dwa lata temu.
 Nigdy nie opuszczał Federange?  powtórzyła ze zdumieniem.  Nawet w
weekendy?
 Mawiał:  a po co komu weekendy".  Paul mocniej nacisnął na pedały.  Nie
mógł przeboleć, że wyprowadziłem się do miasta i zarabiam pieniądze.
 Nie podobało mu się, że stałeś się bogaty?
 Szanował to, do czego doszedłem, ale wolałby, abyśmy razem pracowali w
Federange.
 A matka?  ośmieliła się zapytać Taffy.
 Stawia mi twarde warunki, ale to już zupełnie inna historia.  Zerknął na nią
z ukosa z lekkim uśmiechem, jakby wiedział, że rozpiera ją ciekawość.  Jedzmy,
bo muszę zadzwonić do domu.
Ledwie nadążała za nim, zmarznięta i zmęczona. Znów wyrósł między nimi
mur. Nie miała wstępu do Federange. Nie miała wstępu do jego prywatnego życia.
Nie tylko Kendra wieszczyła kasandrycznie marny koniec ich związku. Brat
Taffy, Allen, który przyjechał po nią, aby zabrać ją do Kent na święta, był również
pełen wątpliwości.
Allen wyruszył o świcie ze swego domu w Strasburgu i miał dotrzeć do
Luksemburga w godzinach porannego szczytu. Z tego powodu Paul postanowił
skrócić poranny jogging i przywiezć Taffy do zajazdu za miastem, aby ułatwić
rodzeństwu wyjazd. Spotkanie nie wypadło dobrze. Allen przywitał się krótko,
wypił kawę i szorstko oznajmił, że trzeba jechać. Taffy w pośpiechu żegnała się z
Paulem, z żalem myśląc o tygodniowym rozstaniu.
 Mam nadzieje, że wiesz, co robisz, siostrzyczko  powiedział nadopiekuńczy
brat, kiedy wyjechali na autostradę.
 Jestem dorosła  prychnęła.  Obędę się bez twojej troski.
 Oby tak było. Nie podoba mi się ten wytworny menago.
Taffy obrzuciła spojrzeniem luzne spodnie i wyciągnięty sweter brata.
 Nosisz się jak hippis, więc nic dziwnego, że nie lubisz tych, którzy wolą
garnitury  powiedziała ironicznie.  A poza tym powinieneś mu być wdzięczny,
bo oszczędził ci jazdy w korkach.
Allen zamilkł, ale widziała, że ma jeszcze coś w zanadrzu.
 W ogóle nie można się do ciebie dodzwonić  powiedział z pretensją, gdy
mieli za sobą kolejne kilometry.
 Stale natykam się na sekretarkę. Słuchaj, a czy on nie jest przypadkiem
żonaty?
 Na pewno nie. Poznałam mnóstwo jego przyjaciół.
 Przyjaciółek też?
 Nie jestem utrzymanką Paula!  obruszyła się.
 Poznałaś jego rodzinę?
 Ee... tak.  W końcu znała Nicka, prawda?
 Złożyłaś im wizytę przed Bożym Narodzeniem? Tylko mów prawdę.
 Wiesz, Gwiazdka to rodzinne święto, tylko dla...
 Rozumiem, nic z tego  stwierdził, nie odrywając oczu od szosy.  A w
ogóle, wspominałaś coś o nim mamie i tacie?
 N-nie.
Rodzice dzwonili do niej raz w tygodniu, zawsze o tej samej porze. W tym
czasie starała się być w domu. Nie wspominała jednak o Paulu ani w rozmowach,
ani w listach. Tak było wygodniej.
 Dobrze, może i lepiej, że oszczędziłaś im zmartwień  stwierdził obcesowo. 
Ale pamiętaj, że masz trzech braci, Taff. Nie zamierzam ukrywać przed Chrisem i
Richiem, co się dzieje z naszą siostrzyczką.
 Nic się nie dzieje!
W drodze powrotnej uparł się, aby odprowadzić ją do samego mieszkania, i
podejrzliwie wypatrywał śladów obecności Paula. Nie znalazł żadnych. Rzadko
tam sypiała.
Zadymka mokrego śniegu sypnęła jej w twarz. Zmęczonym gestem otarła oczy.
Musiała uważać, bo koła ślizgały się w mokrej brei.
 Mało masz energii, myszko; powinnaś więcej jeść  dobiegł ją pełen troski
głos Paula.
Taffy zlizała z rękawiczki płatek śniegu.
 Dobrze, ale może tym razem zjemy u mnie?
 Co, znów omlet z dwóch jajek?
 Nie, pstrąg z rusztu  oznajmiła z godnością.  Kupiłam tyle, by starczyło i
dla ciebie. Ale ty pewnie wolisz omijać moją kuchnię z daleka.
 Sama złowiłaś tego pstrąga?
 Tak. I zrobię go w sosie jabłkowo-chrzanowym, jeśli chcesz wiedzieć. Ale
jeśli nie masz ochoty iść do mnie, powiedz to po prostu, a nie wykręcaj się kpiną 
dodała z irytacją.
 Ja się wykręcam?  w głosie Paula brzmiało autentyczne zdumienie.
 Tak, usiłujesz zasłonić rzeczywistość kpiną i żartami.
 Punkt dla ciebie, myszko.  Tym razem powiedział to poważnie.
 Chyba nie chodzi o moje gotowanie, przyznaj  ciągnęła dalej, jak zwykle
niepomna na konsekwencje. Czyżby nastroiła ją dziwna, tajemnicza atmosfera
zimowego zmierzchu i padającego śniegu, która nadawała światu nierzeczywisty
wymiar? Miała wrażenie, że cały świat zniknął i zostali sami w białej przestrzeni,
zdani tylko na siebie. Paulowi musiał się również udzielić ten nastrój, gdyż zwolnił
tempo i co chwila obrzucał ją długim, poważnym spojrzeniem.
 Przyznaję, nie chodzi o twoje gotowanie  powiedział wreszcie.
Milczała, obserwując wirujące płatki i dając mu czas, by zastanowił się nad
odpowiedzią.
 Ja... po prostu zle się czuję w tym domu  wyznał wreszcie.
Niezliczone pytania cisnęły się Taffy na usta, ale powstrzymała ciekawość.
Ciemne, leniwe wody rzeki zdawały się użyczać jej swego spokoju, dawać silę.
 Kiedy tam jestem, zawsze myślę o...
Zamilkł. Znikła gdzieś szydercza swada. Tym razem to on z trudem dobierał
słowa, by uporać się z natłokiem myśli. Czyżby po prawie pół roku postanowił
porozmawiać o Claudii?
Prawdę mówiąc, miała niewiele wieści o piosenkarce. Kilka miesięcy temu
przeczytała w gazetach, że panna Vaughn miała perforację wrzodu, lecz czuje się
dobrze. Mimo to ze względu na konieczną rekonwalescencję zmuszona była
odwołać europejską trasę koncertową i obecnie wypoczywa w swojej posiadłości
w Arizonie.
 Twoje mieszkanie przypomina mi Annette  powiedział po chwili Paul.
Warto było czekać, by usłyszeć takie wyznanie! Taffy momentalnie
zapomniała o zmęczeniu i nacisnęła pedały ze zdwojoną energią.
 Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałeś? Przeprowadziłabym się.
 Nie, Taffy, nie mogłem ci tego zasugerować. Nie chciałem mówić o Annette.
A poza tym to nie jest ważne.
 Nie jest?  Zacisnęła dłonie na kierownicy roweru, szykując się do
ostatecznego rozstrzygnięcia.  Czy dlatego, że nasza znajomość i tak nie ma
przyszłości?
 Co też ci przyszło do głowy, myszko?!
Był tak zdziwiony, że natychmiast zniknęła cała jej zawziętość. Chwila
nieuwagi, zerknięcie na Paula wystarczyły, by koło roweru najechało na przykrytą
śniegiem przeszkodę. Taffy runęła do rowu, wykonując efektowne salto nad
kierownicą, i legła w białej pierzynce. Było jej dobrze i z pewnością niczego sobie
nie złamała.
 Nic ci się nie stało?  Paul znalazł się przy niej w ułamku sekundy.  Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl