[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jedno i drugie. Poza tym jesteś pełna ciepła i miłości.
 Skąd możesz wiedzieć?
Alan wzruszył ramionami, jakby ta obserwacja nie wymagała komentarza.
 I bardzo seksowna.
 Tego też nie wiesz.
 Kochanie, mężczyzna to wyczuwa.
 A czy ty jesteś w moim typie?
 Niestety, wątpię.  Westchnął ciężko i ku jej żalowi zdjął rękę z jej
piersi.  Chyba że wolałabyś ubierać się u znanych projektantów mody i
mieszkać w najdroższych hotelach w metropoliach świata, zamiast biegać do
supermarketu w Newport?
Wiedziała, że z niej żartuje.
 Musisz poszukać sobie kogoś takiego jak Claire.
 Bardzo cię proszę, nie wymawiaj tego imienia  powiedział z
grymasem, zsuwając się z łóżka i idąc do drzwi. Odwrócił się jeszcze z szerokim
uśmiechem, zanim cicho zamknął je za sobą.
Nie była w jego typie. Ani on nie był w jej typie. I tym lepiej, powiedziała
sobie, ich związek mógłby przynieść tylko rozczarowanie i ból. Nie chciała
narażać się ani na jedno, ani na drugie.
 Teraz wszyscy posprzątają po sobie!
A jest co sprzątać, pomyślała Raine, ogarniając wzrokiem salon ze swojej
pozycji na kanapie. Dzieci namówiły Alana, żeby pozwolił im zjeść hot dogi na
frontowej werandzie, ale komary przegoniły je do domu, gdzie dziewczynki
uparły się zjeść w salonie.
 Urządzimy sobie prawdziwy piknik  szepnęła błagalnie Vanessa, a
Alan zmiękł pod wpływem jej wielkich, ciemnych oczu.
Teraz wschodni dywan był cały pokryty okruszkami, a nawet
gdzieniegdzie widniały resztki zeschniętego ketchupu, ale Joey już stał w
drzwiach z odkurzaczem. Raine spojrzała na niego ze zdumieniem.
 Skąd wiesz, jak się tym posługiwać?
 Co za problem?  Joey wzruszył ramionami.  Alan powiedział mi,
żeby to włączyć do kontaktu i zacząć jezdzić po podłodze.
W drzwiach pojawił się Alan ze ścierką zawiązaną wokół pasa i mokrą
gąbką w ręce, którą zaczął ścierać plamy po ketchupie.
 Od tej pory jemy w kuchni  oznajmił.  Powinnaś mnie była ostrzec.
 Ostrzegałam  powiedziała, z trudem powstrzymując się od śmiechu. 
Kto zmywa naczynia?
 Nikt.
Ujrzała przed oczami sterty brudnych talerzy, leżących w każdym kącie.
 Nikt?  jęknęła.
 Nie zmywamy naczyń. Wyrzucamy je. Kupiłem kilkanaście opakowań
plastikowych talerzy, kubków, sztućców i tak dalej.
 Kilkanaście opakowań? Przecież mam mieć nogę w gipsie jeszcze tylko
przez dziesięć dni.
 To ułatwia życie.
Typowo męskie rozwiązanie problemu. Niemniej zawsze rozwiązanie.
Ugryzła się w język i postanowiła zmienić temat. Spojrzała na Crystal.
 Czas do łóżka, kochanie. Zawołaj Donettę, żeby przyszła mi pomóc
kłaść cię spać.
Oczy Crystal znienacka wypełniły się łzami.
 Moja mamusia sobie poszła. Nie wiem, gdzie jest  Na pewno za nią
tęsknisz.  Raine pogłaskała ją po włosach, jej oczy spotkały się ponad głową
dziewczynki z zaszokowanym spojrzeniem Alana.
 Czasem... czasem...  zająknęło się dziecko  Toby tak się wścieka...
 Na ciebie?
 Yhm...
 Wiem.  Raine starannie dobierała słowa.  Ale Toby wścieka się na
wszystkich. Po prostu ta wściekłość jest w nim w środku.
 Podoba mu się tutaj.
 Tak myślisz?
 Tak. Powiedział, żebym była grzeczna i nie moczyła się w nocy, to
będziemy mogli zostać.
 Możecie zostać, nawet gdybyś się moczyła.
 Naprawdę?
 Naprawdę. Biegnij teraz po Donettę, dobrze? Dziewczynka zeskoczyła
z kanapy i pobiegła do kuchni.
 Czy dzieci zawsze wyskakują z czymś takim?
 Tak. Nigdy nie wiadomo, kiedy myślą o swoich rodzinach albo martwią
się, co dalej z nimi będzie.
 Nie przyszło mi to dotąd do głowy  powiedział.  Myślałem, że te
dzieci w większości nie znają swoich rodziców i nic do nich nie czują.
 Czują, czują. I bardzo to przeżywają.
 Teraz widzę.  Przysunął się do Raine i objął ją za ramiona.  A co się
stało z matką Crystal? Wiesz, gdzie przebywa?
 Nie. Nikt nie wie. Zostawiła dzieci w opuszczonym samochodzie. Ktoś
z sąsiadów je zauważył i zawiadomił policję.
Alan zaklął pod nosem.
 Teraz przynajmniej mają namiastkę domu.
 O to właśnie chodzi.  Wtuliła się w jego ramię, wdzięczna, że wspiera
ją swoim spokojem i siłą.
Z kuchni dały się słyszeć jakieś gniewne krzyki.
 Wygląda mi to na bójkę  mruknął Alan, podnosząc się z kanapy. 
Muszę iść przetrzepać komuś spodnie.
To było zadziwiające, jak ten człowiek potrafił przejąć prowadzenie
domu, opiekę nad dziećmi i wszystkie sprawy z tym związane. Cały dzień Raine
uważnie obserwowała zachowanie dzieci i nie zauważyła, żeby były
zaniepokojone czy zdenerwowane zmianą sytuacji. Może Alan miał znacznie
więcej ukrytych zalet, niż podejrzewała.
Raine oparła się o umywalkę, patrząc tęsknie na dużą, staromodną wannę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl