[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubrany wchodzi z trzaskiem do pokoju; za nim kozaczek z zaplecionym czerwon¹ wst¹¿k¹
se³edcem i pokojowiec w zielonych sukniach, z kordelasem, strzelca nadwornego podobno
reprezentuj¹cy; tych jeszcze poprzedzi³ wy¿e³ m³ody, rozhukany, który rozumiej¹c podobno,
¿e jedz¹ u stolika, wspi¹³ siê nañ ³apami we wszystkim pêdzie i kielich wywróci³ du¿y, pe³en
wina, wszystkie papiery moje zla³ i notata ichmoSciów patronów, a co gorsza, kilka piêknych
kontuszów i ¿upanów winem tym splami³. Porwali siê wszyscy od sto³u i jeden z uszkodzo-
nych rzecze:
- A, moSci skarbnikiewiczu, skar¿yæ siê bêdê przed jaSnie wielmo¿nym wujem za szkodê
mojê...
30
Prêdko mi poszepn¹³ plenipotent do ucha, abym tego m³odzieñca jak najgrzeczniej przyj¹³,
bo to siestrzeniec rodzony jaSnie wielmo¿nego prezydenta, ma ju¿ deklarowan¹ chor¹giew;
ten ma zwyczaj, a bardziej zlecenie, pod tytu³em æwiczenia siê w prawie przys³uchiwaæ siê
konferencjom; jest pod dyrekcj¹ patrona tego, co w kubraku p¹sowym; ten go zwyczajnie
przywodzi na konferencje ludzi majêtnych, a ci wiedz¹, jak ten honor zawdziêczaæ. Przywi-
tawszy wiêc z nale¿ytym uszanowaniem po¿¹danego goScia, poda³em na kolej zdrowie jaSnie
wielmo¿nego wuja; sz³o te kilk¹ ogniwami, z odmian¹ tylko symboliczn¹ tytu³Ã³w. Potem za
pozwoleniem goScia, który ¿¹da³ tak¿e przys³uchaæ siê sprawie, zasiedliSmy do kontynuowa-
nia informacji. Wprawdzie ten m³odzieniec wiêcej siê psem swoim bawi³ jak s³uchaniem
sprawy, Swista³, kaza³ psu warowaæ, czapkê rzucan¹ podaæ; lubo to czyni³o dystrakcj¹ s³u-
chaczom, chwaliliSmy psa i pana, a tymczasem skoñczy³a siê informacja.
Czas odetchnienia zast¹pi³y rzêsiste kielichy; wtem jeden z mecenasów tak siê do mnie odezwa³:
- ZrozumieliSmy dostatecznie tê sprawê. Dwie ona ma postaci, jest razem iuris et facti -
prawn¹ i uczynkow¹. Co do prawnoSci uczynkowej za wygnanie szlachcica, zbicie i wiêzie-
nie jego, zabójstwo ludzi jesteS waszmoSæ pan od tego¿ szlachcica zapozwany do regestru
expulsimonium, do regestru, mówiê, w³aSciwego takowej sprawie; a zatem, gdy ten regestr
przyznany szlachcicowi bêdzie, trybuna³, nie wchodz¹c in causam iuris, bo mu to prawo ta-
muje, szlachcicowi naka¿e reindukcj¹, waszmoSæ pana ukarze grzywnami i wie¿¹. Co zaS ad
causam iuris w tej sprawie, gdzie waszmoSæ pan formujesz prawo swoje do wioski i szlach-
cica pozwa³eS do regestru wojewódzkiego, w nim prokurowa³eS wpisy, to naprzód albo bê-
dziesz dufa³ przychylnoSci dla siebie jaSnie wielmo¿nych zasiadaj¹cych i dopuScisz, ¿eby tu
by³a rozs¹dzona. Je¿eli mu przys¹dz¹ dziedzictwo tej wioski, spodziewaæ siê mo¿na bêdzie
naówczas, i¿ podobnym kredytem wyrobisz, ¿e upadnie kategoria facti, wiolencji nie przy-
znaj¹ i jeszcze przeciwnej stronie naka¿¹ kalkulacj¹ z dochodów; dezolacje bêdzie musia³
nadgrodziæ i na to kondescensj¹ wyznacz¹. Je¿eli zaS s¹dowi tutejszemu dufaæ nie bêdziesz,
to przynajmniej uprosisz, a¿eby sprawa by³a odes³ana do grodu, któremu wiêcej ufasz, lub na
kondescensj¹, do której podyktujesz sobie officia. Lêkaæ siê zatem waszmoSæ panu nale¿y,
a¿eby nie przypad³a sprawa z regestru expulsionum, którego przeciwna strona pilnuje. Potrze-
ba wiêc uj¹æ sobie deputatów, a¿eby ile mo¿noSci regestru tego nie popierali, ¿eby zawsze
sprawa jaka ze Srody na czwartek zachodzi³a i kontynuowa³a siê ¿Ã³³wim krokiem. Przeciw-
nym sposobem, niech regestr wojewódzki pêdz¹, sprawy ile mo¿noSci niechaj bêd¹ odsy³ane
na kondescensje do grodów, niech siê w innych strony godz¹, jak mog¹, a reszta za ³ask¹ pre-
zydenckiego dzwonka niech idzie per non sunt. Tym sposobem te trzysta wpisów, które wasz-
moSæ panowemu przodkuj¹, bêd¹ spadaæ jak grad. ProS waszmoSæ pan jegomoSci pana skarb-
nikiewicza, a¿eby da³ dobre s³owo za waszmoSæ panem wujowi swemu, a upewniam, ¿e ciê
utrzyma, jak tylko sam chcesz...
Ten skoñczy³, a wszyscy odezwali siê, i¿ nie maj¹ co wiêcej przydaæ do tak wybornego i do-
skona³ego zdania. RuszyliSmy siê wszyscy od stolika; ja tymczasem zaprosi³em jegomoSci
pana skarbnikiewicza do drugiego pokoju, gdzie zdj¹wszy z ko³ka fuzj¹ i parê pistoletów
francuskich, ofiarowa³em mu, jako mySliwemu, prosz¹c, a¿eby by³ dla mnie poSrednikiem
w jednaniu protekcji jaSnie wielmo¿nego wuja.
Tymczasem mecenasi, odebrawszy swoje honoraria, a ci duplikowane, którzy szkodê ponie-
Sli, rozeszli siê do domów albo na inne konferencje. Odprowadzi³em jegomoSæ pani skarbni-
kiewicza a¿ na ulicê, polecaj¹c mnie jego ³asce.
31
ROZDZIA£ DWUNASTY
Zostawszy w domu, zacz¹³em z plenipotentem moim mówiæ o tym pierwszym kroku do spra-
wy, ju¿ szczêSliwie odbytym. Chwali³ moj¹ activitatem, a do innych rad, juk. dawniej u¿y-
czonych, przyda³ to, co mu by³ jeden z mecenasów przy konferencji powiedzia³, a¿ebySmy
siê postarali o jaki dokument. dawny probuj¹cy, jako ta cz¹stka szlachecka ode mnie zajecha-
na by³a z dawna atynencj¹ wsi mojej pobli¿szej .
- Powiedzia³em - rzecze dalej mój plenipotent - i¿ my to mamy; muszê wiêc teraz pójSæ do
jednego z moich znajomych, który ma sekret stare charaktery Slabizowaæ, zgadywaæ, a gdy
trzeba, i sk³adaæ; opowiem mu, jakiej nam trzeba transakcji, a w tym i dowcip, i sztuka, ¿e
takie tylko nam trzeba, tak¹ on s³owo w s³owo wynajdzie.
Wróci³ siê w godzinê plenipotent z weso³¹ twarz¹, oznajmuj¹c, i¿ ju¿ obstalowa³ transakcje,
jakich jeszcze potrzebujemy; bêd¹ gotowe za trzy dni.
- Takowe dokumenta - rzecze - nie tylko s¹ u¿yteczne w sprawie, ale te¿ zdobi¹ j¹. SpleSnia-
³y i ogryziony, pargaminowy szparga³ piêtno staro¿ytnoSæi na sobie nosi i powag¹ swoj¹ za-
s³ania czêstokroæ oczewiste defekta.
Przyszed³ ów dzieñ trzeci, po¿¹dany dla dost¹pienia pargaminowych dokumentów. Stawi³ siê
w s³owie uczony nasz charakternik i opowiedziawszy mi, jakie mia³ zalecenie od mego ple-
nipotenta do kwerendowania, doby³ zza pazuchy trzech ekstraktów, o których mnie upewni³,
i¿ s¹ prawdziwie skarbem znalezionym, ¿e s³u¿yæ bêd¹ peremptorie do repliki i ¿e zapewne
przynios¹ mi wygran¹. Ucieszony tak mi³¹ obietnic¹ rozwijam z niecierpliwoSci¹ te transak-
cje porz¹dkiem. Pierwszy ekstrakt mia³ w sobie oblatê przywileju na pergaminie ksiêcia ru-
skiego Wasila Dawidowicza, który szlachetnemu Zejmundowi £opata, Jadxwingowi, nadaje
uroczysko nazwane Rwini Róg, w granicach wsi Szumin, dziedzicznej wspomnionego Zej-
munda, le¿¹ce. Drugi ekstrakt, stem lat póxniejszy, mia³ w sobie wizj¹ granic miêdzy pra-
edium militare, alias folwarkiem nadanym do wsi Szumina, nad koñcem puszczy Rwini Róg
nazwanej le¿¹cym, a wsi¹ ksi¹¿êc¹ Paprzyca nazwan¹. Trzeci ekstrakt póxniejszy znowu sto
szeSædziesi¹t trzy lat. Ten w sobie zawiera³ dzia³y miêdzy prapradziadem moim a jego braci¹
zesz³e, przez które naddziadowi mojemu dosta³a siê wieS Szumin (któr¹ po dziS dzieñ ja po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]