[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czy bardziej zachęcić. Jego zwinne palce pobudzały, rozpalały,
drażniły, szukały najczulszych punktów.
- Podoba ci się? - spytał gorącym szeptem.
- Tak, tak! Luke, proszÄ™...
Nie mogła mówić, mogła tylko czuć. Odrzuciła głowę do tyłu
i poddała się najsilniejszemu, najbardziej zmysłowemu
doświadczeniu całego swojego życia. Gdy w końcu uniosła
powieki, zobaczyła szelmowski uśmiech Luke'a. Spłonęła
rumieńcem.
- To było piękne, Chessie - zapewnił ją. - Ty jesteś piękna i
pragnę ci dać jeszcze więcej rozkoszy. Pomyśl, jak to będzie
cudownie, kiedy naprawdę będziemy się ze sobą kochać. - Serce
zabiło jej mocno, puls przyspieszył. - Podaruj mi następny
weekend -poprosił i objął dłońmi jej twarz. - Przyjedz do mojego
domu. Zostań ze mną.
Widząc, że chce zaprotestować, położył jej palec na ustach i
ciÄ…gnÄ…Å‚:
S
R
- Nic nie mów. Od jutra do piątku pracujemy na
przedpołudniowej zmianie, weekend mamy wolny. Spędz go ze
mną, zanim uznasz, że się nie sprawdzimy jako para. Proszę.
Jeszcze raz ją pocałował, bardzo czule i delikatnie, potem
cofnął się i odszedł.
Kiedy drzwi wejściowe zamknęły się za Lukiem, Francesca
oparła się o kuchenny blat. Drżała. Bała się, że seks nie da się
pogodzić z przyjaznią. On natomiast wierzył, że można mieć i
jedno, i drugie. Może ma rację? Nie dowiem się, dopóki nie
spróbuję, pomyślała. A jeśli, próbując, stracę jedyną osobę
naprawdę bliską, przy której mogę być sobą?
Niepewność była nie do zniesienia.
Zaryzykować?
Ma pięć dni na podjęcie decyzji.
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
- Wejdz, Victorio, usiÄ…dz.
Luke zaprosił przedostatnią pacjentkę do gabinetu. Tydzień
przedtem, podczas jazdy rowerem górskim, dziewiętnastolatka
złamała obojczyk. Celem dzisiejszej wizyty kontrolnej było
sprawdzenie, czy nie doszło do przemieszczenia i czy kość
zaczęła się już zrastać.
- Jak się czujesz? Wciąż dokucza ci ból? - zaczął.
- Tak - odparła szczupła blondynka - szczególnie w nocy. Ból
nie daje mi spać, nie mogę znalezć sobie wygodnej pozycji. W
ciągu dnia, jeśli nie ruszam ręką, da się wytrzymać. Na szczęście
Francesca jest tak delikatna, że kiedy przed chwilą robiła mi
prześwietlenie, prawie mnie nie bolało.
- Zwietnie.
W tej samej chwili zadzwonił telefon wewnętrzny i Francesca
poinformowała, że zdjęcia już są gotowe.
- Mam ci je przynieść?
- ProszÄ™.
Nie było to wcale konieczne, bo mógł obejrzeć prześwietlenia
w wersji cyfrowej na ekranie komputera, lecz Luke nauczył się
cenić uwagi Franceski, gdyż potrafiła zauważyć rzeczy, które
uchodziły uwadze innych. Poza tym był to pretekst, by ją
S
R
zobaczyć, chociaż w szpitalu zawsze starał się ograniczać ich
wzajemne kontakty wyłącznie do spraw zawodowych.
Kiedy Francesca weszła, razem obejrzeli zdjęcia, cały czas
informujÄ…c pacjentkÄ™ o jej stanie.
- Tego typu urazy sÄ… bardzo trudne do wyleczenia, bo nie
można założyć gipsu - wyjaśniał Luke. - Na zdjęciach widać, że
końcówki kości nie przesunęły się względem siebie, więc
interwencja chirurgiczna i zakładanie drutu usztywniającego nie
jest konieczne.
- Rozumiem...
Słysząc zawód w głosie dziewczyny, Luke uśmiechnął się do
niej ze współczuciem.
- Wiem, że to nie jest przyjemne, ale jedyne, co możemy
zrobić, to czekać. Noś temblak przez jeszcze co najmniej dwa
tygodnie, ale równie ważne jest ćwiczenie ręki, nadgarstka i
Å‚okcia.
- Czy mam dalej łykać te tabletki? - spytała Victoria i wyjęła
z torebki opakowanie leku.
- Jeśli ci nie pomagają, możesz przestać je brać -stwierdził
Luke, lecz pamiętając o kłopotach ze snem, dodał: - Wypiszę
inny środek, który pomoże ci spać.
Dziewczyna wyraznie się uspokoiła.
- Dzięki. Muszę przyznać, że ten ciągły ból działa na mnie
dołująco.
- Nie dziwię się. Miejmy nadzieję, ze zmiana leku ci pomoże.
Umówmy się na kolejną wizytę za dwa tygodnie. Wówczas
S
R
zobaczymy, co i jak. W razie potrzeby zgłoś się albo do nas, albo
do swojego lekarza pierwszego kontaktu.
- Dziękuję panu, doktorze Devlin, i tobie, Francesco -
odezwała się Victoria, wstając.
Francesca odprowadziła pacjentkę, a Luke został na chwilę
sam ze swoimi myślami. Najbardziej dręczyła go obawa, że
mimo tego, co zaszło miedzy nimi w niedzielę wieczorem w jej
kuchni, Francesca nadal może go odtrącić. Nie planował
posuwać się w pieszczotach aż tak daleko, lecz gdy ujrzał jej
reakcję, nie mógł się powstrzymać. Nieważne, że jego potrzeby
nie zostały zaspokojone, liczyło się to, że jej dostarczył wspania-
łych doznań.
Potwierdziły się jego przypuszczenia, że mimo bez-
ceremonialnej deklaracji, iż nie jest dziewicą, nie poznała
jeszcze radości, jaką daje seks. Zapragnął być tym, który
wprowadzi ją w arkana sztuki miłości i da jej pełną satysfakcję.
Przez ostatnie dziesięć lat nie żył w celibacie. Miał potrzeby,
jak każdy mężczyzna, ale rzadko im ulegał i zawsze wybierał
partnerki, które nie oczekiwały niczego więcej niż on. Istniała
tylko jedna kobieta, z którą pragnął stworzyć prawdziwy
związek, której pragnął oddać duszę, serce i ciało, a tą kobietą
była Francesca. Gdyby go zechciała. W tym tkwiło sedno spra-
wy i to było zródłem jego niepewności.
Dyżurna pielęgniarka wetknęła głowę w drzwi i po-
informowała, że ostatni z zapisanych na dzisiaj pacjentów, pan
Mitchell, jest już u Franceski. Luke podziękował siostrze i
zmusił się do skupienia.
S
R
Wpisał wyniki dzisiejszego badania do karty choroby Victorii
i przejrzał dokumentację siedemdziesięciodwuletniego Hectora
Mitchella. Przypadek mężczyzny był skomplikowany, lecz Luke
miał pełne zaufanie, że Francesca wykona całą serię zdjęć
rentgenowskich i badań USG potrzebną do ocenienia stanu
mężczyzny, który przewrócił się w domu i bardzo dotkliwie się
potłukł.
Chwilę pózniej drzwi ponownie się otworzyły. Tym razem
była to sama Francesca.
- Cześć - rzekł niskim tonem, jaki zawsze mimowolnie
przybierał, gdy z nią był.
- Cześć.
Długie ciemne rzęsy ocieniały jej szare oczy i nie pozwalały
dostrzec ich wyrazu, gdy zamykała za sobą drzwi, lecz uśmiech,
mimo że tylko przelotny, ogrzał mu serce i utrudnił dotrzymanie
obietnicy, jaką dał sobie samemu, że będzie cierpliwie czekał na
odpowiedz Franceski w sprawie najbliższego weekendu.
To czekanie go dobijało. Jeśli powie nie, co wtedy zrobię,
zastanawiał się przez cały tydzień. Rezygnacja z planów nie
wchodziła w rachubę.
Większość ludzi uznałaby go za szaleńca. Przecież dziesięć lat
nie widział Franceski. Lecz mimo że nie potrafił tego
wytłumaczyć, w głębi duszy zawsze wiedział, że więz, jaka ich
połączyła, gdy byli bardzo młodzi, była wyjątkowa i na całe
życie. Mało go obchodziło, co ludzie myślą. Dla niego
najważniejsza była Francesca i jej uczucia. Nie, nie był na tyle
S
R
zadufany w sobie, by uważać, że wszystko pójdzie jak z płatka, i
dlatego tak się denerwował.
Dręczyły go ponadto wątpliwości, co Francesca powie, kiedy
zobaczy jego dom. Postronnym tłumaczył, że kupił go jako
inwestycję, lecz przecież decyzję podjął sercem, nie głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl