[ Pobierz całość w formacie PDF ]

można kupić w sklepie ze śmiesznymi rzeczami.
W oczach Andreja pojawiła się wściekłość.
- No, teraz Stefan będzie się musiał tłumaczyć. Zobaczymy, jak z tego wybrnie.
Chodz, nie ma czasu na ceremonie!
Wziął ją za rękę i zbiegli po schodach. Prosto do jadalni. Osoby siedzące przy stole na
widok Andreja z dziewczyną znieruchomiały.
- O, tu jest Marie - Louise - zaczęła hrabina. - I Andrej. Gdzie...
Andrej przeszedł szybko obok niej i rzucił przebranie na stół tuż przed Stefanem.
- I co ty na to?
- Andrej, po co tak dramatyzujesz? Co to za śmieci?
- Bardzo dobrze wiesz, co to takiego. Zakradłeś się dziś w nocy do pokoju Marie -
Louise. Wszedłeś przez tajemne przejście przebrany w ten straszny kostium, żeby pomyślała,
że to ja, a potem schowałeś rzeczy w komodzie w komórce. No? Czy masz na to jakieś
rozsądne wytłumaczenie?
Stefan wstał, niewiele przez to zyskując, gdyż Andrej był dużo wyższy. Jego głos
brzmiał jednak przekonująco i pewnie.
- Mój drogi kuzynie z kompleksem wampira! Mam bardzo dobre wytłumaczenie.
Mianowicie takie, że ty sam położyłeś tam te rzeczy, żeby na mnie padło podejrzenie. Sam
nie potrzebujesz przecież żadnych dodatkowych przyborów, by straszyć młode gorącokrwiste
kobiety po nocach.
Marie - Louise doznała szoku, słysząc te słowa. A jeśli Stefan mówi prawdę? Przecież
Andrej bez wahania podszedł do komody i wyjął stamtąd to dziwne ubranie. Czyżby nie
istniały żadne fakty, które pozwoliłyby uwolnić go od tych okropnych podejrzeń?
Spojrzała na Andreja i zrozumiała, że myśli o tym samym. Skulił ramiona niczym pod
zbyt ciężkim brzemieniem. Wiedziała, że on sam nie wierzył w niezawodność swojego
umysłu.
Oczy Stefana były zmęczone i zamglone, tak jakby nie spał całą noc. Marie - Louise
nigdy nie wątpiła, że to właśnie on przyszedł w nocy do jej pokoju, ale czy mogła to
udowodnić? Stefan nie był może geniuszem, ale posiadał wiele sprytu. Zawsze miał w
zanadrzu gotową odpowiedz na każde pytanie.
Wszyscy pozostali siedzieli z początku jak sparaliżowani, ale teraz zaczęli
przekrzykiwać się nawzajem. Oskarżenia przeciwko Andrej owi i Marie - Louise mieszały się
z rozpaczliwymi pytaniami hrabiny o to, co się właściwie dzieje w jej domu.
Andrej uciszył wszystkich ruchem ręki i rzekł ostrym tonem:
- Wiem, że jesteś winny, Stefanie. To ty przez cały czas próbowałeś kierować na mnie
podejrzenia. Ty zapewne powiesiłeś czosnek w oknach domu, gdzie mieszkała Malou, i ty
także podrzuciłeś jej krucyfiks, żeby mogła  przegonić upiora z sypialni. Nie chciałeś
bowiem, by gra zaszła za daleko, ty... Wstań, człowieku, kiedy do ciebie mówię!
Stefan osunął się na krzesło. Wyglądał, jakby nic do niego nie docierało. Patrzył przed
siebie szklanym wzrokiem, potem jego głowa opadła na stół, tak że czarne włosy ubrudziły
się resztkami deseru.
Hrabina zaczęła przerazliwie krzyczeć. Krzesło hrabiego przewróciło się, kiedy
gwałtownie wstał, również Marie - Louise rzuciła się na pomoc.
- O Boże! - wrzeszczała hrabina. - Dokładnie tak samo! Dokładnie tak samo, jak z
Janem i Andrejem!
Hrabia i Joseph robili wszystko, by ocucić Stefana, Svetla natomiast stała nieruchomo,
złożywszy ręce na piersiach w teatralnym geście, nie zdając sobie nawet sprawy, że taka poza
zdradza chęć ratowania własnej skóry. Następnie rzuciła się Andrejowi w ramiona.
- Och, Andreju, pomóż mi! To spotka nas wszystkich. Następnym razem przyjdzie
kolej na mnie!
Andrej odsunął ją na bok.
- Joseph, zadzwoń po lekarza - polecił. - Szybko!
Joseph zniknął. Andrej podniósł głowę Stefana, aby rozluznić mu kołnierzyk.
Wszyscy jednak widzieli, że było już za pózno.
- Ale ty obudziłeś się do życia, Andrej - zaszczebiotała Svetla. - To Stefanowi pewnie
też się uda.
Andrej podniósł głowę. Jego twarz wydała się nagle postarzała i zmęczona.
- Mnie się udało, ponieważ z powodu uszkodzenia systemu nerwowego regularnie
zażywam specjalne lekarstwo.
- Czy nie możesz go dać Stefanowi?
- W jaki sposób? To tabletki. Widzisz chyba, że już nic go nie uratuje. Możemy
zastosować sztuczne od dychanie, ale...
Tymczasem wrócił Joseph.
- Lekarz wyjechał do chorego i wróci najwcześniej jutro rano.
- A doktor Monier? - odezwała się hrabina. - Wezwijmy doktora Monier!
- Nie bądz głupia - ofuknął ją mąż. - Nie wiemy nawet, gdzie go szukać. - Stał
pochylony nad Stefanem. Był głęboko wstrząśnięty. - Nie rozumiem, jak to się mogło stać.
Dlaczego właśnie on?
- Czy nie powinniśmy także zadzwonić na policję? - spytał Andrej chłodnym tonem.
- Nie! - przerwał mu hrabia. - Nie, zabraniam. W każdym razie jeszcze nie teraz. Czy
nie widzicie, że miał zawał? Właśnie. Zawał, jak Jan. To rodzinne.
- Cicho! - rzucił ostro Andrej. - Nie ma czasu na histerię.
Zbadał Stefana, na ile potrafił.
- %7ładnych oznak życia. Hrabia westchnął.
- Musimy go znieść do piwnicy. Katafalk jeszcze tam stoi.
Andrej zwrócił się do Svetli.
- Tym razem ty możesz przy nim posiedzieć. Jesteś przecież pielęgniarką, prawda?
Zdumiona hrabina spytała:
- Czy Svetla naprawdę jest pielęgniarką?
- Och, cicho bądz - syknął zirytowany hrabia.
- Jeżeli myślicie, że zostanę sama ze zmarłym w ciemnej piwnicy, to się... - zaczęła
Svetla.
- Skończmy z tym próżnym gadaniem - przerwał jej Andrej. - Tu trzeba działać.
Godzinę pózniej w domu zapanował względny spokój. Joseph zobowiązał się czuwać
przy zmarłym, na wypadek, gdyby się obudził, na co, jak sądził Andrej, nadzieja była nikła.
Nagle wszyscy spostrzegli, że jest już pózny wieczór. Andrej, mimo protestów
hrabiego, zadzwonił po policję, ale na posterunku nie było nikogo poza młodym
funkcjonariuszem, któremu zabroniono opuszczać budynek. Nie mówiąc, o co chodzi, Andrej
obiecał zadzwonić ponownie następnego dnia.
- Nie chciałbym, abyś to robił - powiedział hrabia niezadowolony. - W każdym razie
do chwili, kiedy otworzymy skarbiec. Byłoby to dla mnie bardzo kłopotliwe, gdyby
przyjechali wcześniej. Stefanowi i tak nie pomożemy, a jestem pewien, że zmarł na atak
serca. To samo stało się z twoim bratem, Janem. A że ty straciłeś przytomność, to zupełnie
inna sprawa. To na pewno z powodu twojej wady mózgu. Nie ma powodu, by mieszać w to
policję. Absolutnie żadnego powodu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl