[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stał przed nią, przypomniało jej się dokładnie, dlaczego, nie chce mieć z nim nic
wspólnego. Jego sex appeal był stanowczo zbyt silny. Za bardzo go kochała, za
bardzo pragnęła. Ale on nigdy się nie zmieni. Ona też nie.
 Tak.  Spojrzenie miał stanowcze.  Jeśli masz wakacje, to dlacze-
go nigdzie nie wyjechałaś?
 Nie mam...  Co miała powiedzieć  że nie ma dokąd pojechać? 
Nie mam ochoty wyjeżdżać.
 Zwietnie.  Satysfakcja w jego głosie rozwścieczyła ją z niewiado-
mego powodu. Nie próbowała nawet tego zrozumieć. Starała się za to odejść.
Jeśli miał zamiar stać tak i podpierać drzwi, to ona nie miała ochoty na to pa-
trzeć. Miała inne rzeczy do zrobienia. Ale nie udało jej się wyjść poza postano-
wienie, jeden z jej nadgarstków znalazł się w silnym uchwycie jego dłoni.
 Zwietnie?  spytała, rozpoczynając dyskusję.  Co jest
takiego dobrego w tym, że spędzam wakacje w domu? I co cię to w ogó-
le obchodzi?
 Przynajmniej nie mogę się martwić, że jesteś w jakimś kurorcie dla
S
R
samotnych panienek.
 W kurorcie dla samotnych... Aż otworzyła usta. Nie wiedziałam
nawet, że coś takiego istnieje. Wymień jakaś nazwę. Mam jeszcze dwa tygodnie
 może zdążę wykupić tam miejsce.  O jaki sposób spędzania wakacji on ją
podejrzewał?
Puścił jej nadgarstek i zsunął dłoń, splatając palce z jej palcami. Spróbo-
wała się uwolnić, ale bez skutku; albo on był za silny, albo ona za słaba. Serce
jej waliło; jego zapach ją obezwładniał.
 Cieszę się, że na jakiś czas uwolnisz się od tego piekła w pracy 
powiedział.  Martwi mnie, że tam bywasz, Mary. Czy zdecydowałaś, co zro-
bisz po skończeniu kontraktu?
Zdecydowała; nie wróci tam.
 Nie uważam, żeby to była twoja sprawa.
 Jest dla mnie ważne, gdzie pracujesz.
 Bruce!  zdenerwowała się.  Jak możesz tak mówić? Po tym, jak...
 urwała.
 Po tym, jak powiedziałem ci, że moja praca nie jest twoją sprawą i że
nie zamierzam jej zmienić', bo twoje argumenty są irracjonalne?
Gwałtownie pokiwała głową i zaskoczyła go, wysuwając wreszcie rękę z
jego uścisku. Odeszła kawałek w głąb pokoju.
 Masz świetną pamięć. Właśnie to miałam na myśli.
 No, twoja praca jest niebezpieczna i brudna, unieszczęśliwia cię.
 I ty zarzucasz mi irracjonalność! To, co robię może być niebezpiecz-
ne i nieprzyjemne, ale o wiele bardziej istotne dla życia społeczeństwa
niż to, co robisz ty!
Jego oczy pociemniały. Poszedł za nią w głąb salonu.
 Czyżby? Ilu z tych, których wytrzezwiasz i leczysz tak naprawdę
chce być wytrzezwionym i wyleczonym? Czy nie są u was dlatego, że
krzyczących i wierzgających, przyciągnięto z ulicy? Zamiast do więzie-
nia!
S
R
 Czy po to tu przyszedłeś, Bruce, żeby obrzydzać mi moją pracę?
Nie mam ochoty słuchać twojej opinii, tak samo, jak ty nie chcesz słuchać
mojej. Nie mamy więc o czym mówić. A nawet gdybyśmy mieli, nie uda-
łoby nam się zrobić tego rozsądnie. Znam ciekawsze sposoby spędzania
wolnego czasu niż kłótnia z tobą.
 A właśnie że mamy o czym mówić! Porozmawiamy o moim ba-
rze i powodach, dla których go nie lubisz.
 Mam swoje powody i uważam je za uzasadnione. I nie przeszka-
dza mi wyłącznie twój bar! '
 Naprawdę? A ja myślę że...
 Nie obchodzi mnie, co myślisz. Wlewasz ludziom do gardeł alko-
hol i...
 Ludzie przychodzą do  Raven's Nest" dlatego, że sami tego
chcą przerwał jej.  Nikogo nie zmuszam. Przychodzą, żeby się odprę-
żyć, dla towarzystwa, dla przyjemności po całym dniu pracy.
 A według mnie przychodzą, żeby zalać się do nieprzytomności i
zapomnieć o świecie!  krzyknęła. Jedyny powód, dla jakiego wygląda
to lepiej niż w przypadku moich klientów, to to, że twoi piją z kieliszków,
siedząc przy stołach, a nie na ławkach w parku albo w ciemnych ulicach.
Bruce zatrzymał się gwałtownie tuż przed nią z założonymi rękami.
Oddychał z trudem, a w oczach płonął mu ogień. Opuszczając ręce, zaci-
snął pięści. Och, przestań!  powiedział z niesmakiem.  Kiedy ostatnio
byłaś w jakimś pubie?
 Trochę ponad cztery lata temu  oznajmiła wyniośle, opierając ręce
na biodrach.
 Szukasz współczucia? Uniósł brwi.  Chcesz, żebym się odczepił,
bo jesteś biedna, nieszczęśliwa wdowa, której maż został zabity przez pijaka?
Obruszyła się.
 Oczywiście, że nie.  Ale przez chwilę zastanawiała się, czy rzeczy-
wiście był tak daleki od prawdy. Od razu jednak odrzuciła taka możliwość. Jej
S
R
awersja do barów miała głębsze podłoże niż fakt, że pijany kierowca zabił jej
męża i dziecko.
To nie była tylko osobista zemsta. Tylko... dlaczego nie objawiła się wcześniej,
przed tym fatalnym dniem?
 A widziałaś jakiegoś pijaka?  Wrócił do tematu barów. Odwróciła
głowę, żeby spojrzeć na niego dokładniej.
 Jak miałam ich poznać? Nie można powiedzieć o człowieku, że jest
pijakiem, bo tego nie widać, dopóki nie spada z krzesła albo nie leży na podło-
dze w kałuży... Ty, ze swoim doświadczeniem, nie możesz ocenić, czy klient
zniesie to, co mu podasz. Sa ludzie uczuleni na alkohol. Najgorsze, że mało kto
z nich o tym wie, a czasem nawet wiedząc, nie przyznają się do tego. A po jed-
nym albo dwóch kieliszkach przestają zdawać sobie sprawę z tego, co robią i nie
potrafią ocenić, czy sa pijani. Tymi właśnie najbardziej się martwię. Tymi, któ-
rych obsłużysz, bo nie wiesz, że nie powinieneś.
 Już ci powiedziałem, nie obsługuję ludzi, którzy wypili już za dużo.
 A co z tymi, którzy maja już dosyć?
Zmarszczył brwi, splótł ręce za plecami i odszedł kawałek dalej.
 W porządku, przyznaję, że czasem nie uda mi się ocenić, czy mogę
komuś podać alkohol. Ale ludzie muszą nauczyć się odpowiedzialności za to,
co robią. Mary podeszła do niego.
 Właśnie to musisz zrozumieć, Bruce. Pijacy nie potrafią być odpowie-
dzialni; dlatego, że kiedy już się upiją, tracą kontrolę nad sobą i nie sprawisz,
żeby zaczęli myśleć rozsądnie, jakbyś się nie starał. To zupełnie, jakby rozma-
wiać z dwulatkiem. Więc nie można dopuścić, żeby się upili, a najlepiej osiąga
się to, nie podając im alkoholu.
 To nie jest rozsądne  powiedział, kładąc jej ręce na ramionach. 
Możesz wypić kieliszek albo dwa i wcale się nie upić. Tak jest z większością
ludzi. Czy mamy więc przestać obsługiwać większość, bo mniejszość nie potrafi
poradzić sobie z odrobiną alkoholu we krwi?
 Skąd wiesz, czy ja mogę wypić dwa kieliszki i się nie upić?  zapy-
S
R
tała, strząsając jego ręce.  Nigdy nie widziałeś mnie pijącej; i nie zobaczysz.
Jeśli przyszedłeś tu, żeby mi wytłumaczyć, że jeden kieliszek dla towarzystwa
jeszcze nikomu nie zaszkodził, to zle trafiłeś. Ja nie piję.
 W porządku.  W jego głosie nagle zabrzmiała rezygnacja i zmęczenie.
 Nigdy nie zmuszam do picia. I, jak już powiedziałem, nie przyszedłem się z
tobą kłócić. Chciałem ci opowiedzieć o  Raven's Nest" i spytać, czy nie miałabyś
ochoty tam zajrzeć. Tylko raz. Wreszcie zobaczyłabyś, czym zajmuję się z Jake-
'em. Proszę, Mary! Chcę, żebyś zobaczyła, jak tam naprawdę jest, zanim odrzucisz
wszystko, co może być między nami.
 Bruce... nie.   Nie bądz miły, nie mów tak rozsądnie, nie przypomi- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl