[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Michael nie mógł dostrzec wyrazu twarzy ojca, ale po jego postawie poznał, że trzeba
przygotować się na decydujące starcie. Zdjął z pleców karabin. Był nieco krótszy od M-16 i
posiadał celownik optyczny.
- Gdzie się podziały twoje rewolwery?
- Zostały wewnątrz. Tam jest arsenał pełen broni. Lecz mieszkańcy nie wiedzą nawet,
jak się nią posługiwać. Traktują ją jako muzealne starocie.
Szeregi kanibali w paru miejscach połączyły się.
- Michael, czekajcie na mnie. Idę po was! - zawołał John.
- John, nie rób tego. - Natalia próbowała go powstrzymać. Rourke nie zważał na nic.
Ruszył w kierunku syna, trzymając karabin. Lewą dłoń zacisnął na rękojeści detonika.
Michael przystanął i przytulił do siebie Madison. Kanibale, którzy stali najbliżej nich,
wyciągnęli ręce, by pochwycić jego i dziewczynę.
- Madison będzie szła między nami - powiedział spokojnie Rourke do syna. Na jego
twarzy malowała się taka determinacja, jakiej Michael nigdy jeszcze nie widział. John włożył
w usta cygaro.
- Czy ona potrafi obchodzić się z bronią? - zapytał Rourke-ojciec.
- Mogę spróbować - oświadczyła Madison.
- Zuch dziewczyna.
Zatrzymał się nagle. Od syna dzielił go tylko metr. Powoli uniósł prawe ramię i
wyciągnął karabin przed siebie. Kolba CAR-15 otarła się o pierś Michaela.
- Daj pałkę Madison. Na mój znak ruszamy do wyjścia. Paul, Natalio, osłaniajcie nas.
Podał dziewczynie elektrycznego pastucha. Madison wzięła go drżącymi rękoma.
Następnie odebrał od ojca karabin. Zacisnął rękę na kolbie i położył palec na cynglu.
Kciukiem sprawdził przełącznik. Był nastawiony na prowadzenie ognia ciągłego. Skinął
głową do ojca. John Rourke wsunął rękę do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął zapalniczkę.
Wśród ciszy rozległ się trzask krzemienia. Mały, niebiesko-żółty płomień stanął nieruchomo
nad zapalniczką.
Kanibale zaczęli coś pomrukiwać, wydając charakterystyczne gardłowe odgłosy.
Rozsunęli się na boki.
- Nigdy mi nie mówiłeś, że jesteś specjalistą od psychologii tłumu. - Michael nie
ukrywał wrażenia, jakie wywarło na nim zachowanie ojca.
- W życiu różne rzeczy okazują się przydatne, synu. Zapamiętaj to sobie - odparł
Rourke i zaciągnął się cygarem. Potem schował zapalniczkę i przez chwilę trzymał rękę w
kieszeni, jakby czegoś czukał. - Liczę do trzech - szepnął.
- Raz - wyszeptał Rourke.
- Dwa - powiedział cicho Michael.
John sięgnął prawą ręką po detonika, którego trzymał za pasem.
- Trzy - powiedzieli niemal jednocześnie ojciec i syn.
ROZDZIAA XLIII
Natalia odliczała w pamięci.
- Trzy - wyszeptała w chwili, gdy Rourke wycelował rewolwer. Wprawnym ruchem
podniosła lufę karabinu M-16, jakby broń stanowiła przedłużenie jej ramienia. Pociągnęła za
spust. Puściła trzy krótkie serie ponad głowami Johna, Michaela i Madison, kosząc kanibali,
którzy stali z tyłu. Ojciec i syn odwrócili się do siebie plecami. Dziewczyna stanęła pomiędzy
nimi. W grocie zagrzmiał karabin CAR-15. Wtórowały mu blizniacze detoniki. Hałas był
ogłuszający. Szeregi kanibali rozrzedziły się w miejscach, w które skierowany był ogień. Paul
Rubenstein obserwował masakrę i ilekroć sytuacja dla otoczonych stawała się grozna, słychać
było terkot MP-40. Przezornie oszczędzał amunicję.
Po pewnej chwili Natalia zorientowała się, że oba detoniki zamilkły. Skończyła się
amunicja - pomyślała. Lecz zaraz na ich miejscu zagrzmiały coraz donośniejsze pojedyncze
wystrzały z pythona. Wkrótce potem urwał się ogień z karabinu M-16. Nie było czasu na
wymianę magazynka. Opuściła karabin i nie odrywając oczu od napastników, wyciągnęła z
kabur dwa pistolety metalif custom L-frames. Ogień z magnum, którym strzelał Rourke,
wciąż trwał. Kanibal usiłujący zbliżyć się do niej na zasięg toporka, nagle odskoczył, jakby
poderwany silnym podmuchem wiatru i runął na ziemię. Zaraz potem zastrzeliła jeszcze
jednego i jeszcze...
Po wyczerpaniu amunicji Natalia schyliła się i z pochwy, przywiązanej po
wewnętrznej stronie łydki, wydobyła bali songa. Odbezpieczyła sprężynowca. Ostrze noża z
trzaskiem wysunęło się do przodu i nieomal od razu utkwiło w gardle kanibala, przecinając
główną tętnicę. Napastnik osunął się na ziemię. Natalia usiłowała utrzymać wzrokowy
kontakt z Johnem i Michaelem. Wśród lasu toporków widziała głowy obu mężczyzn i
Madison, która stała pomiędzy nimi. Ilekroć podnosiła wzrok w ich kierunku, obydwaj
Rourke'owie parowali ciosy toporka i zadawali wrogom śmiertelne rany. Dookoła nich kłębiło
się od nacierających i umierających dzikusów. Kanibale krzyczeli z bólu i wściekłości. Może
w ich gardłowym języku tak właśnie brzmiały przekleństwa? Natalia stąpała po trupach
ludożerców. Po drugiej stronie wylotu jaskini walczył Paul Rubenstein. Wystrzelił ostatni
nabój i dobył bagnetu, usiłując utorować sobie przejście wśród napastników. Chciał wesprzeć
obu Rourke'ów którzy, oprócz własnej skóry, bronili także dziewczyny. Natalia, jakby
odgadła jego myśli i zaczęła przebijać się przez żywą ścianę kanibali.
ROZDZIAA XLIV
Od tyłu dobiegł go krzyk Madison. John Rourke błyskawicznie wykonał półobrót.
Trzech kanibali uzbrojonych w kamienne toporki atakowało jego syna. John popchnął
dziewczynę w bok i toporkiem uderzył dzikusa, który stał najbliżej niej. Zabił go.
Natychmiast potem natarł na trójkę napastników, uprzedzając ich atak na Michaela. Kątem
oka Rourke dostrzegł jak topór syna rozpłatał głowę kolejnego dzikusa. Madison krzyknęła
przerażona. Rourke poderwał się by jej bronić. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie
elektrycznego pastucha. Zrobiła to tak gwałtownie, że kanibal, który ją zaatakował, nadział
się na rozżarzony koniec pałki. W powietrzu uniósł się swąd spalonej skóry. Dziewczyna w
pełni zasługuje na przyjęcie do naszej rodziny - pomyślał John. Michael błyskawicznie
znalazł się przy jej boku i uderzeniem toporka powalił poparzonego dzikusa. John stał przez
chwilę nieruchomo, potem wykonał obrót i jednym zamachem powalił pięciu ludożerców.
Wtem poczuł silny ból. Potknął się i wypuścił topór. Zrobiło mu się ciemno przed oczami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]