[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedział, że próbował on wyjść z jakimś sposobem by to naprawić. To jest to co
robił Daemon. Naprawiał rzeczy.
Daemon wydobył niski dzwięk z tyłu gardła.
 Więc, całowałeś ją i to się stało?
 Ta, niezręczne, wiem.
Jedna strona jego ust drgnęła.
 A znak jest nikły? - Kiedy Dawson zapewnił go, Daemon obniżył podbródek. -
Okej. Musisz trzymać się od niej z daleka.
 Co?
 Może nie zrozumiałeś angielskiego, którym właśnie mówiłem. - Oczy Daemona
zaświeciły gniewem. - Musisz trzymać się od niej z daleka.
To była najmądrzejsza rzecz do zrobienia  to co powinien zrobić. Zostawić Bethany
w spokoju. Ale cierpki smak wypełnił jego usta. Wyobrażenie sobie siebie nigdy więcej nie
odzywającego się do niej, albo nie dotykającego jej sprawiało, że jego skóra czuła się za
ciasna.
 Co jeśli nie mogę? - zapytał, odwracając wzrok kiedy Daemon się nachmurzył.
Jego brat przeklął.
 Jaja sobie robisz? To nie jest trudne. Trzymasz. Się. Z. Dala. Od. Niej.
Tak jakby to było takie proste. Daemon tego nie rozumiał.
 Ale ona teraz się świeci. Nic poważnego, ale gdzieś tam jest Arum, a ona nie jest
bezpieczna.
 Prawdopodobnie powinieneś pomyśleć o tym zanim zrobiłeś Zwietlaną-zabawkę
na jej tyłku.
Dawson podpłynął do brata, mrużąc oczy. Gniew spowodował, że ciepło jego ciała
przeszło we wrzenie.
 Więc? To jest to? Po prostu nie dbasz czy stanie jej się krzywda?
 Obchodzi mnie jeśli tobie stanie się krzywda. - Daemon wziął krok naprzód, ręce
zwinięte w pięści. - Obchodzi mnie, jeśli Dee stanie się krzywda. Ta dziewczyna,
jak prostacko to brzmi, nic dla mnie nie znaczy.
Dawson przejrzał brata, patrząc w ostre oczy i rysy identyczne do jego własnych.
Zabawne jak czasami Daemon pokazywał się jako kompletnie obcy dla niego.
 Brzmisz tak zle, jak Andrew.
 Cokolwiek, stary. - Daemon przeszedł przez pokój, chwytając jaśka. - To nie ja
jestem tu nienawidzącym-człowieka. Stwierdzam fakt. - Trzepnął poduszkę
zanim rzucił ją na oparcie. - Najwyrazniej, masz coś do niej. Coś więcej, niż to co
czułeś wcześniej.
No cóż, bez wątpliwości. Nigdy wcześniej nie wyszedł z formy przy ludzkiej
dziewczynie. I kiedy myślał o Beth, ta, nigdy nie czuł się w ten sposób.
 I właśnie dlatego, musisz trzymać się od niej z daleka, - powiedział Daemon, tak
jakby jego słowo było prawem. Zatrzymał się przed Dawsonem, zakładając
ramiona. - Pójdę do Matthew wyjaśnić co się stało.
Plecy Dawsona wyprostowały się.
 Nie.
Daemon wziął urywany oddech.
 Matthew musi wiedzieć, co zrobiłeś.
 Jeśli pójdziesz do Matthew, on pójdzie do DOD i zabiorą Bethany. - Kiedy
Daemon otworzył usta, Dawson podszedł do przodu. - I nie waż się powiedzieć,
że masz to gdzieś.
 Prosisz o zbyt wiele! - Eksplodował Daemon. - Muszę ostrzec innych, tylko na
wypadek jeśli twoja dziewczyna zdecyduje się pójść z nami do National
Enquirer.
 Nie pójdzie. - Wtrącił cichy głos Dee ze szczytu schodów. Bracia odwrócili się do
niej. - Jeśli Dawson wierzy, że Bethany będzie trwać w ciszy, to ja mu wierzę.
 Nie pomagasz, - przerwał Daemon.
Zignorowała go.
 Nadal musimy powiedzieć reszcie Dawson, bo mają prawo być przygotowani.
Powinni wiedzieć, zwłaszcza kiedy zobaczą jej znak, ale Daemon może
przekonać Matthew, by ten nie szedł do DOD, lub do Starszych.
 To nie jest problem Daemona, - kłócił się. - Jest mój. Ja powinienem być...
 Jeśli to dotyczy ciebie, to jest mój problem. - Niecierpliwość wyryła się w rysach
Daemona.
Wstyd rósł w Dawsonie, jak paskudna wiązka dymu.
 Nie jestem dzieckiem, do cholery. Jesteś starszy tylko o kilka minut! To nie daje
ci-
 Wiem. - Daemon potarł brew tak jakby bolała go głowa. - Nie mam zamysłu
traktować cię jak dziecko, ale cholera by to, Dawson, wiesz co musisz tu zrobić.
Dee pojawiła się pomiędzy nimi, jej ręce na jej biodrach, kiedy odkręciła się do
Daemona.
 Musisz zaufać w tym Dawsonowi.
Wygląd na twarzy Daemona, powiedział że wolałby wetknąć swoją głowę do
maszynki do mięsa.
 To jest szaleństwo.
Daemon zrobił krok do tyłu, przykładając poduszki dłoni do swojego czoła.
 Okej. Rozumiem twoją...potrzebę by upewnić się, że jest bezpieczna, kiedy ma
znak, i tak, może nie powie żadnego gówna, ale po wszystkim, nie możesz biegać
z ryzykiem, by coś takiego się powtórzyło.
 Potrafię się kontrolować, - powiedział Dawson.
 Oh, co do kur...
 Nie proś mnie bym z niej zrezygnował, zanim w ogóle tak naprawdę ją poznam. -
Raz kiedy te słowa wyszły z jego ust, jego wola była wykuta z cementu i bunkru
nuklearnych bomb. - Bo nie spodoba ci się moja odpowiedz.
Daemon mrugnął jakby był oszołomiony. I wtedy to uderzyło Dawsona, że nawet
jeśli robił swoje rzeczy przez większość czasu, nigdy tak naprawdę nie postawił się
swojemu bratu. Nawet Dee wyglądała na zaskoczoną.
 Nie możesz mieć tego na myśli. - Powiedział Daemon, głos napięty.
 Mam.
 Oh, na miłość ludzkich dzieci wszędzie, jesteś idiotą. - Daemon wystrzelił przez
pokój, stając palec-do-palca z nim. - Więc, ty 'poznasz ją' i zakochasz się. -
Wypluł ostatnie słowo, tak jakby połknął paznokcie. - Potem co? Spróbujesz z nią
zostać? Ożenić się? Mieć mały domek z białym płotkiem plus dwoje-do-pięciorga
dzieci?
Boże, nie myślał tak daleko.
 Może. Może nie.
 Ta, daj mi znać jak to działa z DOD.
Istniała dobra szansa, że Dawson złamie poręcz.
 To nie jest niemożliwe. Nic nie jest.
Ponownie, szok wystrzelił przez twarz Daemona, a wtedy jego wyraz twarzy
stwardniał.
 Ryzykujesz bycie wykluczonym! Jeszcze gorsze, ryzykujesz swoją siostrę jeśli to
się jeszcze raz zdarzy.
 Daemon, - Dee zaprotestowała, oczy błyszczące z niewylanych łez. - Nie rzucaj
tego na niego.
Gniew zmienił skórę Daemona na ciemną. Jego oczy zaczęły świecić.
 Nie. On musi zrozumieć co zrobił. Bethany może doprowadzić Arum prosto tutaj.
I Bóg wie co DOD zrobi jeśli się dowie, że ona wie. Więc, powiedz mi, czy
Bethany jest tego warta?
Dawson nienawidził tego co miał właśnie powiedzieć, i człowieku, to robiło z niego
kawałek gówna, ale to była prawda.
 Tak, jest tego warta.
Rozdział 13
Kiedy w poniedziałek Bethany weszła do klasy angielskiego, była krok od włączonego-na-
całość dziewczyńskiego modułu zwariowania, zwłaszcza kiedy jej oczy przeszły prosto do
ławki za nią i wylądowały na Dawsonie.
Zeszłej nocy dzwonił do niej i powiedział jej, że wyjaśnił wszystko Daemonowi.
Chociaż, twierdził że wszystko poszło dobrze, wysiłek w jego głosie mówił na odwrót.
Zajmując swoje miejsce, opuściła torbę na podłogę i ośmielił się na niego spojrzeć.
 Hej.
W odpowiedzi kiwnął głową, jego wzrok poruszający się wokół całej niej.
 Wszystko będzie dobrze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl