[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z ust kobiety wydostał się ledwie słyszalny jęk, a jej oczy powiedziały mu, jak bardzo niezadowolona
jest z nagłego pojawienia się intruza.
Oddech Nicholasa był przyspieszony.
- Będzie jeszcze okazja - powiedział sarkastycznie.
Zdobyła się na nieznaczne skinienie głowy. Nicholas podniósł się, podszedł do drzwi i otworzył je,
nim Keena zdążyła go powstrzymać.
- Co będziemy jedli? - zapytał stojącej na progu Mandy, spokojnie zapinając guziki koszuli.
Mandy rozpromieniła się na jego widok.
- To, co pan najbardziej lubi. - Starała się ukryć uśmiech, widząc zarumienioną twarz i rozbiegane
spojrzenie swojej młodej pracodawczyni. - Sznycel, bułeczki domowego wypieku, ziemniaki w potrawce
i świeżutką szarlotkę.
- Chyba kiedyś zabiorę cię Keenie - powiedział mężczyzna, mrugając szelmowsko okiem.
- Nie jestem pewna, czy Mandy by z tobą wytrzymała -mruknęła w odpowiedzi.
Zachichotał.
- Nigdy nic nie wiadomo.
Keena, pragnąc jak najszybciej dojść do siebie, na drżących nogach ruszyła za Mandy do kuchni. Nawet
nie obejrzała się, czy Nicholas podąży za nią, toteż nie mogła widzieć jego kpiącego spojrzenia.
Jeszcze tego dnia, w godzinach popołudniowych, zadzwonił James i zaprosił Keenę na kolację.
- Oczywiście, jeżeli twój gość nie będzie miał nic przeciwko temu - dodał złośliwie.
Keena mocniej zacisnęła palce na słuchawce. - Mój... gość nie będzie mi mówił, co mam robić.
Nicholas jest tylko dobrym przyjacielem.
- Skoro tak twierdzisz. Czy odpowiada ci szósta? Myślę, że moglibyśmy pójść do Magnolia Room.
Doskonale pamiętała tę ekskluzywną restaurację. Przejeżdżała koło niej, gdy skończyła osiemnaście lat i
wyjeżdziała z Ashton do Atlanty. Bardzo wtedy płakała i przez łzy widziała wizerunek Jamesa,
gdyż ta właśnie restauracja była jego ulubionym miejscem. - Z przyjemnością - mruknęła. - Zatem
do zobaczenia o szóstej. James odłożył słuchawkę, a ona ciągle stała i wpatrywała się w swoją,
zastanawiając się, w jaki sposób zdoła wytłumaczyć to Nicholasowi. Była pewna, że taka wiadomość
nie wprowadzi go w dobry nastrój. Nicholas dokonał niezbędnych zakupów w miasteczku, a potem
zamknął się w gabinecie. Keena słyszała, że przez cały czas okupował telefon. W przerwach między
rozmowami szwendał się po domu, ale kobieta umiejętnie schodziła mu z drogi. Zauważyła, że podobnie
zachowywali się robotnicy. Wszyscy z daleka obchodzili gabinet, z wyjątkiem Mandy, która co chwilę
wchodziła tam znosząc Nicholasowi najróżniejsze przysmaki.
- Ciekawa jestem, dlaczego tak go rozpieszczasz? -zapytała nagle Keena, ale w odpowiedzi uzyskała
tylko zdziwione spojrzenie, któremu towarzyszyło uniesienie brwi.
Zeszła na dół na pięć minut przed przybyciem Jamesa. Miała na sobie oryginalną sukienkę, którą
zaprojektowała dla sławnej aktorki, a potem zadecydowała, że coś błyszczącego będzie bardziej
odpowiednie dla tego rodzaju klientki. Sukienka była zielona - bardziej oliwkowa niż
szmaragdowa - uszyta z miękkiego aksamitu. Miała długie bufiaste rękawy, przedłużony stan i potężny
dekolt. Kolor materiału doskonale harmonizował z barwą jej oczu i kontrastował z czerwienią ust i
różowymi policzkami. Na ramiona spływały świeżo umyte, ciemne kręcone włosy Spojrzała na siebie
krytycznie w lustrze jeżeli ten strój nie sprawi, że James zakocha się w niej, to już nic nie będzie w stanie
tego zrobić.
- Wyglądasz czarująco - mruknął stojący w drzwiach gabinetu Nicholas.
Odwróciła się do niego. Miał na sobie spodnie z tweedowego garnituru, ale zdjął już marynarkę;
jedwabny krawat zwisał luzno na szyi, a guzik przy kołnierzyku koszuli był odpięty. Rzadko kiedy Keena
miała okazję widzieć go ubranego nieelegancko i na luzie. Włosy były w nieładzie a w prawej ręce widniał
zapomniany niedopałek papierosa. Ręce świerzbiły ją, by go dotknąć.
- Wychodzisz? - zapytał miłym głosem. Z trudem przełknęła ślinę.
- Tak, z Jamesem - odparła sucho. Podniósł jedną brew.
-Och?
Zesztywniała, słysząc kpiący ton jego głosu.
Tylko Nicholas potrafił okazać niesmak pogardę i złośliwość w jednej sekundzie, za pomocą niewinnego
zdawałoby się, westchnienia.
- Zaprosi! mnie na obiad - próbowała się wytłumaczyć
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz wrócić pózno. Nie
cierpię czekać na kogokolwiek.
- Mam dwadzieścia siedem lat - przypomniała. - Nikt nie musi na mnie czekać, nie wymagam tego nawet
od Mandy.
- Cóż, kochanie. Pozwól, że sam o tym zadecyduję.
Znowu uśmiechnął się złośliwie.
- Mandy przygotuje ci coś do zjedzenia.
- Wiem, mówiła mi już o tym.
- Jest już James - mruknęła, kiedy usłyszała silnik zatrzymującego się pod domem samochodu.
- W takim razie, baw się dobrze. Jeśli będziesz mogła -powiedział, wzruszając ramionami.
Wszedł do gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
Magnolia Room była jedną z najlepszych restauracji w Ashton. Budynek był jasny, przestronny i
elegancki. Kiedy dziewięć lat temu Keena znalazła się tam po raz pierwszy, z wrażenia zaparło jej dech
w piersiach. Opowiedziała o tym Jamesowi, gdy tylko usiedli przy stoliku. Jednak na bywalczyni
najbardziej wyszukanych lokali, w jaką przeobraziła się Keena, ta restauracja nie zrobiła najmniejszego
wrażenia. Przyczyną niepokoju był towarzyszący jej mężczyzna.
W chwili, gdy kelner przyniósł menu, James przypatrywał się jej zmienionymi oczyma. Jego spojrzenie
wyrażało całkowitą aprobatę.
- Ależ ty się zmieniłaś - mruknął miękko, a Keena pomyślała, że mimo upływu czasu nadal potrafi być
bardzo czarujący.
Poczuła na sobie palący wzrok i poczuła dziwne ukłucie w sercu. Jednak nie było to uczucie, którego
oczekiwała. Nieświadomie chciała, żeby wydarzyło się coś zupełnie niesamowitego.
Niespokojnie poruszyła się na krześle. Nicholas niejednokrotnie już sprawiał, że czuła się w taki właśnie
sposób. Ale co on robi w jej domu? Jutro rano jego odwiedziny będą tematem plotek w całym
miasteczku, Keena nie przejmowała się plotkami, ale miała plany, których nie uda się jej zrealizować,
jeżeli nie znajdzie sposobu, by pozbyć się Nicholasa.
- Czy powiedziałem coś niewłaściwego? - spytał Jamek zmienionym głosem.
Zmusiła się do powrotu na ziemię.
- Oczywiście, że nie.
Uśmiechnęła się jednym ze swoich najładniejszych uśmiechów i delikatnie dotknęła jego dłoni.
- Rozkoszuję się tą chwilą. Pamiętasz, kiedy otworzono tę restaurację? Mayor Henderson przeciął
wstęgę, a Lieutenant Governor był pierwszym gościem.
- On był przyjacielem Maxa - wyjaśnił mężczyzna, a Keena zrozumiała, że chodzi mu Maxa Kellsa,
właściciela tego lokalu.
- Powiedz mi, jak miewa się Max?
Wzruszył ramionami.
-Przypuszczam, że dobrze. Ostatnio byłem bardzo zajęty i nie miałem czasu go odwiedzić.
James wpatrywał się w nią bezustannie, odwrócił wzrok tylko na chwilę, by złożyć kelnerowi
zamówienie.
- Naprawdę, bardzo się zmieniłaś - powtórzył po raz kolejny. - Aksamitna suknia, wyszukane
zachowanie, elokwencja. Naprawdę zajmujesz się szyciem ciuchów?
- Od tego zaczynałam. Teraz jestem projektantką mody. Projektuję dla najbardziej ekskluzywnych
domów mody w kraju i za granicą.
- To... w takim razie nie jesteś utrzymanką tego pana, którego nazywasz tylko przyjacielem? - zapytał
bezceremonialnie.
Ten problem wydawałby się oczywisty dla każdego, kto choć trochę zna Keenę. Jednak to pytanie
przypomniało kobiecie, jak okrutny potrafi być James.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]