[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wody, pastwiska i lasy spóln¹ bêd¹ w³asnoœci¹ itp. Powstañcy zgromadzili siê pod Wurzburgiem w liczbie 46 000 - jednak-
¿e Bohme i naczelnicy tam¿e schwytani i straceni zostali. W Spirze podobnie¿ oko³o 1502 objawi³y siê oznaki powstania.
Ogólny jednak wybuch nast¹pi³ dopiero 1525 roku, w którym zebrani ch³opi wys³ali piœmienne przedstawienie, w którym,
opieraj¹c siê na Piœmie œwiêtym, domagali siê dope³nienia nastêpuj¹cych warunków: l. Aby proboszczy sami sobie wybiera-
li. 2. Aby dziesiêciny jedynie na utrzymanie proboszczów by³y pobierane. 3. Aby poddañstwo by³o zniesione. 4. Aby polo-
wanie i rybo³óstwo nie by³o wy³¹czn¹ w³asnoœci¹ ksi¹¿¹t i szlachty. 5. Aby czynsze i pañszczyzny prawami okreœlono itd.
Naturalnie, ¿e ¿¹dania te zosta³y bez odpowiedzi, skutkiem czego ch³opi wyci¹gnêli w pole. Zdobyli Wurzburg; biskup rato-
wa³ siê ucieczk¹, wkrótce zaœ pobici pod Sulzdorf rozproszeni zostali. W samej Szwabii i Frankonii w skutku tego lud znisz-
czy³ lub spali³ 189 zamków, 26 klasztorów, a przesz³o 12000 ludzi utraci³o ¿ycie. Zaraz te¿ w Lotaryngii wieœniacy chwycili
za broñ, ale i tu zostali pobici. Zginê³o ich przesz³o 50 000 a zamiast ulgi ciê¿ary t³ocz¹ce ich zwiêkszono. Po uspokojeniu
tych nastêpowa³y nowe krwawe powstania w Saksonii i Turyngii.
Na chor¹gwiach i pieczêciach powstañcy u¿ywali ko³a od p³uga -znaku ich powo³ania - przysiêgaj¹c sobie wzajemnie pozo-
staæ nierozdzielnymi jako s¹ sprychy w jednym kole.
W tych czasach zaburzeñ œpiewacy wêdrowni, na wzór Jana Bohme, czêsto wystêpowali jako mówcy roznosz¹c zapa³ i po-
¿ar.
Oœwiata zaczyna³a siê stawaæ w³asnoœci¹ ludu.
Niemiecka szlachta, która w XIII wieku, gorliwie starannym kszta³ceniem siê zajê³a, uprawia³a narodow¹ poezj¹, ju¿ w koñ-
cu XIV wieku zupe³nie usta³a w szlachetnym zawodzie, rzucaj¹c siê w wir ma³ych wojen, które w ca³ych Niemczech buch-
nê³y i tyle set lat grasowa³y.
Tylko za murami miasta mo¿na by³o wtedy znaleŸæ pokój i swobodê; tam tylko mog³y sztuki i umiejêtnoœci zakwitaæ, gdzie
te¿ i do ostatnich czasów pozosta³y. W tych czasach powszechnego bezrz¹du przyjaciele porz¹dku, jakby z obawy od wszyst-
ko niszcz¹cego ¿ywio³u, tym œciœlejszymi zwi¹zali siê prawami.
I tak ludzie jednego powo³ania ³¹czyli siê w cechy nadaj¹c sobie sta³e, niez³omne i z drobiazgow¹ skrupulatnoœci¹ wype³-
niane ustawy. Pod przymus ten musia³y siê udawaæ nie tylko w³aœciwe rzemios³a, lecz i sztuki wyzwolone, aby unikn¹wszy
nienawistnej sobie anarchii do miast siê schraniaæ i w nich bezpiecznie wykszta³caæ mog³y. Los ten spotka³ i poezj¹.
Ciszy i pracowici mieszczanie i rêkodzielnicy miast wiêkszych, œród d³ugich swoich wieczorów czytaj¹c piêkne utwory min-
nesangerów, wpadli na myœl utworzenia cechu poetycko-œpiewackiego. Czuj¹cy siê na si³ach tworzenia nowych pieœni po³¹-
czyli siê osobnymi prawami i wyraŸny cech za³o¿yli. Dawni minnesangerowie byli, wedle ich wyobra¿eñ, ich prawymi po-
przednikami: dlatego to nieraz Wolframa von Eschenbach, Henryka Frauenlob i Klingsohra zwali cechu za³o¿ycielami.
Jednak¿e ci poeci z³otych czasów s³u¿yli im raczej tylko za wzór formy, a nie ducha poetycznego; nie domyœlali siê oni, ¿e
miara wiersza, rym, muzyka nawet, nie zamieni¹ prozy na poezj¹. Podobnie¿ i treœæ dawnych pieœni nie odpowiada³a ich
d¹¿eniom.
Cechy œpiewaków zbiera³y siê podobnie¿, jak inne cechy, na spólne posiedzenia, to zwano szko³ami œpiewu. Najznakomit-
szy popis odbywa³ siê z wielk¹ uroczystoœci¹ w norymberskim koœciele Œwiêtej Katarzyny, gdzie zwyciêzcy otrzymywali
nagrody.
W innych miastach Niemiec powoli ginê³y ustawy, a w koñcu i œlady meistersingerów; w Norymberdze jednak jeszcze w po-
cz¹tku XVIII wieku popisy siê odbywa³y. Tam jeszcze utrzyma³a siê s³awa Hans Sachsa, prawdziwego poetyckiego talentu
z pierwiastkowej epoki owego cechu.
31
*** Myli³by siê, kto by rozumia³, i¿ reformacja, walcz¹c przeciwko przes¹dom, znios³a zarazem okropne przeœladowania,
na jakie wszyscy pos¹dzeni o czarodziejstwo niegdyœ wystawieni byli. Ani urodzenie nauk w XV i XVI wieku, ani reforma-
cja niezdolne by³y wytêpiæ g³êboko wkorzenionych wyobra¿eñ o czarodziejstwie i wp³ywie z³ych duchów na ludzi i naturê.
Wiara w czarnoksiêstwo utrzymywa³a siê tak pomiêdzy protestantami, jak i katolikami, i jeszcze w 1780 r. spalono w Glarus
w Szwajcarii publicznie jednê mnieman¹ czarownicê. - U nas by mo¿e, niestety! równie póŸnego barbarzyñstwa œlady da³y
siê wynaleŸæ.
**** Gdy mistycyzm œrednich wieków zaczyna³ czasami zwracaæ siê z prawdziwej drogi i w naukach zwanych tajemniczy-
mi (scientiae occultae) oddala³ siê od dogmatów lub jakieœ nowe si³y przyrody okazywa³, wtedy Watykan rzuca³ piorunami
bulli, jedynym sposobem wstrzymania popêdu; mimo to jednak nieraz sami kap³ani z zapa³em poœwiêcali siê wyklêtym prak-
tykom, które wszystkich tak z³ot¹ ³udzi³y nadziej¹. Pierwsz¹ i najs³awniejsz¹ tego rodzaju bull¹ jest owa groŸna, 1317 r.
przez Jana XXII rzucona, znana pod nazw¹: „Spondent quos non exhibent”, któr¹ tu w skróconym t³umaczeniu dla cieka-
wych umieszczam: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl